Postulat naprzemiennego umieszczania kobiet i mężczyzn na listach wyborczych zgłosił zakończony IV Kongres Kobiet. Premier obiecał, że taki projekt powstanie. Oprócz "metody suwaka", wśród 10 postulatów przedstawionych premierowi znalazło się m.in. 40 proc. kwot w zarządach i radach nadzorczych spółek publicznych, zapewnienie instytucjonalnej opieki dla małych dzieci, stworzenie i finansowanie sieci wiejskich centrów edukacyjno-kulturalnych, szybka ratyfikacja Konwencji Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Kongres domaga się także: liberalizacji ustawy aborcyjnej, refundacji zapłodnienia in vitro, bezpłatnej antykoncepcji, edukacji seksualnej w szkołach.
"Tusk rzadko wywiązuje się z obietnic"
Z obietnicy premiera cieszy się wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka (Ruch Palikota). Jak oceniła w Radiu Zet, naprzemienność kobiet i mężczyzn na listach wyborczych "jest to taki mechanizm, który mógłby się przyczynić do tego, że wreszcie kobiety w polityce mogłyby być reprezentowane w sposób sprawiedliwy, to znaczy porównywalny do ich reprezentacji w społeczeństwie". Nowicka dodała jednak, że ostrożnie podchodzi do zapowiedzi Tuska, ponieważ - jak oceniła - premier bardzo często składa obietnice, "natomiast rzadko się z nich wywiązuje".
- Jestem za - tak zapowiedź premiera ws. zapisania w ustawie wymogu naprzemiennego umieszczania kobiet i mężczyzn na listach wyborczych skomentował eurodeputowany PO Jacek Protasiewicz. Odnosząc się do obaw, że propozycja ta nie zostanie wcielona życie, polityk powiedział: "premier dotrzymuje słowa".
Budowanie list "metodą suwakową" popiera również prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz. - W sposób oczywisty kobiety w Polsce są środowiskiem dyskryminowanym w wyniku różnych wiekowych tradycji, jasne, że "suwak" jest rozwiązaniem, które byłoby tu skuteczne - ocenił w Radiu Zet.
"Poronione postulaty. Nie tędy droga"
Sceptycznie do tego postulatu odnosi się z kolei koalicyjne PSL. Jak powiedział poseł Stronnictwa Stanisław Żelichowski, zarówno postulat dotyczący parytetu w spółkach publicznych, jak i "metody suwaka" na listach "to mało istotna sprawa". Te postulaty określił jako "poronione". Nie tędy droga - powiedział Żelichowski.
- Szanuje wszystkie panie, które się poświęciły i realizują się w zakresie wychowania własnych dzieci, gdyby wszystkie poszły taką drogą, jaką zaproponowało kierownictwo Kongresu Kobiet, to Polska za 20 lat by się wyludniła, to jest droga donikąd - powiedział. Żelichowski docenił jednak wagę podejmowanej przez Kongres tematyki przemocy wobec kobiet bądź roli kobiet wiejskich. - Ale, jak proponują tym kobietom wiejskim, aby w spółkach skarbu państwa były parytety, to dla nich (kobiet wiejskich) to wygląda śmiesznie - powiedział.
"To droga donikąd"
Krytycznie na temat "metody suwaka" wypowiadał się również w Radiu Zet rzecznik PiS Adam Hofman. Jak mówił, kobiety nie mogą na równi konkurować z mężczyznami ponieważ nie ma dostępu do przedszkoli, do żłobków, nie ma pracy w małych miastach. - Suwakiem się nic nie załatwi - ocenił. - Ja żałuję, że Kongres Kobiet nie zajął się najważniejszymi rzeczami, na przykład pracą do 67 roku życia, którą Tusk im zgotował, a zajął się na przykład postulatem (...), aby złagodzić ustawę antyaborcyjną - powiedział rzecznik. W jego ocenie, podczas Kongresu zostało przedstawione zdanie kobiet "tylko z jednej strony sceny politycznej".
- Tworzenie tego rodzaju sztucznych rozwiązań jest drogą donikąd - w ten sposób do postulatu naprzemienności kobiet i mężczyzn na listach odniósł się w Radiu Zet lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. - Uważam, że właśnie z szacunku dla kobiet, ich inteligencji i często dużych osiągnięć, jakie uzyskują w różnych dziedzinach życia, nie powinno się tworzyć sztucznych rozwiązań, które upokarzałyby i dawały podstawę do kpienia, że oto dzięki jakiemuś suwakowi (kobiety-red.) odniosły sukces - powiedział.
Obrady Kongresu Kobiet chwalił w Radiu Zet eurodeputowany SLD Marek Siwiec, ale, jak ocenił, "byłoby idiotyzmem gdybyśmy z tej dyskusji zostawili jakiś >suwak<, bo to jest siódmego rodzaju problem".
ja, PAP