Mazowiecki do Charkowa udał się w czwartek po południu, z Tymoszenko spotkał się w piątek.
- Inicjatywa wyjazdu tam była inicjatywą pana prezydenta, który mnie prosił, żebym się tam jako jego przedstawiciel udał - powiedział Mazowiecki polskim dziennikarzom w Winnicy na Ukrainie. Mazowiecki towarzyszył prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu w jego wizycie na Ukrainie. Prezydent wrócił do kraju w piątek wieczorem.
Jak zaznaczył były premier, jego spotkanie z Tymoszenko wpisało się w ogólny plan wizyty Komorowskiego na Ukrainie. - W zamysł rozmów o sprawach ważnych dla obu naszych krajów i dla Europy, rozmów zarówno z władzami jak i z opozycją, została wkomponowana także moja wizyta w Charkowie - powiedział.
Zwrócił uwagę, że poza spotkaniami z władzami - m.in. z prezydentem Wiktorem Janukowyczem i premierem Mykołą Azarowem Komorowski spotykał się podczas swego pobytu w Kijowie także z przedstawicielami opozycji.
- Za kilka dni pan prezydent spotka się jeszcze z przedstawicielami opozycji ukraińskiej w Warszawie - z panem Witalijem Kliczko liderem partii UDAR oraz z byłym prezydentem Wiktorem Juszczenko - poinformował prezydencki doradca. Z Kliczko prezydent spotkał się już w czasie swej wizyty w Kijowie.
Jak powiedział Mazowiecki, z byłą ukraińską premier rozmawiał około dwóch godzin. - Pytałem ją o zdrowie. Ona sama nie narzekała. Natomiast mówiła, że to, co ją najbardziej dręczy to to, że na każdym kroku jest monitorowana, co ja jako człowiek, który rok był internowany, bardzo dobrze rozumiem - mówił Mazowiecki.
Według niego, dla Tymoszenko "sprawy zasadnicze to są sprawy kraju, które ocenia krytycznie". - Uważa, że jest regres, jeśli chodzi o demokrację na Ukrainie. A za przykłady tego uważa projekty ustaw, które są w parlamencie, dotyczące zgromadzeń i wolności mediów - stwierdził Mazowiecki. Jak dodał, Tymoszenko krytycznie ocenia też sytuację niedostatecznego przestrzegania podziału władz.
- Mówiliśmy także o sprawie europejskiej perspektywy Ukrainy. Pani Tymoszenko uważa, że nie ma alternatywy dla tej perspektywy, (natomiast jej zdaniem) niezwykle istotne jest to, żeby Ukraina była w takim stanie, w którym respektuje w pełni zasady i wartości demokratyczne - powiedział.
Pytany, czy jego zdaniem Tymoszenko jest z zdeterminowana, żeby nadal odgrywać aktywną rolę na scenie politycznej, powiedział: - Zrobiła na mnie wrażenie osoby bardzo skupionej. Mówiła także o swoich błędach z przeszłości, kiedy rządziła, ale mówiła również, że starała się nigdy nie naruszać zasad demokracji.
Zdaniem Mazowieckiego była premier Ukrainy "ma bardzo duże zdolności analizy politycznej i to skupienie jej w tym pomaga". - Nie sądzę, żeby uważała się za osobę, która się wycofała z życia publicznego. Przeciwnie sądzę, że jest zdeterminowana, żeby nawet będąc w więzieniu się odzywać - mówił.
Pytany, czy Tymoszenko za jeden z błędów swego rządu uznała także umowę gazową, w związku z podpisaniem której została oskarżona o malwersacje, Mazowiecki zaznaczył, że nie rozmawiał z nią na ten temat szczegółowo. - Mówiłem tylko, że nasze stanowisko niezmiennie jest takie, że sprawy polityczne nie powinny być przedmiotem procesu karnego i że zmiana w ustawodawstwie ukraińskim w tym zakresie jest konieczna - stwierdził.
Jak dodał, zapewnił też Tymoszenko, że Polska nadal będzie postulować tę właśnie zmianę oraz wyraził nadzieję, że po jej wprowadzeniu "być może otworzy się możliwość rewizji tego procesu również i dla niej".
Tymoszenko - relacjonował Mazowiecki - "mówiła z kolei o tym, że wytaczane są jej inne sprawy i że liczy się nawet z tym, że może w ogóle nie doczekać wolności". - Człowiek w takiej sytuacji mówi czasem rzeczy ostateczne, nie sądzę, żeby nie doczekała się wolności - powiedział.
Jak zaznaczył, podczas rozmowy z Tymoszenko duże wrażenie zrobiło na nim to, że "nie znalazł w niej takiego nastroju agresji personalnej". - Natomiast znalazłem w niej bardzo twardą i zdecydowaną krytykę systemową - mówił.
Jak poinformował były premier, jego rozmowa z Tymoszenko dotyczyła także wyborów parlamentarnych na Ukrainie, które odbędą się 28 października. - Mówiłem, że z naszego punktu widzenia najważniejsze jest to, żeby one przebiegły uczciwie, żeby nie były fałszowane - mówił.
Jak zaznaczył, według Tymoszenko prawdopodobieństwo sfałszowania wyborów jest duże. - Jej obawy są daleko idące. Są to obawy o to, że sytuacja jest już prawie przesądzona - powiedział. Jak podkreślił, w kwestii uczciwości ukraińskich wyborów rozstrzygająca będzie opinia międzynarodowych obserwatorów.
Mazowiecki był też pytany, jak Tymoszenko ocenia fakt, że to ze względu na jej sprawę w UE wstrzymano podpisanie wynegocjowanych umów stowarzyszeniowych. Były premier zaznaczył, że nie doszło do tego wyłącznie ze względu na tę kwestię, ale generalnie w związku z brakiem szanowania demokratycznych standardów przez ukraińskie władze.
Zaznaczył, że Tymoszenko wzywała już wcześniej i jak dotąd nie wycofała swych apeli, aby postępy w zbliżaniu Ukrainy do Europy były kontynuowane. - Natomiast ona wyraża pewna obawę, żeby nie były to postępy pozorne - dodał Mazowiecki.
Tymoszenko, konkurentka Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich w 2010 roku, odbywa karę siedmiu lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Obecnie przebywa w szpitalu w związku z przewlekłą chorobą kręgosłupa. Stan jej zdrowia nie pozwala na jej udział w procesie o malwersacje, których była premier miała się dopuścić w okresie, gdy kierowała handlującą gazem firmą Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU). Ukraińska prokuratura od miesięcy zapowiada także, że oskarży Tymoszenko o udział w zabójstwie w latach 90. parlamentarzysty i biznesmena Jewhena Szczerbania, który ograniczał wpływy korporacji JSEU w zagłębiu węglowym Donbas na wschodzie Ukrainy.mp, pap