Ziobro skrytykował także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zamiast przyjąć wezwanie Tuska i stanąć z nim do debaty zastosował - jego zdaniem - unik, proponując w zamian zorganizowanie debaty ekonomistów nt. propozycji gospodarczych Prawa i Sprawiedliwości. Lider Solidarnej Polski podkreślił, że bardzo szanuje propozycję PiS zorganizowania debaty gospodarczej z ekonomistami, ale "jeśli chce się zmieniać państwo to liderzy muszą mieć odwagę zmierzyć się i stawić czoła premierowi w debacie na argumenty i racje".
"Jestem gotów stawić czoła Tuskowi"
- Dlatego jako lider Solidarnej Polski chciałbym i jestem gotów stawić czoła Donaldowi Tuskowi w debacie na temat, jaki on sam zaproponował Jarosławowi Kaczyńskiemu, tj. naprawy polskiego państwa. To jest bardzo ważna debata, bo dziś nie tylko na naszych oczach padają finanse naszego państwa, ale i rozpada się struktura tego państwa, o czym dowodzi m.in. afera Amber Gold - powiedział Ziobro.
W jego ocenie, obecny stan polskiej gospodarki i szereg błędów, jakie zostały popełnione w sposobie rządzenia krajem bezpośrednio obciążają Tuska i jego rząd. Dlatego - jak mówił prezes Solidarnej Polski - tym bardziej jest to właściwy moment w polskiej demokracji, aby stawić czoła premierowi w debacie i poważnie się zastanowić co zrobić, aby naprawić polskie państwo wobec 5 lat fatalnych rządów Platformy Obywatelskiej, które "psuły to państwo zamiast je naprawiać i odbierały nadzieję Polaków zamiast ją dawać".
- Solidarna Polska wzywa premiera Donalda Tuska do debaty. Jesteśmy gotowi rozmawiać o szczegółach i nie będziemy unikać (debaty) jak niektórzy. Nie obawiamy się takiej debaty, jesteśmy przekonani, że ją wygramy - oświadczył Ziobro.
Jak podkreślił, istotą sporu w demokracji jest debata, a liderzy opozycji nie mogą unikać poważnych dyskusji z szefem rządu. - Liderzy opozycji muszą mieć argumenty i jestem gotów stawić czoła Donaldowi Tuskowi i wykazać, że prowadzona przez niego polityka jest błędna, że prowadzi Polskę na manowce. Nie ma demokracji bez debaty - powiedział prezes Solidarnej Polski. Ziobro zapowiedział także, że jest gotów stanąć do podobnej debaty także z liderem największej partii opozycyjnej Jarosławem Kaczyńskim.
W ocenie sekretarza klubu PO Pawła Olszewskiego nie ma żadnego powodu, aby doszło do debaty premiera z liderem Solidarnej Polski. - Kim jest Zbigniew Ziobro, żeby wyzywać premiera? Najpierw niech się porozumie, bądź "wydebatuje" wspólny program z Jarosławem Kaczyńskim, a dopiero potem dąży do debaty z premierem - powiedział Olszewski. Jego zdaniem, Ziobro jest liderem marginalnej partii, która bije się obecnie o przekroczenie w sondażach progu wyborczego. - Nie widzę więc powodu, dla którego premier miałby z nim debatować - zaznaczył.
Pomysły PiS
Jarosław Kaczyński oznajmił w niedzielę, że „rząd nie rozwiązuje obecnych problemów Polski” i w związku z tym PiS przechodzi do ofensywy, której głównym celem jest "zbudowanie pełnej alternatywy, innego sposobu rządzenia naszym krajem".
Kaczyński zaproponował 10-letni plan walki z bezrobociem; dodał, że to propozycja neutralna dla budżetu. PiS proponuje też m.in. wspieranie rodzin poprzez zwiększanie stawki, którą można odliczyć od podatku o 50 proc. za każde urodzone dziecko, a same odliczenia można by dokonywać już od momentu poczęcia dziecka.
PiS chce też przywrócić możliwość przechodzenia na emeryturę w wieku 60 i 65 lat (ale z pozostawieniem wyboru, czy ktoś chce pracować dłużej). Kaczyński zaproponował też referendum ws. odejścia od kapitałowego systemu emerytalnego i powrót do systemu solidarnościowego, a także wprowadzenie wyboru między ZUS i OFE. Chciałby też rezygnacji z opodatkowania rent i emerytur do 1 tys. zł.
Premier w środę oceniając krytycznie propozycje gospodarcze PiS powiedział, że jest w każdej chwili gotowy stanąć do debaty - również z Kaczyńskim - o finansach publicznych czy o "naprawie wielu dziedzinach".
"To klasyczna piramida finansowa"
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział, że gospodarcze propozycje przedstawione przez Jarosława Kaczyńskiego to "klasyczna piramida finansowa", na której ucierpieliby wszyscy. Jak dodał, według szacunków resortu finansów łączne koszty wynikające z propozycji PiS są "prawie dwukrotnie większe od całego deficytu w budżecie państwa na 2013 r.". W ocenie ministra w pierwszym roku wyniosłyby 62,6 mld zł, przy dochodach na poziomie 8,2 mld zł.
Kaczyński zaproponował, by 24 września odbyła się konferencja z udziałem ekonomistów na temat gospodarczych propozycji PiS. Zaprosił m.in. Leszka Balcerowicza, Marka Belkę, Ryszarda Bugaja i Grzegorza Kołodkę.
ja, PAP