Bezrobociu najlepiej przeciwdziałają ułatwienia dla małego i średniego biznesu
- Z analizy wieloletnich danych o rynku pracy wynika, że styczeń - podobnie jak grudzień - jest miesiącem, w którym bezrobocie rośnie. W styczniu tego roku przybyło ponad 300 tys. bezrobotnych: ich liczba znów przekroczyła 2 mln, a stopa bezrobocia wzrosła do 11,4 proc. (latem 1998 r. osiągnęła 9,5 proc.). Przyczyny takiej sytuacji są wielorakie. Prawie 185 tys. osób zarejestrowało się po to, by uzyskać dostęp do świadczeń zdrowotnych (10,5 proc. wynosiłaby stopa bezrobocia ich nie uwzględniająca).
Istotnym źródłem wzrostu bezrobocia były zachęty instytucjonalno-strukturalne, pojawiające się co jakiś czas wraz ze zmianą przepisów; jest to więc zjawisko krótkotrwałe. Swoboda zatrudniania emerytów w nowym systemie emerytalnym utrudni jednak dostęp do pracy, zwłaszcza młodym ludziom - z mniejszym doświadczeniem, lecz zainteresowanych wyższymi zarobkami. Wyhamowanie tempa wzrostu gospodarczego spowodowało, że w ubiegłym roku liczba ofert pracy zmniejszyła się o 27 proc. (w porównaniu z 1997 r.). Widać to wyraźnie w sektorach przetwórczo-spożywczych, mocno dotkniętych skutkami kryzysu w Rosji. Eksport do tego państwa stanowi dziś w tych branżach 15 proc. wartości sprzed roku. Widoczne są już pierwsze efekty podjętej przez rząd restrukturyzacji górnictwa, zbrojeniówki, hutnictwa, służby zdrowia; z czasem pojawią się również w oświacie. Wpływa to zarówno na tempo wzrostu gospodarczego, jak i proces powstawania nowych miejsc pracy. Aby przyspieszyć ten ostatni, musimy utrzymać wzrost gospodarczy powyżej 4,5-5 proc. Trzeba się również przyzwyczaić do tego, że przy takim stanie zasobów ludzkich (stosunkowo niskie kwalifikacje i bardzo mała mobilność, zwłaszcza w grupach wysokiego zagrożenia bezrobociem) i obecnym potencjale gospodarki, za normalną można uznać stopę bezrobocia w granicach 8-10 proc. Bardzo trudno będzie więc w 1999 r. utrzymać ją na poziomie 10-10,5 proc. Nadal 56 proc. bezrobotnych stanowią kobiety, a ok. 6 proc. - absolwenci (osoby, które po sześciu miesiącach od zakończenia nauki nie mają pracy). Poważnym problemem są długotrwale bezrobotni mieszkańcy wsi (45 proc. zarejestrowanych na wsi osób bez pracy), spośród których ok. 40 proc. bezskutecznie szuka zajęcia od roku. Niski jest też odsetek zarejestrowanych osób bez pracy pobierających zasiłki - tylko 23 proc. (zasiłek wynosi obecnie 378,2 zł). Te grupy społeczne mieszczą się niewątpliwie w sferze ubóstwa. Najlepszym sposobem przeciwdziałania bezrobociu jest stymulowanie tworzenia miejsc pracy oraz ułatwienia dla małego i średniego biznesu (w latach 1990-1997 w tym sektorze powstały ponad 3 mln miejsc pracy). Niezbędny jest wzrost gospodarczy, lecz także przełamywanie różnych barier instytucjonalno-strukturalnych: złego prawa zachęcającego do utrzymywania statusu bezrobotnego, mało elastycznego czasu pracy i sztywnych form zatrudnienia, wysokich kosztów pracy, poziomu kwalifikacji i kompetencji pracowników oraz absolwentów. Wiele zależy także od aktywności służb zatrudnienia. To one zajmują się pośrednictwem pracy i poradnictwem zawodowym, kierują bez- robotnych na szkolenia, które są najefektywniejszą formą udzielania pomocy ludziom bez pracy. W minionym roku przeszkolono ok. 150 tys. osób. Ważne jest również finansowanie tzw. prac interwencyjnych. Natomiast coraz mniejsze znaczenie mają roboty publiczne wymagające udziału samorządów. Okazało się również, że takie roboty dają pracę tylko na pewien czas: większość zatrudnionych w ten sposób osób ponownie stawała się bezrobotnymi. Ostatecznie należy wzmocnić system pożyczek dla pracodawców tworzących dodatkowe miejsca pracy oraz dla bezrobotnych rozpoczynających własną działalność gospodarczą. W 1998 r. udzielono 12 tys. takich pożyczek.
Istotnym źródłem wzrostu bezrobocia były zachęty instytucjonalno-strukturalne, pojawiające się co jakiś czas wraz ze zmianą przepisów; jest to więc zjawisko krótkotrwałe. Swoboda zatrudniania emerytów w nowym systemie emerytalnym utrudni jednak dostęp do pracy, zwłaszcza młodym ludziom - z mniejszym doświadczeniem, lecz zainteresowanych wyższymi zarobkami. Wyhamowanie tempa wzrostu gospodarczego spowodowało, że w ubiegłym roku liczba ofert pracy zmniejszyła się o 27 proc. (w porównaniu z 1997 r.). Widać to wyraźnie w sektorach przetwórczo-spożywczych, mocno dotkniętych skutkami kryzysu w Rosji. Eksport do tego państwa stanowi dziś w tych branżach 15 proc. wartości sprzed roku. Widoczne są już pierwsze efekty podjętej przez rząd restrukturyzacji górnictwa, zbrojeniówki, hutnictwa, służby zdrowia; z czasem pojawią się również w oświacie. Wpływa to zarówno na tempo wzrostu gospodarczego, jak i proces powstawania nowych miejsc pracy. Aby przyspieszyć ten ostatni, musimy utrzymać wzrost gospodarczy powyżej 4,5-5 proc. Trzeba się również przyzwyczaić do tego, że przy takim stanie zasobów ludzkich (stosunkowo niskie kwalifikacje i bardzo mała mobilność, zwłaszcza w grupach wysokiego zagrożenia bezrobociem) i obecnym potencjale gospodarki, za normalną można uznać stopę bezrobocia w granicach 8-10 proc. Bardzo trudno będzie więc w 1999 r. utrzymać ją na poziomie 10-10,5 proc. Nadal 56 proc. bezrobotnych stanowią kobiety, a ok. 6 proc. - absolwenci (osoby, które po sześciu miesiącach od zakończenia nauki nie mają pracy). Poważnym problemem są długotrwale bezrobotni mieszkańcy wsi (45 proc. zarejestrowanych na wsi osób bez pracy), spośród których ok. 40 proc. bezskutecznie szuka zajęcia od roku. Niski jest też odsetek zarejestrowanych osób bez pracy pobierających zasiłki - tylko 23 proc. (zasiłek wynosi obecnie 378,2 zł). Te grupy społeczne mieszczą się niewątpliwie w sferze ubóstwa. Najlepszym sposobem przeciwdziałania bezrobociu jest stymulowanie tworzenia miejsc pracy oraz ułatwienia dla małego i średniego biznesu (w latach 1990-1997 w tym sektorze powstały ponad 3 mln miejsc pracy). Niezbędny jest wzrost gospodarczy, lecz także przełamywanie różnych barier instytucjonalno-strukturalnych: złego prawa zachęcającego do utrzymywania statusu bezrobotnego, mało elastycznego czasu pracy i sztywnych form zatrudnienia, wysokich kosztów pracy, poziomu kwalifikacji i kompetencji pracowników oraz absolwentów. Wiele zależy także od aktywności służb zatrudnienia. To one zajmują się pośrednictwem pracy i poradnictwem zawodowym, kierują bez- robotnych na szkolenia, które są najefektywniejszą formą udzielania pomocy ludziom bez pracy. W minionym roku przeszkolono ok. 150 tys. osób. Ważne jest również finansowanie tzw. prac interwencyjnych. Natomiast coraz mniejsze znaczenie mają roboty publiczne wymagające udziału samorządów. Okazało się również, że takie roboty dają pracę tylko na pewien czas: większość zatrudnionych w ten sposób osób ponownie stawała się bezrobotnymi. Ostatecznie należy wzmocnić system pożyczek dla pracodawców tworzących dodatkowe miejsca pracy oraz dla bezrobotnych rozpoczynających własną działalność gospodarczą. W 1998 r. udzielono 12 tys. takich pożyczek.
Więcej możesz przeczytać w 10/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.