W przypadku sprawy Marcina P., właściciela OLT Express i Amber Gold, państwo było bezczynne przez trzy lata - uważa szef klubu Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk. Jego zdaniem PO przez pięć lat rządów dała zielone światło dla krętaczy i oszustów.
- W przypadku sprawy Marcina P., właściciela OLT Express i Amber Gold, państwo było bezczynne przez trzy lata. Jest to system, który stworzył pan premier Donald Tusk w ciągu pięciu lat swoich rządów. To system patologii III RP - mówił Mularczyk podczas czwartkowej sejmowej debaty nad informacją ws. Amber Gold. Według niego w efekcie obywatele mają odczucie, że państwo nie działa.
- Czy leci z nami premier? Można odnieść wrażenie, że pan premier nie chce ponosić odpowiedzialności za nic, co się dzieje w naszym państwie - uznał poseł.
Jego zdaniem - PO po pięciu latach rządzenia dała zielone światło dla wszelkiego rodzaju krętaczy i oszustów. - Jest to przykre, ale to prawdziwe. Polska stała się też czarną dziurą dla tych obywateli, którzy zaufali państwu, zaufali panu premierowi. Premier mówił o zaufaniu, a ich oszczędności trafiły do czarnej dziury - kontynuował szef klubu Solidarnej Polski.
Oceniając działania organów państwowych ws. Amber Gold podkreślił, że nikt tą sprawą poważnie się nie zajął. - Wysyłały, pisały pisemka, ale nikt tej sprawy nie rozwiązał. To jest pana odpowiedzialność, panie premierze - dodał szef klubu SP.
- Pan premier cały czas mówi: to nie ja, nie jestem winny - to prokurator, opozycja, to urzędnicy, to wreszcie sami ludzie są sobie winni, bo po wpłacali te środki do Amber Gold - mogli być przecież przezorni, mogli sprawdzić. W takim razie za co pan odpowiada? Za nepotyzm, za kolesiostwo, za 150 tys. miejsc w spółkach Skarbu Państwa i w urzędach administracji? - grzmiał z trybuny Mularczyk.
Jego zdaniem polityka Donalda Tuska doprowadziła do deprawacji życia publicznego. - Dzięki panu to ci "złoci chłopcy" od interesów, wychowani na pana propagandzie, dorabiają się bezkarnie na oszczędnościach milionów Polaków, a także na bezradności naszego państwa - podkreślił szef klubu SP.
Pytał się premiera Tuska, jak jest możliwe, że przez trzy lata do Amber Gold nie przychodził urząd skarbowy, nie działał wywiad skarbowy, nie działało CBA, ABW. - Gdzie są pana służby? - pytał premiera Mularczyk.
Zwracając się w stronę posłów PO powiedział: "może w Polsce jest tak, że instytucje boją się podejmować interwencje, gdy wiedzą, że jest ktoś podczepiony pod obecną władzę, że jest majętny, sponsoruje polityków PO, daje środki Andrzejowi Wajdzie na film o Lechu Wałęsie".
To nieprawda, to skandal - rozległo się z ław poselskich, zajmowanych przez parlamentarzystów Platformy.
Szef klubu Solidarnej Polski przekazał na ręce premiera m.in. projekt SP dotyczący konfiskaty mienia dla przestępców i postępowań dyscyplinarnych dla sędziów i prokuratorów. - Proszę pana premiera, aby się pan z nimi zapoznał, aby PO nie odrzucała ich w pierwszym czytaniu, unikniecie wówczas kolejnej afery Amber Gold - powiedział.
Mularczyk ocenił, że rząd uchwalając ustawę o rozdziale funkcji Prokuratora Generalnego od Ministerstwa Sprawiedliwości, stworzył prokuraturę niezależną, ale "tak na prawdę prokurator generalny (Andrzej Seremet) uzależniony jest od Krajowej Rady Prokuratury, nie może zrobić nic, nie może wszcząć postępowania dyscyplinarnego, nie może odwołać prokuratora w Pcimiu Dolnym, jeśli jest podejrzany o korupcję".
Dodał, że prokuratorzy rejonowi nie są gotowi na tak trudne sprawy jak Amber Gold. - W 2008 roku w prokuraturze w wydziale przestępczości gospodarczej istniał wydział V. Wydział V ds. gospodarczych zajmował się przestępstwami giełdowymi, sprawami bankowo-finansowymi. Ten wydział został rozwiązany, a sprawy, które prowadził - skierowane zostały do prokuratur rejonowych. Pani prokurator, która zajmowała się np. kradzieżą kury, musi prowadzić sprawy o oszustwa finansowe - mówił Mularczyk.
zew, PAP