- Jestem głęboko przekonany, że w kolejnych wyborach, jeżeli nie wygramy, to będziemy drudzy. Na pewno będzie to wynik powyżej 20 proc. Gdyby SLD także uzyskało dobry wynik bardzo bym się cieszył. Sojusz może być naszym przyszłym koalicjantem - przekonuje w rozmowie z Wprost.pl poseł Ruchu Palikota Armand Ryfiński pytany o komentarz do najnowszego sondażu CBOS, w którym Ruch Palikota uzyskał 4 procent poparcia co oznacza, że partia nie przekroczyłaby progu wyborczego.
Joanna Apelska, Wprost.pl: Z najnowszego sondażu CBOS wynika, że Ruch Palikota ma poważne kłopoty - gdyby wybory odbyły się w pierwszej połowie września nie weszlibyście w ogóle do Sejmu. Czyżby wasza partia miała się okazać gwiazdą jednego politycznego sezonu?
Armand Ryfiński, Ruch Palikota: Zdecydowanie nie podzielam tej opinii. Polacy to mądrzy ludzie - wiedzą, że teraz nie ma żadnych wyborów. W związku z tym podawanie w tej chwili preferencji wyborczych to jak spytanie dzisiaj jaką sukienkę założy pani za trzy lata na Sylwestra. Oczywiście może pani podać jakąś odpowiedź, ale jest ona obarczona ogromnym błędem. W Polsce debata publiczna cały czas jest polaryzowana i przedstawiana jako konflikt między PO a PiS-em. We wszystkich badaniach te partie mają znacznie wyższe poparcie niż faktycznie uzyskują w wyborach. Wszystkie inne mniejsze partie są niedoszacowane.
Skoro mówi pan, że sondaże nie mają znaczenia, to dlaczego Ruch Palikota sam przeprowadza badania opinii publicznej?
Prowadzimy różnego rodzaju badania - natomiast nie jest to główna nasza działalność. Tylko Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość używają sondaży do walki politycznej. To są partie władzy - zależy im tylko na zdobyciu i utrzymaniu władzy, dlatego mówią ludziom to, co ci chcą usłyszeć. Natomiast my rozmawiając z wyborcami widzimy ogromny wzrost poparcia. Wiele osób mówi, że podczas wyborów bali się wybrać Ruch Palikota, by nie zmarnować głosu. Wtedy oddawali swój głos Platformie czy SLD. Dziś deklarują, że poparliby Ruch Palikota. Jestem przekonany, że kolejny nasz wynik wyborczy będzie znacznie wyższy niż ten, jaki uzyskaliśmy w 2011 roku.
Z najnowszego sondażu wynika, że może być trudno o lepszy wynik. W wyborach uzyskaliście niemal 10 procent poparcia, dziś macie 4 procent.
Ale wtedy na miesiąc przed wyborami mieliśmy zero procent poparcia w sondażach. Liczą się wybory, a nie sondaże. Gdyby liczyły się sondaże to by nas teraz w Sejmie nie było.
To, że SLD wyprzedza Ruch Palikota, nie martwi pana? Najwyraźniej przegrywacie walkę o rząd dusz na lewicy.
Gdyby te sondaże się potwierdziły w wyborach, to mogłyby być to dla nas zmartwieniem. Ale to, co się dzieje między wyborami, nie ma na nas żadnego wpływu. Jeśli chodzi o Sojusz Lewicy Demokratycznej to mimo wszystko jest nam bliżej do SLD niż do PO-PiS-u czy PSL-u. W związku z tym wysoki wynik tej partii bardzo by mnie cieszył. To może być nasz przyszły koalicjant.
Jest szansa na porozumienie między SLD a Ruchem Palikota?
Programowo jest nam do nich bliżej niż do jakiejkolwiek innej partii obecnej w Sejmie. Polacy dadzą nam określony mandat przy następnych wyborach i wtedy te decyzje będą zapadały. Jestem głęboko przekonany, że w kolejnych wyborach, jeżeli nie wygramy, to będziemy drudzy. Na pewno będzie to wynik powyżej 20 procent.
Armand Ryfiński, Ruch Palikota: Zdecydowanie nie podzielam tej opinii. Polacy to mądrzy ludzie - wiedzą, że teraz nie ma żadnych wyborów. W związku z tym podawanie w tej chwili preferencji wyborczych to jak spytanie dzisiaj jaką sukienkę założy pani za trzy lata na Sylwestra. Oczywiście może pani podać jakąś odpowiedź, ale jest ona obarczona ogromnym błędem. W Polsce debata publiczna cały czas jest polaryzowana i przedstawiana jako konflikt między PO a PiS-em. We wszystkich badaniach te partie mają znacznie wyższe poparcie niż faktycznie uzyskują w wyborach. Wszystkie inne mniejsze partie są niedoszacowane.
Skoro mówi pan, że sondaże nie mają znaczenia, to dlaczego Ruch Palikota sam przeprowadza badania opinii publicznej?
Prowadzimy różnego rodzaju badania - natomiast nie jest to główna nasza działalność. Tylko Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość używają sondaży do walki politycznej. To są partie władzy - zależy im tylko na zdobyciu i utrzymaniu władzy, dlatego mówią ludziom to, co ci chcą usłyszeć. Natomiast my rozmawiając z wyborcami widzimy ogromny wzrost poparcia. Wiele osób mówi, że podczas wyborów bali się wybrać Ruch Palikota, by nie zmarnować głosu. Wtedy oddawali swój głos Platformie czy SLD. Dziś deklarują, że poparliby Ruch Palikota. Jestem przekonany, że kolejny nasz wynik wyborczy będzie znacznie wyższy niż ten, jaki uzyskaliśmy w 2011 roku.
Z najnowszego sondażu wynika, że może być trudno o lepszy wynik. W wyborach uzyskaliście niemal 10 procent poparcia, dziś macie 4 procent.
Ale wtedy na miesiąc przed wyborami mieliśmy zero procent poparcia w sondażach. Liczą się wybory, a nie sondaże. Gdyby liczyły się sondaże to by nas teraz w Sejmie nie było.
To, że SLD wyprzedza Ruch Palikota, nie martwi pana? Najwyraźniej przegrywacie walkę o rząd dusz na lewicy.
Gdyby te sondaże się potwierdziły w wyborach, to mogłyby być to dla nas zmartwieniem. Ale to, co się dzieje między wyborami, nie ma na nas żadnego wpływu. Jeśli chodzi o Sojusz Lewicy Demokratycznej to mimo wszystko jest nam bliżej do SLD niż do PO-PiS-u czy PSL-u. W związku z tym wysoki wynik tej partii bardzo by mnie cieszył. To może być nasz przyszły koalicjant.
Jest szansa na porozumienie między SLD a Ruchem Palikota?
Programowo jest nam do nich bliżej niż do jakiejkolwiek innej partii obecnej w Sejmie. Polacy dadzą nam określony mandat przy następnych wyborach i wtedy te decyzje będą zapadały. Jestem głęboko przekonany, że w kolejnych wyborach, jeżeli nie wygramy, to będziemy drudzy. Na pewno będzie to wynik powyżej 20 procent.