Piotr Duda, przewodniczący NSZZ "Solidarność" opowiada Piotrowi Najsztubowi o swoich preferencjach politycznych. Oraz tłumaczy, dlaczego znów poprowadzi ludzi na ulice.
Piotr Najsztub: Stoi pan na czele wielkiego ruchu, mógłby pan spróbować sięgnąć po władzę.
Piotr Duda: Dzisiaj jestem związkowcem, mnie interesuje działalność związkowa, nikt mnie nie wsadzi w buty Mariana Krzaklewskiego. Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Będę się starał jako przewodniczący wspierać inicjatywy ludzi, którzy faktycznie chcą w Polsce zmienić rządzących i realizować część programu związku zawodowego „Solidarność”.
Czyli PiS?
Związek zawodowy „S” jest związkiem chadeckim, chrześcijańsko-pracowniczym, ani lewicowym, ani prawicowym. Szkoda, że z PiS wyszedł PJN, chociaż jeśli tam byli liberałowie typu pan Poncyljusz, no to mo że i dobrze się stało. Wyszła też z PiS Solidarna Polska, ale ja nie chcę się w to wszystko mieszać. Tak jak nie chciałbym, żeby i prezes Kaczyński, i prezes Ziobro mieszali się w sprawy związkowe. Będę kibicował, żeby członkowie związku, a mają wybór, po prostu wspierali działania opozycji i żebyśmy razem jak najszybciej zepchnęli ten rząd do historii.
Jak najszybciej, czyli kiedy?
Na przykład chciałbym w poniedziałek się obudzić i żeby już nie było premiera Tuska.
No więc budzi się pan w poniedziałek, nie ma rządu premiera Tuska. Kto rządzi?
Trudno powiedzieć. Chciałbym, żeby w Polsce do władzy doszła jedna partia i realizowała program, nie mogła zwalać na koalicjanta...
To mało prawdopodobne.
Mało. Oczywiście, nie chciałbym, żeby to byli liberałowie.
Czyli obalić Tuska, a potem będziemy się martwili?
To jest w tej chwili najważniejsze. Jako przewodniczący Komisji Krajowej starałem się współpracować z rządem. Te wszystkie działania były taką wyciągniętą ręką, do współpracy...
I przytrzasnęli panu drzwiami tę rękę.
I kompletnie się tym nie przejmują, pokazują nam nasze miejsce, czyli ulicę! My to przyjmujemy i powiem panu szczerze, że i tak związki zawodowe w Polsce są bardzo grzeczne. Czas najwyższy to zmienić, bo widać, że po dobroci to nie można nic.
Będzie niegrzecznie?
Jesteśmy zmuszeni wyjść na ulicę. Lepiej, jeżeli zrobimy to w grupie zorganizowanej, niżby ludzie sami wyszli na ulicę, bo wtedy wobec rządzących nie będą mieli skrupułów.
Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”, które od niedzielnego południa (12.00) jest już dostępne w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne też na Facebooku.
Piotr Duda: Dzisiaj jestem związkowcem, mnie interesuje działalność związkowa, nikt mnie nie wsadzi w buty Mariana Krzaklewskiego. Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Będę się starał jako przewodniczący wspierać inicjatywy ludzi, którzy faktycznie chcą w Polsce zmienić rządzących i realizować część programu związku zawodowego „Solidarność”.
Czyli PiS?
Związek zawodowy „S” jest związkiem chadeckim, chrześcijańsko-pracowniczym, ani lewicowym, ani prawicowym. Szkoda, że z PiS wyszedł PJN, chociaż jeśli tam byli liberałowie typu pan Poncyljusz, no to mo że i dobrze się stało. Wyszła też z PiS Solidarna Polska, ale ja nie chcę się w to wszystko mieszać. Tak jak nie chciałbym, żeby i prezes Kaczyński, i prezes Ziobro mieszali się w sprawy związkowe. Będę kibicował, żeby członkowie związku, a mają wybór, po prostu wspierali działania opozycji i żebyśmy razem jak najszybciej zepchnęli ten rząd do historii.
Jak najszybciej, czyli kiedy?
Na przykład chciałbym w poniedziałek się obudzić i żeby już nie było premiera Tuska.
No więc budzi się pan w poniedziałek, nie ma rządu premiera Tuska. Kto rządzi?
Trudno powiedzieć. Chciałbym, żeby w Polsce do władzy doszła jedna partia i realizowała program, nie mogła zwalać na koalicjanta...
To mało prawdopodobne.
Mało. Oczywiście, nie chciałbym, żeby to byli liberałowie.
Czyli obalić Tuska, a potem będziemy się martwili?
To jest w tej chwili najważniejsze. Jako przewodniczący Komisji Krajowej starałem się współpracować z rządem. Te wszystkie działania były taką wyciągniętą ręką, do współpracy...
I przytrzasnęli panu drzwiami tę rękę.
I kompletnie się tym nie przejmują, pokazują nam nasze miejsce, czyli ulicę! My to przyjmujemy i powiem panu szczerze, że i tak związki zawodowe w Polsce są bardzo grzeczne. Czas najwyższy to zmienić, bo widać, że po dobroci to nie można nic.
Będzie niegrzecznie?
Jesteśmy zmuszeni wyjść na ulicę. Lepiej, jeżeli zrobimy to w grupie zorganizowanej, niżby ludzie sami wyszli na ulicę, bo wtedy wobec rządzących nie będą mieli skrupułów.
Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”, które od niedzielnego południa (12.00) jest już dostępne w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne też na Facebooku.