Młodzież udaje, że chodzi na religię. Katecheci udają, że religii uczą. Dyrektorzy udają, że dają młodym wolny wybór.
Ministerstwo Edukacji Narodowej udaje, że z nauczaniem religii i etyki wszystko jest w porządku, a episkopat, że młodzi garną się do katechezy. Tracą wszyscy, może z wyjątkiem Palikota, który na walce z lekcjami religii chce odbudować utraconą popularność. – Z mojej klasy na religię chodziły wszystkie 33 osoby. Nie mamy etyki do wyboru. Gdybyśmy mieli, część osób by na nią poszła – to Dominika, ubiegłoroczna absolwentka II LO w Mielcu.
– Od początku było powiedziane, że etyki nie ma i nie będzie. Żeby uczeń był zwolniony z katechezy, rodzice muszą napisać specjalne podanie. A przecież zgodnie z prawem powinni pisać, że chcą, by dziecko na nią chodziło – to Paweł z Tarnowskich Gór, który jako jeden z kilku licealistów na religię nie chodzi. – Chęć nauczania etyki zadeklarowało tylko czworo uczniów. Zrezygnowaliśmy z organizacji zajęć – to Agnieszka Henel, dyrektorka I LO w Częstochowie.
– Od początku było powiedziane, że etyki nie ma i nie będzie. Żeby uczeń był zwolniony z katechezy, rodzice muszą napisać specjalne podanie. A przecież zgodnie z prawem powinni pisać, że chcą, by dziecko na nią chodziło – to Paweł z Tarnowskich Gór, który jako jeden z kilku licealistów na religię nie chodzi. – Chęć nauczania etyki zadeklarowało tylko czworo uczniów. Zrezygnowaliśmy z organizacji zajęć – to Agnieszka Henel, dyrektorka I LO w Częstochowie.
Więcej możesz przeczytać w 39/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.