Polacy wskazali: jeśli Donald Tusk przestanie być premierem, powinien go zastąpić Aleksander Kwaśniewski. Tak przynajmniej wynika z sondażu pracowni TNS Polska dla „Wprost”.
Poprosiliśmy pracownię TNS Polska, aby sprawdziła, kto zdaniem Polaków powinien rządzić po Tusku. Co się okazało? Tak naprawdę liczą się tylko dwa nazwiska: Kwaśniewski i Kaczyński.
Były prezydent może liczyć na poparcie 21 proc. badanych. To bardzo dobry wynik, jak na polityka, który od 7 lat nie uczestniczy w rozgrywkach o władzę.
W badaniu przygotowanym na zlecenie „Wprost” dobrze wypadł Jarosław Kaczyński. Prezes PiS — który po sześciu porażkach w sześć lat uważany jest nawet przez część własnej partii za pozbawionego szans na ponowne premierostwo — zyskał poparcie 13 proc. badanych.
Peleton ścigający liderów sondażu otwierają szef MSZ Radosław Sikorski oraz Janusz Palikot (po 9 proc.), za nimi znaleźli się wiceszef PO Grzegorz Schetyna i były premier Jerzy Buzek (po 8 proc.). Nieco mniejszym poparciem (po 7 proc) cieszą się byli gospodarczy wicepremierzy Leszek Balcerowicz oraz Zyta Gilowska. Nie liczą się byli premierzy, dziś partyjni przywódcy Leszek Miller oraz Waldemar Pawlak (po 4 proc.).
Czy nasz sondaż to polityczna zabawa, rodzaj intelektualnej prowokacji? Tak, ale nie tylko.
Bo pozycja Tuska, choć — to prawda — wciąż silna, jest dziś znacznie słabsza, niż na początku kadencji. A spekulacje o możliwej wymianie premiera czy też przyspieszonych wyborach słychać dziś nie tylko w sejmowych ławach opozycji, ale także z rządowych gabinetów.
Po ubiegłorocznych wyborach wydawało się, że Donald Tusk jest niemal wieczny. Jako pierwszy polityk w historii polskiej demokracji dwa razy z rzędu wygrał wybory parlamentarne. Licząc wszystkie wyborcze potyczki, jako lider Platformy jest niepokonany od sześciu kampanii, bez przerwy od 2006 r. Jesienią minionego roku Tusk był silny jak nigdy, witalny i bezkonkurencyjny.
Nieledwie rok wystarczył, aby premier wpadł w poważne tarapaty. Ostatnie tygodnie to nie jest dobry czas dla Tuska. Umrzeć nie chce afera Amber Gold, która przybiera coraz to nowe oblicza - każde z nich szkodliwe dla wizerunku szefa rządu.
Ale w niełatwej sytuacji jest także lider PiS Jarosław Kaczyński. Choć wzrost notowań PiS i drugie miejsce w naszym sondażu to dla niego dobra informacja, to przy okazji widać, że prowadzony przez Kaczyńskiego kontredans - poszukiwanie ponadpartyjnego kandydata na premiera - najzwyczajniej nie ma sensu. Elektorat oczekuje na premierowskich stołkach wyrazistych polityków.
Choć od jakiegoś czasu Kaczyński zapowiada złożenie konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska z „ponadpartyjnym” kandydatem na premiera, z naszych informacji wynika, że wciąż nie może znaleźć odpowiedniego człowieka. I może mieć problem ze znalezieniem kogoś, kogo poprze nie tylko PiS, ale SLD i Ruch Palikota.
Problemem zresztą nie są tylko ostre podziały wśród opozycji. Problemem jest to, że nikt poważny może nie dać obsadzić się w roli zwierzyny łownej, zająca wyznaczonego do odstrzału. Bo nawet gdyby Kaczyński, Palikot, Miller i Ziobro znaleźli tego jednego, wspólnego kandydata na premiera, to i tak nie są w stanie odwołać Tuska. Arytmetyka nie pozostawia wątpliwości: zjednoczona opozycja może liczyć maksymalnie na 224 głosy. Bez głosów pojedynczych posłów PSL lub Platformy zastąpienie Tuska jakimkolwiek profesorem od Kaczyńskiego nie będzie to możliwe. Bez względu na to, jak dziś skłócona jest dziś koalicja i jakie wewnętrzne wstrząsy targają Platformą, na razie nie ma na to szans.
Na razie więc Kwaśniewski nie musi myśleć o Polsce.
Więcej o sondażu pracowni TNS Polska dla „Wprost” w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" w artykule Piotra Śmiłowicza i Andrzeja Stankiewicza.
Nowy numer "Wprost" od 12.00 w niedzielę jest dostępny w formie e-wydania. Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.
Były prezydent może liczyć na poparcie 21 proc. badanych. To bardzo dobry wynik, jak na polityka, który od 7 lat nie uczestniczy w rozgrywkach o władzę.
W badaniu przygotowanym na zlecenie „Wprost” dobrze wypadł Jarosław Kaczyński. Prezes PiS — który po sześciu porażkach w sześć lat uważany jest nawet przez część własnej partii za pozbawionego szans na ponowne premierostwo — zyskał poparcie 13 proc. badanych.
Peleton ścigający liderów sondażu otwierają szef MSZ Radosław Sikorski oraz Janusz Palikot (po 9 proc.), za nimi znaleźli się wiceszef PO Grzegorz Schetyna i były premier Jerzy Buzek (po 8 proc.). Nieco mniejszym poparciem (po 7 proc) cieszą się byli gospodarczy wicepremierzy Leszek Balcerowicz oraz Zyta Gilowska. Nie liczą się byli premierzy, dziś partyjni przywódcy Leszek Miller oraz Waldemar Pawlak (po 4 proc.).
Czy nasz sondaż to polityczna zabawa, rodzaj intelektualnej prowokacji? Tak, ale nie tylko.
Bo pozycja Tuska, choć — to prawda — wciąż silna, jest dziś znacznie słabsza, niż na początku kadencji. A spekulacje o możliwej wymianie premiera czy też przyspieszonych wyborach słychać dziś nie tylko w sejmowych ławach opozycji, ale także z rządowych gabinetów.
Po ubiegłorocznych wyborach wydawało się, że Donald Tusk jest niemal wieczny. Jako pierwszy polityk w historii polskiej demokracji dwa razy z rzędu wygrał wybory parlamentarne. Licząc wszystkie wyborcze potyczki, jako lider Platformy jest niepokonany od sześciu kampanii, bez przerwy od 2006 r. Jesienią minionego roku Tusk był silny jak nigdy, witalny i bezkonkurencyjny.
Nieledwie rok wystarczył, aby premier wpadł w poważne tarapaty. Ostatnie tygodnie to nie jest dobry czas dla Tuska. Umrzeć nie chce afera Amber Gold, która przybiera coraz to nowe oblicza - każde z nich szkodliwe dla wizerunku szefa rządu.
Ale w niełatwej sytuacji jest także lider PiS Jarosław Kaczyński. Choć wzrost notowań PiS i drugie miejsce w naszym sondażu to dla niego dobra informacja, to przy okazji widać, że prowadzony przez Kaczyńskiego kontredans - poszukiwanie ponadpartyjnego kandydata na premiera - najzwyczajniej nie ma sensu. Elektorat oczekuje na premierowskich stołkach wyrazistych polityków.
Choć od jakiegoś czasu Kaczyński zapowiada złożenie konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska z „ponadpartyjnym” kandydatem na premiera, z naszych informacji wynika, że wciąż nie może znaleźć odpowiedniego człowieka. I może mieć problem ze znalezieniem kogoś, kogo poprze nie tylko PiS, ale SLD i Ruch Palikota.
Problemem zresztą nie są tylko ostre podziały wśród opozycji. Problemem jest to, że nikt poważny może nie dać obsadzić się w roli zwierzyny łownej, zająca wyznaczonego do odstrzału. Bo nawet gdyby Kaczyński, Palikot, Miller i Ziobro znaleźli tego jednego, wspólnego kandydata na premiera, to i tak nie są w stanie odwołać Tuska. Arytmetyka nie pozostawia wątpliwości: zjednoczona opozycja może liczyć maksymalnie na 224 głosy. Bez głosów pojedynczych posłów PSL lub Platformy zastąpienie Tuska jakimkolwiek profesorem od Kaczyńskiego nie będzie to możliwe. Bez względu na to, jak dziś skłócona jest dziś koalicja i jakie wewnętrzne wstrząsy targają Platformą, na razie nie ma na to szans.
Na razie więc Kwaśniewski nie musi myśleć o Polsce.
Więcej o sondażu pracowni TNS Polska dla „Wprost” w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" w artykule Piotra Śmiłowicza i Andrzeja Stankiewicza.
Nowy numer "Wprost" od 12.00 w niedzielę jest dostępny w formie e-wydania. Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.