Grecki rząd ostro zareagował na propozycję niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, która chciałaby wyznaczenia specjalnego komisarza do nadzorowania budżetu tego kraju. Pomysł skrytykowali także uczestnicy unijnego szczytu w Brukseli.
? Unijni pożyczkodawcy dysponują już wystarczającymi narzędziami kontroli ? te słowa greckiego ministra finansów Ewangelosa Wenizelosa cytuje 'Financial Times'. Bardziej stanowczo wystąpił minister kultury Pavlos Geroulanos. ? Suwerenność państwa jest cienką czerwoną linią, której nikomu nie wolno przekroczyć ? powiedział w wywiadzie dla BBC.
Kanclerz Niemiec naraziła się nie tylko Grekom. Wczoraj swoje oburzenie wyrażali też uczestnicy szczytu UE w Brukseli. Głos w sprawie zabrał sam przewodniczący Parlamentu Europejskiego (zresztą też Niemiec, tyle że z SPD) Martin Schulz. ? Moje stanowisko jest jasne. Cokolwiek się dzieje, nikt ? ani Niemcy, ani inny kraj ? nie powinien wywoływać wśród opinii publicznej wrażenia, że elementem ratowania strefy euro będzie eliminacja suwerenności Grecji ? oświadczył. Natomiast szef eurogrupy Jean-Claude Juncker skwitował sprawę krótkim: ? To nie do przyjęcia.
Niemieckie stanowisko poparli natomiast premierzy Szwecji i Holandii. Plan kanclerz Merkel, który ujawnił 'FT', przewidywał powołanie specjalnego komisarza unijnego z prawem wetowania greckich wydatków budżetowych. W gruncie rzeczy chodziło o to, aby Grecja w pierwszej kolejności spłacała swoje długi, zanim zacznie wydawać pieniądze na inne cele. Troska kanclerz Niemiec o greckich wierzycieli miałaby przyspieszyć sfinalizowanie porozumienia z nimi w sprawie redukcji zadłużenia Aten, którego brak powoduje niepokój rynków finansowych.
Rząd Papademosa jest w trakcie negocjacji z Instytutem Finansów Międzynarodowych (IIF), który reprezentuje prywatne banki, w sprawie redukcji długów. Sięgają one łącznie 350 mld euro. Najtrudniejszym punktem rozmów jest oprocentowanie nowych obligacji, które miałyby zastąpić te, które już znajdują się w posiadaniu prywatnych kredytodawców. IIF oczekuje oprocentowania nie mniejszego niż 4 proc., podczas gdy Ateny chcą zejść poniżej 3,5 proc.
Grecki rząd protestuje przeciwko niemieckim zakusom zacieśnienia kontroli nad finansami kraju, chociaż jest na słabej pozycji przetargowej wobec żądań płynących z Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Potrzebuje bowiem pilnie uruchomienia przez MFW kolejnego pakietu ratunkowego, wynoszącego 130 mld euro. Bez zasilenia państwowej kasy tą pożyczką Grecja nie będzie w stanie wykupić w marcu obligacji wartych 14,4 mld euro.
Obecnie grecki dług wynosi 160 proc. PKB. Komisja Europejska i MFW do odblokowania nowej linii kredytowej żądają obniżenia długu do 120 proc. Niemiecki minister finansów Wolfgang Scheuble ostrzegł w niedzielę w rozmowie z 'The Wall Street Journal', że Grecja nie dostanie żadnych pieniędzy od strefy euro, jeśli nie wdroży zapowiadanych reform.
Kanclerz Niemiec naraziła się nie tylko Grekom. Wczoraj swoje oburzenie wyrażali też uczestnicy szczytu UE w Brukseli. Głos w sprawie zabrał sam przewodniczący Parlamentu Europejskiego (zresztą też Niemiec, tyle że z SPD) Martin Schulz. ? Moje stanowisko jest jasne. Cokolwiek się dzieje, nikt ? ani Niemcy, ani inny kraj ? nie powinien wywoływać wśród opinii publicznej wrażenia, że elementem ratowania strefy euro będzie eliminacja suwerenności Grecji ? oświadczył. Natomiast szef eurogrupy Jean-Claude Juncker skwitował sprawę krótkim: ? To nie do przyjęcia.
Niemieckie stanowisko poparli natomiast premierzy Szwecji i Holandii. Plan kanclerz Merkel, który ujawnił 'FT', przewidywał powołanie specjalnego komisarza unijnego z prawem wetowania greckich wydatków budżetowych. W gruncie rzeczy chodziło o to, aby Grecja w pierwszej kolejności spłacała swoje długi, zanim zacznie wydawać pieniądze na inne cele. Troska kanclerz Niemiec o greckich wierzycieli miałaby przyspieszyć sfinalizowanie porozumienia z nimi w sprawie redukcji zadłużenia Aten, którego brak powoduje niepokój rynków finansowych.
Rząd Papademosa jest w trakcie negocjacji z Instytutem Finansów Międzynarodowych (IIF), który reprezentuje prywatne banki, w sprawie redukcji długów. Sięgają one łącznie 350 mld euro. Najtrudniejszym punktem rozmów jest oprocentowanie nowych obligacji, które miałyby zastąpić te, które już znajdują się w posiadaniu prywatnych kredytodawców. IIF oczekuje oprocentowania nie mniejszego niż 4 proc., podczas gdy Ateny chcą zejść poniżej 3,5 proc.
Grecki rząd protestuje przeciwko niemieckim zakusom zacieśnienia kontroli nad finansami kraju, chociaż jest na słabej pozycji przetargowej wobec żądań płynących z Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Potrzebuje bowiem pilnie uruchomienia przez MFW kolejnego pakietu ratunkowego, wynoszącego 130 mld euro. Bez zasilenia państwowej kasy tą pożyczką Grecja nie będzie w stanie wykupić w marcu obligacji wartych 14,4 mld euro.
Obecnie grecki dług wynosi 160 proc. PKB. Komisja Europejska i MFW do odblokowania nowej linii kredytowej żądają obniżenia długu do 120 proc. Niemiecki minister finansów Wolfgang Scheuble ostrzegł w niedzielę w rozmowie z 'The Wall Street Journal', że Grecja nie dostanie żadnych pieniędzy od strefy euro, jeśli nie wdroży zapowiadanych reform.