Opozycja przygotowuje wniosek o dymisję premiera Donalda Tuska. Miałby go zastąpić prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk – dowiedział się „Wprost”.
To polityczna sensacja, bo w sprawie wniosku o dymisję premiera po cichu negocjują partie, które na co dzień ostro się zwalczają: Ruch Palikota, PiS, SLD i Solidarna Polska. Z inicjatywą wyszedł Janusz Palikot, który zaproponował prof. Kleiberowi, aby został kandydatem opozycji na szefa rządu. Zgodnie z polskim prawem premiera nie można tydzień 10 odwołać bez podania nazwiska jego następcy. A więc głosowanie za kandydaturą Kleibera będzie jednocześnie poparciem dymisji Tuska i zakończenia rządów Platformy.
Krok Palikota jest sprytny. Kleiber jest jednym z niewielu pośredników między lewicą a PiS, kandydatem akceptowalnym dla obu stron. Był ministrem nauki w rządach SLD – najpierw Leszka Millera, potem Marka Belki (2001–2005). Potem płynnie odnalazł się jako doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego (2006–2010). Kiedy w ostatniej kampanii wyborczej spekulowano o możliwej rządowej koalicji PiS z SLD, Kleiber był poważnym kandydatem na premiera. Profesor mówi w rozmowie z nami: – Są sytuacje, gdy władza nie jest dłużej w stanie kierować państwem. Wtedy część klasy politycznej ma prawo uznać, że należy powołać tymczasowy rząd fachowców na rok–półtora, do czasu wcześniejszych wyborów. Poważni ludzie nie mogą się uchylać od odpowiedzialności za rządy w kraju. Za Kleiberem na pewno zagłosuje Ruch Palikota. Wstrzemięźliwy na razie jest SLD, które waha się, czy warto zadzierać z Platformą. Sporo zależy od decyzji PiS.
– Jeśli zgłosimy Kleibera, to PiS znajdzie się w trudnej sytuacji. Jak wytłumaczą to, że nie popierają odwołania Tuska i zastąpienia go przez doradcę Lecha Kaczyńskiego? – zaciera ręce jeden z ludzi Palikota.
Politycy PiS zdają sobie z tego sprawę. – To będzie problem – przyznaje bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Co prawda PiS zamierza zgłosić własnego kandydata, ale niewykluczone, że ostatecznie zdecyduje się poprzeć Kleibera. Pytamy profesora: – Nie obawia się pan, że stanie się pan elementem politycznego folkloru? Królikiem wyciągniętym przez Palikota z kapelusza? – Nie pomagam żadnej konkretnej partii. Rozmawiam z wieloma politykami z różnych ugrupowań – zapewnia nas Kleiber, sugerując, że w tym gronie jest także PiS.
Patrząc arytmetycznie, rząd wisi na włosku. Platforma i PSL mają w sumie 234 posłów, ledwie trzech ponad wymaganą większość. Według szacunków „Wprost” zjednoczona opozycja może liczyć maksymalnie na 224 głosy. Żeby Tuska zastąpić profesorem, potrzeba jeszcze siedmiu szabel. Bez głosów pojedynczych posłów PSL lub Platformy nie będzie to możliwe.
Krok Palikota jest sprytny. Kleiber jest jednym z niewielu pośredników między lewicą a PiS, kandydatem akceptowalnym dla obu stron. Był ministrem nauki w rządach SLD – najpierw Leszka Millera, potem Marka Belki (2001–2005). Potem płynnie odnalazł się jako doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego (2006–2010). Kiedy w ostatniej kampanii wyborczej spekulowano o możliwej rządowej koalicji PiS z SLD, Kleiber był poważnym kandydatem na premiera. Profesor mówi w rozmowie z nami: – Są sytuacje, gdy władza nie jest dłużej w stanie kierować państwem. Wtedy część klasy politycznej ma prawo uznać, że należy powołać tymczasowy rząd fachowców na rok–półtora, do czasu wcześniejszych wyborów. Poważni ludzie nie mogą się uchylać od odpowiedzialności za rządy w kraju. Za Kleiberem na pewno zagłosuje Ruch Palikota. Wstrzemięźliwy na razie jest SLD, które waha się, czy warto zadzierać z Platformą. Sporo zależy od decyzji PiS.
– Jeśli zgłosimy Kleibera, to PiS znajdzie się w trudnej sytuacji. Jak wytłumaczą to, że nie popierają odwołania Tuska i zastąpienia go przez doradcę Lecha Kaczyńskiego? – zaciera ręce jeden z ludzi Palikota.
Politycy PiS zdają sobie z tego sprawę. – To będzie problem – przyznaje bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Co prawda PiS zamierza zgłosić własnego kandydata, ale niewykluczone, że ostatecznie zdecyduje się poprzeć Kleibera. Pytamy profesora: – Nie obawia się pan, że stanie się pan elementem politycznego folkloru? Królikiem wyciągniętym przez Palikota z kapelusza? – Nie pomagam żadnej konkretnej partii. Rozmawiam z wieloma politykami z różnych ugrupowań – zapewnia nas Kleiber, sugerując, że w tym gronie jest także PiS.
Patrząc arytmetycznie, rząd wisi na włosku. Platforma i PSL mają w sumie 234 posłów, ledwie trzech ponad wymaganą większość. Według szacunków „Wprost” zjednoczona opozycja może liczyć maksymalnie na 224 głosy. Żeby Tuska zastąpić profesorem, potrzeba jeszcze siedmiu szabel. Bez głosów pojedynczych posłów PSL lub Platformy nie będzie to możliwe.
Więcej możesz przeczytać w 35/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.