W zeszłym tygodniu, ze względu na cykl składania pisma, nie byłem w stanie zareagować komentarzem na koncert z okazji 50-lecia Beatlesów na festiwalu w Sopocie. Teraz jestem. Piosenki Beatlesów zaśpiewali m.in. Anna Wyszkoni, Bracia i Perfect. Co tu dużo mówić, większej zbrodni na Wielkiej Czwórce dokonał jedynie niejaki Mark David Chapman, to jest ten świr, który skutecznie strzelił do Johna Lennona.
Titus z Acid Drinkers, facet, w którego żyłach płynie tylko tanie wino z poważną domieszką metali ciężkich, został jurorem w „Bitwie na głosy”. Jakoś nie mam mu tego za złe. Rozumiem, że ma wydatki, że konserwacja wątroby i skórzanych gaci kosztuje. Ale nie chcę takiego kraju i rynku muzycznego, w którym Don Corleone polskiego metalu musi brylować po telewizyjnych oborach, aby dzieciom dać jeść. Po prostu się nie zgadzam.
W polskim rocku z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem pojawiła się nowa moda. Jest nią demolowanie pokoi hotelowych. Najpierw hotel zdewastował poznański zespół Muchy, a teraz supergwiazdy polskiego popu specjalnej troski, czyli Volver, wyłamali drzwi i narobili rabanu w hotelu w Augustowie. Panowie, błagam – demolowanie hoteli przystoi gwiazdom rocka.
Jak podaje Wirtualna Polska, Łukasz Barczyk kręci nowy film. Historyczny, o powstaniu wielkopolskim. Jest to o tyle ciekawa informacja, że po swoim przedostatnim filmie, „Nieruchomy poruszyciel” Barczyk powinien dostać sądowy dożywotni zakaz reżyserii. Po obejrzeniu tamtego pseudolynchowskiego, sadomasogniota człowiek czuł się niemalże jak klient Amber Gold. No cóż, jak widać i po Barczyku, i po Amber Gold, w Polsce można być recydywistą na wolności.
Dobro tygodnia
Jest taki artysta Piotr Piasecki, znany bardziej jako Bajzel. Potwornie zdolny. Z paroma płytami na koncie. Grający na wszystkich instrumentach melodyjną, wściekłą, brudną i fantastyczną muzykę, w którą po 15 min kontaktu z polskim popem i rockiem chce się wskoczyć jak do chłodnego basenu w gorący dzień. Bajzel zrezygnował z wytwórni płytowej. Nową płytę wyda sam, w internecie. I bardzo dobrze. Polskie wytwórnie płytowe to nie jest kraj dla zdolnych ludzi.
Titus z Acid Drinkers, facet, w którego żyłach płynie tylko tanie wino z poważną domieszką metali ciężkich, został jurorem w „Bitwie na głosy”. Jakoś nie mam mu tego za złe. Rozumiem, że ma wydatki, że konserwacja wątroby i skórzanych gaci kosztuje. Ale nie chcę takiego kraju i rynku muzycznego, w którym Don Corleone polskiego metalu musi brylować po telewizyjnych oborach, aby dzieciom dać jeść. Po prostu się nie zgadzam.
W polskim rocku z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem pojawiła się nowa moda. Jest nią demolowanie pokoi hotelowych. Najpierw hotel zdewastował poznański zespół Muchy, a teraz supergwiazdy polskiego popu specjalnej troski, czyli Volver, wyłamali drzwi i narobili rabanu w hotelu w Augustowie. Panowie, błagam – demolowanie hoteli przystoi gwiazdom rocka.
Jak podaje Wirtualna Polska, Łukasz Barczyk kręci nowy film. Historyczny, o powstaniu wielkopolskim. Jest to o tyle ciekawa informacja, że po swoim przedostatnim filmie, „Nieruchomy poruszyciel” Barczyk powinien dostać sądowy dożywotni zakaz reżyserii. Po obejrzeniu tamtego pseudolynchowskiego, sadomasogniota człowiek czuł się niemalże jak klient Amber Gold. No cóż, jak widać i po Barczyku, i po Amber Gold, w Polsce można być recydywistą na wolności.
Dobro tygodnia
Jest taki artysta Piotr Piasecki, znany bardziej jako Bajzel. Potwornie zdolny. Z paroma płytami na koncie. Grający na wszystkich instrumentach melodyjną, wściekłą, brudną i fantastyczną muzykę, w którą po 15 min kontaktu z polskim popem i rockiem chce się wskoczyć jak do chłodnego basenu w gorący dzień. Bajzel zrezygnował z wytwórni płytowej. Nową płytę wyda sam, w internecie. I bardzo dobrze. Polskie wytwórnie płytowe to nie jest kraj dla zdolnych ludzi.
Więcej możesz przeczytać w 36/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.