- Sprawa Amber Gold nie zaszkodzi PO. Jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy - m.in. działania opozycji. To są jakieś opary absurdu – ocenia w rozmowie z Wprost.pl politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Błażej Poboży.
Jakub Lewandowski: W najnowszym sondażu przeprowadzonym przez TNS POLSKA dla „Gazety Wyborczej” PO uzyskało 30 proc. poparcia – i wyraźnie dystansuje PiS. Podobny wynik przyniosły sondaże CBOS i SMG/KRC dla RMF FM. Poparcie dla Platformy utrzymuje się więc na podobnym poziomie od czasów wyraźnego spadku spowodowanego kontrowersjami wokół umowy ACTA. Dlaczego sprawa Amber Gold nie zaszkodziła Platformie?
Dr Błażej Poboży: Jeśli Platformie nie zaszkodziła w większym stopniu – bo ta kara i tak była łagodna – ani kwestia ACTA, ani podwyższenie wieku emerytalnego, to sprawa Amber Gold, która - jak się wydaje - jest związana z funkcjonowanie niezależnej prokuratury, tym bardziej nie mogła jej zaszkodzić. I nawet próba wciągnięcia w całą sprawę syna premiera wydaje się być niewystarczającym powodem dla wyborców, żeby zmienili preferencje polityczne.
Czyli nic nie jest w stanie zaszkodzić Platformie?
To smutna refleksja, ale dziś dla Polaków polityka jest nierozłącznie związana z rozmaitymi aferami. Społeczeństwo polskie się na nie uodporniło. To pokazała też przecież znacznie poważniejsza – pod względem politycznym – sprawa z taśmami PSL. Ludowcy również nie stracili poparcia.
Sugeruje pan, że dzisiaj Leszkowi Millerowi udałoby się wywinąć z afery Rywina?
Wywinąć może nie, ale konsekwencje polityczne na pewno byłyby mniejsze. Poza tym przecież w jakimś sensie mu się to udało – po kilku latach jest liderem jednej z formacji opozycyjnych. I to pod jego przewodnictwem SLD odbudowuje się po okresie rządów Grzegorza Napieralskiego.
Donaldowi Tuskowi mimo wszystko chyba łatwiej uniknąć politycznej odpowiedzialności…
To osobna kwestia. Wyborcy PO są w stanie nieco więcej wybaczyć premierowi - to dlatego, że ich wybór, to wybór „mimo wszystko”. Postępują oni – powiedzmy – w sposób umiarkowanie racjonalny. Zapewne zadają sobie pytanie: kto jeśli nie Platforma Obywatelska? I jaką mają alternatywę? PiS nie jest w stanie przedstawić interesującej i spójnej wewnętrznie oferty programowej - dlatego nie działa tu klasyczny mechanizm demokracji, w której osoba niezadowolona z aktualnego rządu przenosi głos na główną partię opozycyjną.
To wszystkie powody, dla których „Ambergate” nie szkodzi Platformie?
Nie. Podejrzewam, że dla części Polaków osoby, które powierzyły pieniądze tej firmie, są trochę same sobie winne – na zasadzie „chytry dwa razy traci”. Ja nie widzę bezpośredniego związku między PO a tą piramidą finansową. Chyba, że spróbujemy poszukać go tam, gdzie stara się to robić PiS i Janusz Palikot.
Czyli?
Janusz Palikot poruszył kwestię finansowania kampanii wyborczej (posłanka PO Agnieszka Pomaska miała według Palikota brać pieniądze na kampanię od szefa Amber Gold Marcina P. – red.). I skończy się to dla niego już zapowiedzianym procesem. A Prawo i Sprawiedliwość tworzy specjalny zespół, który ma zbadać „układ gdański”, ale jeżeli na czele takiego układu miałby stać Lech Wałęsa, to przecież to są jakieś opary absurdu. Ta sprawa po prostu nie jest tak immanentnie związana z jądrem Platformy Obywatelskiej, jak inne – ACTA czy ustawa emerytalna.
PiS nie zaczął działać zbyt późno w sprawie Amber Gold?
Kto wie czy ta początkowa bierność nie była zaplanowana? Gdyby atak na premiera i Platformę był przypuszczony najpierw przez polityków, być może w odczuciu społecznym byłaby to kolejna polityczna przepychanka. A tak sprawa została najpierw „wyciągnięta” przez media.
Czy PiS może coś zyskać na sprawie Amber Gold?
Od miesięcy poparcie dla PiS utrzymuje się na stałym poziomie. Myślę, że jeżeli nie zmieni się tam kierownictwo ani linia polityczna, Prawo i Sprawiedliwość nie przebije tego szklanego sufitu.
A pozostałe partie?
SLD wychodzi z poważnego wewnętrznego kryzysu. Dodatkowo ma poważną konkurencję w postaci Ruchu Palikota. Ruch, gdyby szedł tą samą drogą co przed wyborami, byłby dziś głównym beneficjentem ewentualnego odejścia wyborców od PO. Ale – również ze względu na błędy taktyczne – nie będzie.
Jakie błędy popełnił Palikot?
Janusz Palikot ciągle stara się eksploatować dawno już wykorzystaną kwestię światopoglądową, czyli - używając skrótu myślowego - antyklerykalizm. O ile przed wyborami drobne akcentowanie tego punktu było celne, o tyle takie postępowanie, jak w przypadku składania aktu apostazji, wydają się nie do przyjęcia dla większości polskiego społeczeństwa. W efekcie Palikot może być traktowany jako polityk niepoważny. Poza tym odszedł od początkowych poglądów gospodarczych.
To znaczy?
Przed wyborami odbierałem jego formację jako taką, w której pierwiastek liberalny jest dominujący. Teraz obserwujemy ściganie się z SLD na „socjal”.
Czy Ruch Palikota, proponując egzotyczną koalicję na czele której miał stanąć prof. Kleiber – choć profesor sam o tym nie wiedział – nie wyświadczył przypadkiem niechcący przysługi Platformie? Czy nie zmobilizował całego negatywnego elektoratu PiS-u i Ruchu Palikota?
Projekt Ruchu Palikota dotyczący konstruktywnego wotum nieufności i jakiegoś technicznego gabinetu na czele z prof. Michałem Kleiberem faktycznie mógł wywołać taki odruch u wyborców. W tym sensie była to przysługa wyświadczona Platformie. Chociaż z drugiej strony, gdyby ten skrajnie absurdalny, nierealny i karkołomny pomysł potraktowano poważnie i jakimś szczęśliwym trafem udało się – w bardzo skomplikowanej drodze – obalić rząd Donalda Tuska, to po pół roku mielibyśmy przedterminowe wybory, które Platforma by wygrała. I to pewnie na tyle znaczącą różnicą głosów, że utworzyłaby samodzielny rząd.
A dlaczego Grzegorz Schetyna nie wykorzystał afery Amber Gold jako szansy na powrót do wielkiej politycznej gry?
I tu dochodzimy do jedynej potencjalnej przyczyny porażki Platformy. Jeśli cokolwiek miałoby kiedykolwiek zagrozić PO, to jest to jej skomplikowana sytuacja wewnętrzna. W Platformie mamy do czynienia z rywalizacją kilku frakcji. Grzegorz Schetyna, który po aferze hazardowej został odsunięty na boczny tor, z pewnością broni nie składa. Pytanie, czy dziś jest dla niego dobry moment na powrót. Widocznie doszedł do wniosku, że nie.
Dr Błażej Poboży: Jeśli Platformie nie zaszkodziła w większym stopniu – bo ta kara i tak była łagodna – ani kwestia ACTA, ani podwyższenie wieku emerytalnego, to sprawa Amber Gold, która - jak się wydaje - jest związana z funkcjonowanie niezależnej prokuratury, tym bardziej nie mogła jej zaszkodzić. I nawet próba wciągnięcia w całą sprawę syna premiera wydaje się być niewystarczającym powodem dla wyborców, żeby zmienili preferencje polityczne.
Czyli nic nie jest w stanie zaszkodzić Platformie?
To smutna refleksja, ale dziś dla Polaków polityka jest nierozłącznie związana z rozmaitymi aferami. Społeczeństwo polskie się na nie uodporniło. To pokazała też przecież znacznie poważniejsza – pod względem politycznym – sprawa z taśmami PSL. Ludowcy również nie stracili poparcia.
Sugeruje pan, że dzisiaj Leszkowi Millerowi udałoby się wywinąć z afery Rywina?
Wywinąć może nie, ale konsekwencje polityczne na pewno byłyby mniejsze. Poza tym przecież w jakimś sensie mu się to udało – po kilku latach jest liderem jednej z formacji opozycyjnych. I to pod jego przewodnictwem SLD odbudowuje się po okresie rządów Grzegorza Napieralskiego.
Donaldowi Tuskowi mimo wszystko chyba łatwiej uniknąć politycznej odpowiedzialności…
To osobna kwestia. Wyborcy PO są w stanie nieco więcej wybaczyć premierowi - to dlatego, że ich wybór, to wybór „mimo wszystko”. Postępują oni – powiedzmy – w sposób umiarkowanie racjonalny. Zapewne zadają sobie pytanie: kto jeśli nie Platforma Obywatelska? I jaką mają alternatywę? PiS nie jest w stanie przedstawić interesującej i spójnej wewnętrznie oferty programowej - dlatego nie działa tu klasyczny mechanizm demokracji, w której osoba niezadowolona z aktualnego rządu przenosi głos na główną partię opozycyjną.
To wszystkie powody, dla których „Ambergate” nie szkodzi Platformie?
Nie. Podejrzewam, że dla części Polaków osoby, które powierzyły pieniądze tej firmie, są trochę same sobie winne – na zasadzie „chytry dwa razy traci”. Ja nie widzę bezpośredniego związku między PO a tą piramidą finansową. Chyba, że spróbujemy poszukać go tam, gdzie stara się to robić PiS i Janusz Palikot.
Czyli?
Janusz Palikot poruszył kwestię finansowania kampanii wyborczej (posłanka PO Agnieszka Pomaska miała według Palikota brać pieniądze na kampanię od szefa Amber Gold Marcina P. – red.). I skończy się to dla niego już zapowiedzianym procesem. A Prawo i Sprawiedliwość tworzy specjalny zespół, który ma zbadać „układ gdański”, ale jeżeli na czele takiego układu miałby stać Lech Wałęsa, to przecież to są jakieś opary absurdu. Ta sprawa po prostu nie jest tak immanentnie związana z jądrem Platformy Obywatelskiej, jak inne – ACTA czy ustawa emerytalna.
PiS nie zaczął działać zbyt późno w sprawie Amber Gold?
Kto wie czy ta początkowa bierność nie była zaplanowana? Gdyby atak na premiera i Platformę był przypuszczony najpierw przez polityków, być może w odczuciu społecznym byłaby to kolejna polityczna przepychanka. A tak sprawa została najpierw „wyciągnięta” przez media.
Czy PiS może coś zyskać na sprawie Amber Gold?
Od miesięcy poparcie dla PiS utrzymuje się na stałym poziomie. Myślę, że jeżeli nie zmieni się tam kierownictwo ani linia polityczna, Prawo i Sprawiedliwość nie przebije tego szklanego sufitu.
A pozostałe partie?
SLD wychodzi z poważnego wewnętrznego kryzysu. Dodatkowo ma poważną konkurencję w postaci Ruchu Palikota. Ruch, gdyby szedł tą samą drogą co przed wyborami, byłby dziś głównym beneficjentem ewentualnego odejścia wyborców od PO. Ale – również ze względu na błędy taktyczne – nie będzie.
Jakie błędy popełnił Palikot?
Janusz Palikot ciągle stara się eksploatować dawno już wykorzystaną kwestię światopoglądową, czyli - używając skrótu myślowego - antyklerykalizm. O ile przed wyborami drobne akcentowanie tego punktu było celne, o tyle takie postępowanie, jak w przypadku składania aktu apostazji, wydają się nie do przyjęcia dla większości polskiego społeczeństwa. W efekcie Palikot może być traktowany jako polityk niepoważny. Poza tym odszedł od początkowych poglądów gospodarczych.
To znaczy?
Przed wyborami odbierałem jego formację jako taką, w której pierwiastek liberalny jest dominujący. Teraz obserwujemy ściganie się z SLD na „socjal”.
Czy Ruch Palikota, proponując egzotyczną koalicję na czele której miał stanąć prof. Kleiber – choć profesor sam o tym nie wiedział – nie wyświadczył przypadkiem niechcący przysługi Platformie? Czy nie zmobilizował całego negatywnego elektoratu PiS-u i Ruchu Palikota?
Projekt Ruchu Palikota dotyczący konstruktywnego wotum nieufności i jakiegoś technicznego gabinetu na czele z prof. Michałem Kleiberem faktycznie mógł wywołać taki odruch u wyborców. W tym sensie była to przysługa wyświadczona Platformie. Chociaż z drugiej strony, gdyby ten skrajnie absurdalny, nierealny i karkołomny pomysł potraktowano poważnie i jakimś szczęśliwym trafem udało się – w bardzo skomplikowanej drodze – obalić rząd Donalda Tuska, to po pół roku mielibyśmy przedterminowe wybory, które Platforma by wygrała. I to pewnie na tyle znaczącą różnicą głosów, że utworzyłaby samodzielny rząd.
A dlaczego Grzegorz Schetyna nie wykorzystał afery Amber Gold jako szansy na powrót do wielkiej politycznej gry?
I tu dochodzimy do jedynej potencjalnej przyczyny porażki Platformy. Jeśli cokolwiek miałoby kiedykolwiek zagrozić PO, to jest to jej skomplikowana sytuacja wewnętrzna. W Platformie mamy do czynienia z rywalizacją kilku frakcji. Grzegorz Schetyna, który po aferze hazardowej został odsunięty na boczny tor, z pewnością broni nie składa. Pytanie, czy dziś jest dla niego dobry moment na powrót. Widocznie doszedł do wniosku, że nie.