- Coś się należało tym wszystkim, którzy chcieli wiedzieć, co się dzieje – tak europoseł SLD Marek Siwiec tłumaczył w TVN24, dlaczego podczas ślubu Aleksandry Kwaśniewskiej relacjonował ceremonie na Twitterze.
Polityk pisał podczas ślubu w serwisie społecznościowym m.in., że "tłum przed katedrą gęstnieje", a potem nastąpił "pierwszy pocałunek bez grzechu".
Siwiec twierdzi, że jego relacja to był „gest wobec internautów", którym chciał przekazać, co się dzieje w trakcie uroczystości. Europoseł nie widzi nic złego w tym, że używał telefonu w kościele. Twierdzi, że nikomu nie przeszkadzał w ten sposób. - Ja myślę, że ta delikatna granica dotycząca zwłaszcza przebiegu uroczystości nie została przekroczona, a coś się należało tym wszystkim, którzy chcieli wiedzieć, co się dzieje - stwierdził polityk.
Internauci kpiąco zareagowali na wpisy Siwca. Pisali, że to „plotkarskie i obciachowe”. - Nie mam poczucia obciachu - zapewnił Siwiec, dodając, że zna i takich internautów, którym jego relacja się podobała.
Eb, pap
Siwiec twierdzi, że jego relacja to był „gest wobec internautów", którym chciał przekazać, co się dzieje w trakcie uroczystości. Europoseł nie widzi nic złego w tym, że używał telefonu w kościele. Twierdzi, że nikomu nie przeszkadzał w ten sposób. - Ja myślę, że ta delikatna granica dotycząca zwłaszcza przebiegu uroczystości nie została przekroczona, a coś się należało tym wszystkim, którzy chcieli wiedzieć, co się dzieje - stwierdził polityk.
Internauci kpiąco zareagowali na wpisy Siwca. Pisali, że to „plotkarskie i obciachowe”. - Nie mam poczucia obciachu - zapewnił Siwiec, dodając, że zna i takich internautów, którym jego relacja się podobała.
Eb, pap