Trwające godzinę spotkanie prezydenta Komorowskiego z kilkudziesięcioma kociewskimi samorządowcami odbyło się na zamku w Gniewie. - Pomorze jest jedną z najlepszych części naszej wielkiej ojczyzny. Ta kraina znana jest z tego, że tu są ludzie, którzy potrafią nie tylko unosić się emocjonalnie, ale także racjonalnie pracować. Pracować z dobrymi skutkami dla społeczności lokalnej - mówił prezydent do przedstawicieli lokalnej władzy.
"Na Kresach patriotyzm był szczególny"
Komorowski dodał, że w regionie pomorskim widoczne są "specyficzne cechy patriotyzmu kresowego". - Na Kresach wymiar patriotyzmu zawsze był szczególny: wyrażał się w trwaniu przy polskości, ale także i twardej pracy na rzecz innych i własnej rodziny, utrzymania języka, kultury i poziomu życia. I w ten sposób zawsze myślałem o Kociewiu i Pomorzu - wyjaśnił. Prezydent dodał, że w rocznicę wybuchu II wojny światowej wybrał Kociewie, gdzie są "miejsca kaźni polskiej inteligencji, gdzie ginęły polskie elity".
Komorowski podkreślił, że z regionem pomorskim ma także osobiste wspomnienia. - Mieliśmy tzw. babcię pomorską. Była ona niezwykle doświadczona w relacjach polsko-niemieckich. W czasie zaborów kończyła ona niemieckie szkoły, a języka polskiego używała tylko w domu. Była nieprawdopodobnie czuła - dziś może powiedzielibyśmy przeczulona - ona punkcie poprawnego używania języka polskiego. W jej domu nie wolno było powiedzieć żadnego słowa po niemiecku, ani pochodzenia niemieckiego - dodał Komorowski.
- I pamiętam jako mały chłopiec przychodzę w Poznaniu do babci. Babcia siedzi przy maszynie, reperuje jakieś ubranka dziecięce, okulary tak na czoło nasunięte, naparstek na palcu i woła mnie od drzwi: "Bronek, chodź tu do mnie". Podchodzę, a babcia mnie tym naparstkiem stuka mocno w głowę i mówi: "słyszałam - ty powiedziałaś śruba; nie mówi się śruba bo to po niemiecki, mówi się wkręt" - opowiedział Komorowski.
"Nie mówi się Westerplatte"
Prezydent zapamiętał też spotkanie ze swoją babcią, która była już w bardzo podeszłym wieku. - Były to lata 90., pracowałem już w rządzie. Przyjeżdżam do babci, leży już na łożu śmierci, ma wysoko podniesione poduszki. Widzi mnie od drzwi i tym samym głosem mówi: "Bronek, chodź tu do mnie. Ja ciebie słyszałam w radiu - ty powiedziałeś Westerplatte. Nie mówi się Westerplatte bo to jest po niemiecku, mówi się Płyta Zachodnia" - wspominał Komorowski.
Komorowski podkreślił, że zawsze będzie pamiętał ten babciny naparstek jako "przypomnienie, że trzeba pilnować tradycji polskiej, języka polskiego, tego klasycznego patriotyzmu". - Ale jednocześnie chciałem życzyć, żeby ten codzienny patriotyzm wyrażał się w dalszym ciągu w solidnej pracy, trwaniu przy wartościach, które tworzyły nasz naród tyle wieków - nadmienił. - Dziś z największą radością myślę o tym, że naszym wspólnym udziałem jest przełamanie tego złego losu, także w relacjach polsko-niemieckich, także w relacjach dotyczących naszego miejsca w normalnej już i przyzwoitej Europie - zaznaczył prezydent.
W ramach sobotniej wizyty na Pomorzu prezydent Bronisław Komorowski weźmie udział o godz. 12 w Tczewie w uroczystościach z okazji 73. rocznicy wybuchu II wojny światowej, a następnie złoży wiązanki kwiatów przed Pomnikiem Zamordowanych w Lesie Szpęgawskim.
ja, PAP