Jak doszło do aresztowania Abdullaha Öcalana?
Dokładnie nie wiadomo, jak Abdullah Öcalan został aresztowany. Eberhardt Schultz, jego niemiecki adwokat, twierdzi, że zatrzymali go w Nairobi agenci kenijscy, którzy potem przekazali go Turkom. Minister spraw zagranicznych Grecji Theo- doros Pangalos mówi, że "personel dyplomatyczny usiłował odwieść lidera PKK od zamiaru wychodzenia z ambasady greckiej". I sugeruje, że został on porwany na ulicy.
Po dwunastu dniach pobytu w am- basadzie greckiej w Nairobi Apo (Wujek - tak działacze PKK nazywają Öcalana) miał już dość gościnności. "Czuł się osaczony i cierpiał na ciężką depresję" - mówi Britta Böhler, holenderska adwokat Öcalana. "Już 14 lutego pięciu agentów kenijskich usiłowało porwać go z ambasady greckiej" - opowiada Giuliano Pisapia, włoski adwokat Apo, naoczny świadek wydarzeń. Wówczas od aresztowania uchroniła Öcalana obecność Włocha, do niedawna przewodniczącego Komisji Sprawiedliwości Izby Deputowanych w Rzymie z ramienia Partii Odrodzenia Komunistycznego.
Wczesnym popołudniem 15 lutego Wujek wyruszył na lotnisko Yomo Keniatta w Nairobi mercedesem wynajętym przez jednego z adwokatów. Miał zamiar polecieć do Holandii. Czekający już prywatny samolot (należący do tureckiego przedsiębiorcy Cavita Calgara) zamiast schronieniem okazał się pułapką - w środku czekali tureccy agenci. Z rozpowszechnionego przez telewizję turecką nagrania wynika, że co najmniej trzech agentów eskortowało Öcalana, skutego kajdankami i oklejonego plastrami. Już w samolocie Apo stwierdził, że kocha naród turecki i gotów jest pracować dla jego dobra. "Pracę" tę rozpoczął natychmiast, bowiem zaraz po przesłuchaniu w osławionym więzieniu na wyspie Imrali, wojska tureckie wkroczyły do Iraku, gdzie rozbiły ukryte bazy PKK. Nie jest jednak wykluczone, że to Turcy chcą sprawić wrażenie, że szef PKK sypie swoich towarzyszy.
Co Öcalan robił od 16 stycznia, czyli od "dobrowolnego" wyjazdu z Włoch, do 2 lutego, kiedy - jak twierdzi minister Pangalos - pojawił się w prywatnym samolocie na małym lotnisku w Epirze, skąd podobno wysłany został do Nairobi? Najpierw wyleciał z Rzymu na pokładzie samolotu, pozostawionego mu do dyspozycji przez włoskie służby specjalne. Z interpelacji posła Franca Servellego wynika, że samolot należał do spółki naftowej SNAM, należącej do częściowo sprywatyzowanego niedawno koncernu ENI.
Samolot ten wylądować miał w Niżnym Nowgorodzie i pozostawać tam przez tydzień, prawdopodobnie "dla zmylenia przeciwnika", ponieważ sam Öcalan udał się - jak wynika z niedyskrecji prasowych - do Czeczenii, a stamtąd do azerskiej enklawy Nachiczewań. Ale i tam wypatrzyły go tureckie służby specjalne. 31 stycznia Öcalana widziano rzekomo na lotniskach połowy Europy: w Holandii, Belgii, Francji, Włoszech, a nawet Hiszpanii. Była to ewidentna fałszywka, puszczona prawdopodobnie po to, by odwrócić uwagę poszukujących go wywiadów od prawdziwego celu podróży, który wówczas zapewne obrał. Potwierdziła to zresztą kilka dni temu Britta Böhler.
Włoski wywiad doskonale wiedział, gdzie znajduje się Apo, ale - mimo apeli Turcji - zachował to dla siebie. Niewykluczone jednak, że podzielił się wiedzą z CIA, której udział w polowaniu na Öcalana, choć "pośredni", potwierdzony został w Waszyngtonie przez Joego Lock- harta, rzecznika Clintona. Amerykanie od początku nalegali, by "terrorysta Öcalan" wydany został w ręce Turcji, strategicznego partnera USA w regionie Kaukazu i Środkowego Wschodu. Podobno szukał go również Mosad, mający dobre kontakty w Kenii.
Kenijski minister spraw zagranicznych Bonaya Godana upiera się przy twierdzeniu, że do Nairobi Öcalan przyleciał pod przybranym nazwiskiem jako "cypryjski dziennikarz" z Mediolanu. Jeśli to prawda, to musiało dojść do jakiegoś porozumienia pomiędzy lewicowymi rządami w Atenach i w Rzymie. Czy pomocą, jakiej rządy Włoch i Grecji udzielały liderowi jednej z najkrwawszych organizacji lewackich, zainteresują się Rada Europy i NATO?
W całej aferze zwraca uwagę doskonała organizacja działających za granicą struktur PKK. W ciągu kilku godzin zdołały one zmobilizować i skoordynować bojówki, które w siedmiu krajach zajęły placówki dyplomatyczne Grecji i Kenii. Przykuło to uwagę światowych stacji telewizyjnych, ale nie zadały sobie one trudu, by wyliczyć, że we wszystkich tych akcjach wzięło udział zaledwie kilkaset osób. Na Zachodzie żyje prawie półtora miliona Kurdów, z których ogromna większość nie identyfikuje się z ideałami PKK. Wszystkich Kurdów łączy jednak wrogość wobec Turcji. Kraj ten z uporem odmawia uznania istnienia "kwestii kurdyjskiej". Kwestii, która za przyczy- ną Öcalana stała się międzynarodowa i której rozwiązanie jest coraz pilniejsze.
Po dwunastu dniach pobytu w am- basadzie greckiej w Nairobi Apo (Wujek - tak działacze PKK nazywają Öcalana) miał już dość gościnności. "Czuł się osaczony i cierpiał na ciężką depresję" - mówi Britta Böhler, holenderska adwokat Öcalana. "Już 14 lutego pięciu agentów kenijskich usiłowało porwać go z ambasady greckiej" - opowiada Giuliano Pisapia, włoski adwokat Apo, naoczny świadek wydarzeń. Wówczas od aresztowania uchroniła Öcalana obecność Włocha, do niedawna przewodniczącego Komisji Sprawiedliwości Izby Deputowanych w Rzymie z ramienia Partii Odrodzenia Komunistycznego.
Wczesnym popołudniem 15 lutego Wujek wyruszył na lotnisko Yomo Keniatta w Nairobi mercedesem wynajętym przez jednego z adwokatów. Miał zamiar polecieć do Holandii. Czekający już prywatny samolot (należący do tureckiego przedsiębiorcy Cavita Calgara) zamiast schronieniem okazał się pułapką - w środku czekali tureccy agenci. Z rozpowszechnionego przez telewizję turecką nagrania wynika, że co najmniej trzech agentów eskortowało Öcalana, skutego kajdankami i oklejonego plastrami. Już w samolocie Apo stwierdził, że kocha naród turecki i gotów jest pracować dla jego dobra. "Pracę" tę rozpoczął natychmiast, bowiem zaraz po przesłuchaniu w osławionym więzieniu na wyspie Imrali, wojska tureckie wkroczyły do Iraku, gdzie rozbiły ukryte bazy PKK. Nie jest jednak wykluczone, że to Turcy chcą sprawić wrażenie, że szef PKK sypie swoich towarzyszy.
Co Öcalan robił od 16 stycznia, czyli od "dobrowolnego" wyjazdu z Włoch, do 2 lutego, kiedy - jak twierdzi minister Pangalos - pojawił się w prywatnym samolocie na małym lotnisku w Epirze, skąd podobno wysłany został do Nairobi? Najpierw wyleciał z Rzymu na pokładzie samolotu, pozostawionego mu do dyspozycji przez włoskie służby specjalne. Z interpelacji posła Franca Servellego wynika, że samolot należał do spółki naftowej SNAM, należącej do częściowo sprywatyzowanego niedawno koncernu ENI.
Samolot ten wylądować miał w Niżnym Nowgorodzie i pozostawać tam przez tydzień, prawdopodobnie "dla zmylenia przeciwnika", ponieważ sam Öcalan udał się - jak wynika z niedyskrecji prasowych - do Czeczenii, a stamtąd do azerskiej enklawy Nachiczewań. Ale i tam wypatrzyły go tureckie służby specjalne. 31 stycznia Öcalana widziano rzekomo na lotniskach połowy Europy: w Holandii, Belgii, Francji, Włoszech, a nawet Hiszpanii. Była to ewidentna fałszywka, puszczona prawdopodobnie po to, by odwrócić uwagę poszukujących go wywiadów od prawdziwego celu podróży, który wówczas zapewne obrał. Potwierdziła to zresztą kilka dni temu Britta Böhler.
Włoski wywiad doskonale wiedział, gdzie znajduje się Apo, ale - mimo apeli Turcji - zachował to dla siebie. Niewykluczone jednak, że podzielił się wiedzą z CIA, której udział w polowaniu na Öcalana, choć "pośredni", potwierdzony został w Waszyngtonie przez Joego Lock- harta, rzecznika Clintona. Amerykanie od początku nalegali, by "terrorysta Öcalan" wydany został w ręce Turcji, strategicznego partnera USA w regionie Kaukazu i Środkowego Wschodu. Podobno szukał go również Mosad, mający dobre kontakty w Kenii.
Kenijski minister spraw zagranicznych Bonaya Godana upiera się przy twierdzeniu, że do Nairobi Öcalan przyleciał pod przybranym nazwiskiem jako "cypryjski dziennikarz" z Mediolanu. Jeśli to prawda, to musiało dojść do jakiegoś porozumienia pomiędzy lewicowymi rządami w Atenach i w Rzymie. Czy pomocą, jakiej rządy Włoch i Grecji udzielały liderowi jednej z najkrwawszych organizacji lewackich, zainteresują się Rada Europy i NATO?
W całej aferze zwraca uwagę doskonała organizacja działających za granicą struktur PKK. W ciągu kilku godzin zdołały one zmobilizować i skoordynować bojówki, które w siedmiu krajach zajęły placówki dyplomatyczne Grecji i Kenii. Przykuło to uwagę światowych stacji telewizyjnych, ale nie zadały sobie one trudu, by wyliczyć, że we wszystkich tych akcjach wzięło udział zaledwie kilkaset osób. Na Zachodzie żyje prawie półtora miliona Kurdów, z których ogromna większość nie identyfikuje się z ideałami PKK. Wszystkich Kurdów łączy jednak wrogość wobec Turcji. Kraj ten z uporem odmawia uznania istnienia "kwestii kurdyjskiej". Kwestii, która za przyczy- ną Öcalana stała się międzynarodowa i której rozwiązanie jest coraz pilniejsze.
Więcej możesz przeczytać w 9/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.