Najpierw jest Bóg, potem ojczyzna, rodzina i cała reszta – mówi Aleksander Gudzowaty. To dla ojczyzny, jak twierdzi, nie dla kasy zajął się w latach 90. handlem z Rosją. Teraz także dla niej, i dla Boga, otwiera w Jerozolimie Światowe Centrum Tolerancji.
W połowie pierwszej setki na liście największych krezusów Europy Środkowo- Wschodniej, jeden z najbogatszych Polaków i na pewno jeden z największych oryginałów, jacy kiedykolwiek pojawili się w polskim biznesie. Gigantycznego majątku dorobił się na handlu gazem z rosyjskim Gazpromem. Przyjaciel możnych tego świata. Sam twierdzi, że ma drzwi otwarte do wielu pałaców prezydenckich.
W marcu w Jerozolimie na otwarciu Światowego Centrum Tolerancji mają pojawić się same wielkie nazwiska. Głównymi zapraszającymi są prezydent honorowy centrum Aleksander Gudzowaty i prezydent Fundacji Jerozolimskiej Mark Sofer. Dopytuję Gudzowatego, właściciela Bartimpeksu, kto dokładnie przybędzie, i słyszę, że dyplomaci to ustalają. – Szykuje się przedsięwzięcie, które rozsławi Polskę. Widziała pani pomnik Tolerancja? – docieka. Kręcę głową, że nie. – Zaraz pani pokażę – mówi i zaczyna szukać na wielkim dębowym biurku jakichś kartek. – O, są. Niech pani spojrzy. 17-metrowy monument. Stoi tam od prawie czterech lat. Jest piękny.
Gudzowaty opowiada, że znalazł miejsce, które króluje nad całą Jerozolimą. Do tego jest to pas ziemi niczyjej, ani żydowskiej, ani arabskiej. – Postawić pomnik w Jerozolimie, madame, jest bardzo trudno. A mnie się udało – mówi. Jak? – Kiedyś przyjechał do mnie Szymon Peres obejrzeć moją kaplicę ekumeniczną i tam zaczęliśmy rozmowę o filozofii, polityce, Bogu, tolerancji. I zaprzyjaźniliśmy się. I wówczas zaczęliśmy myśleć, co zrobić, żeby przekonywać ludzi do tolerancji – wspomina i dodaje: – O pomniku Tolerancja już się mówi, że to jest dar Polski, a nie dar Gudzowatego. Już nazwiska zapomnieli. To dobrze. Polska ma zaistnieć na firmamencie deklaracji humanitarnych.
W marcu w Jerozolimie na otwarciu Światowego Centrum Tolerancji mają pojawić się same wielkie nazwiska. Głównymi zapraszającymi są prezydent honorowy centrum Aleksander Gudzowaty i prezydent Fundacji Jerozolimskiej Mark Sofer. Dopytuję Gudzowatego, właściciela Bartimpeksu, kto dokładnie przybędzie, i słyszę, że dyplomaci to ustalają. – Szykuje się przedsięwzięcie, które rozsławi Polskę. Widziała pani pomnik Tolerancja? – docieka. Kręcę głową, że nie. – Zaraz pani pokażę – mówi i zaczyna szukać na wielkim dębowym biurku jakichś kartek. – O, są. Niech pani spojrzy. 17-metrowy monument. Stoi tam od prawie czterech lat. Jest piękny.
Gudzowaty opowiada, że znalazł miejsce, które króluje nad całą Jerozolimą. Do tego jest to pas ziemi niczyjej, ani żydowskiej, ani arabskiej. – Postawić pomnik w Jerozolimie, madame, jest bardzo trudno. A mnie się udało – mówi. Jak? – Kiedyś przyjechał do mnie Szymon Peres obejrzeć moją kaplicę ekumeniczną i tam zaczęliśmy rozmowę o filozofii, polityce, Bogu, tolerancji. I zaprzyjaźniliśmy się. I wówczas zaczęliśmy myśleć, co zrobić, żeby przekonywać ludzi do tolerancji – wspomina i dodaje: – O pomniku Tolerancja już się mówi, że to jest dar Polski, a nie dar Gudzowatego. Już nazwiska zapomnieli. To dobrze. Polska ma zaistnieć na firmamencie deklaracji humanitarnych.
Więcej możesz przeczytać w 35/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.