W ubiegłym tygodniu prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była - jak potwierdzili jej bliscy - Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych, gdyż bliscy i prokuratura nie ujawnili personaliów - Teresa Walewska-Przyjałkowska.
"Ciała zostały wzajemnie zamienione"
Powodem ekshumacji - jak informowała prokuratura - były wątpliwości, czy ciała te nie zostały ze sobą zamienione; wątpliwości powstały na podstawie m.in. dokumentów przekazanych z Rosji. Badania genetyczne ekshumowanych ciał były przeprowadzane w dwóch ośrodkach, niezależnie od siebie. Pierwszym był Zakład Genetyki Molekularnej i Sądowej Katedry Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy, zaś drugim Zakład Technik Molekularnych Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
- Sprawozdania z badań genetycznych z obu wskazanych powyżej ośrodków akademickich wpłynęły do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie i wynika z nich jednoznacznie, że ciała te zostały ze sobą wzajemnie zamienione - powiedział rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa. Prokurator zaznaczył, że "w momencie udokumentowania wszystkich nieprawidłowości związanych z rosyjską dokumentacją sądowo–medyczną prokuratura podejmie w tym zakresie stosowne decyzje procesowe". - Ponieważ prokuratura nie informuje o swoich zamierzeniach procesowych, nie mogę dzisiaj ujawnić o jakie konkretnie decyzje oraz czynności procesowe chodzi - zastrzegł.
"Niektórych wątpliwości nie da się wyjaśnić inaczej niż przez ekshumację"
Płk Rzepa powiedział także, że prowadząca postępowanie w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie "w przypadku pojawienia się w toku śledztwa choćby najdrobniejszych wątpliwości dąży do ich procesowego wyjaśnienia". - Podobnie było w zakresie ujawnionych nieprawidłowości w rosyjskiej dokumentacji sądowo-medycznej dotyczącej niektórych ciał ofiar katastrofy - dodał.
Po południu podczas konferencji prasowej w siedzibie NPW pytany o weryfikacje tożsamości ofiar po katastrofie w 2010 r. płk Rzepa przypomniał, że "polska prokuratura zwróciła się do strony rosyjskiej z wnioskiem o pomoc prawną, w którym postulowano wykonanie sekcji zwłok i oględzin zewnętrznych ciał ofiar katastrofy". Dodał, że czynności te zostały wykonane przez stronę rosyjską, a do naszego kraju została przekazana ich dokumentacja.
- Dokumenty te spływały do nas przez dłuższy czas. Ta dokumentacja była poddawana dogłębnej, rzetelnej i żmudnej analizie przez prokuratorów prowadzących śledztwo. Doszli oni do wniosku, że pewnych wątpliwości nie da się wyjaśnić inaczej niż poprzez przeprowadzenie ekshumacji - mówił płk Rzepa.
"Trumny można było otwierać"
Podkreślił równocześnie, że rodziny miały możliwość identyfikacji ciał swoich bliskich tuż po katastrofie w Rosji i że przedstawiciele wszystkich rodzin ofiar brali udział w takiej identyfikacji. - Prokuratura nie wydawała w żadnym momencie jakiejkolwiek decyzji na temat tego, aby nie można było otwierać trumien w Polsce - powiedział rzecznik prasowy NPW.
Prokuratura poinformowała także, że według przewidywań wyniki pozostałych badań sekcyjnych dotyczących obu ekshumowanych w ubiegłym tygodniu ciał ofiar katastrofy, które prokuratura zleciła biegłym, wpłyną w terminie trzech-czterech miesięcy. - Ciała ekshumowanych i zgoda na pochówek zostaną wydane niezwłocznie przez prokuratorów prowadzących śledztwo - dodał płk Rzepa.
Będą kolejne ekshumacje
W ubiegłym tygodniu - po przeprowadzonych ekshumacjach - szef WPO w Warszawie płk Ireneusz Szeląg powiedział, że prokuratorzy zdecydowali o konieczności dokonania jeszcze kolejnych czterech ekshumacji ciał ofiar katastrofy. Powodem tych decyzji są wątpliwości dotyczące określenia tożsamości tych ciał. - Niestety analiza zgromadzonego materiału dowodowego wskazuje, że takie wątpliwości dotyczą jeszcze dwóch par ciał ofiar katastrofy - mówił.
Prokuratorzy nie ujawniają danych ofiar, które mają być jeszcze ekshumowane. - Rodziny prosiły przedstawicieli prokuratury o jak najdalej idącą dyskrecję, zarówno co do tożsamości, jak i terminów - zaznaczał płk Szeląg. Prokurator dodawał, że zgodnie z przewidywaniami "planowane ekshumacje i sekcje zwłok uda się przeprowadzić do grudnia tego roku". Płk Szeląg przypomniał, że w maju wpłynęła partia materiałów z Rosji, która została przetłumaczona w lipcu. Jak zaznaczył, badania tych dokumentów były bardzo skrupulatne i opierały się m.in. na analizie "wzajemnej korelacji ciał, fragmentów ciał" i badaniu miejsca zdarzenia. Decyzje o ekshumacjach zostały podjęte z urzędu, w przypadku Anny Walentynowicz występowała o to też rodzina.
Wasserman, Gosiewski, Kurtyka...
Płk Szeląg zaznaczał też wtedy, że z dokumentów rosyjskich wynika, iż "jeśli doszło do zamiany ciał, to mogło do tego dojść na skutek błędnego rozpoznania przez rodzinę, w innym przypadku przez przedstawiciela polskiej instytucji". - Co do dwóch osób strona rosyjska uznaje, że jeśli pomylono ciała, to błąd leży po stronie rosyjskiej; mogło to polegać na tym, że wpisano do dokumentacji nieodpowiednie numery zwłok - mówił.
Do rozpoznania przez prokuraturę pozostają jeszcze dwa wnioski w sprawie ekshumacji ciał Tomasza Merty i Stefana Melaka. - Ekshumacje, które mają się odbyć, nie są w zakresie tych dwóch wniosków - zaznaczał prokurator wojskowy.
Wcześniej w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa prokuratura dokonała trzech ekshumacji ofiar tragedii. W ubiegłym roku biegli badali szczątki Zbigniewa Wassermanna, zaś w drugiej połowie marca specjaliści medycyny sądowej dokonali badań ciał Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Powodem wszystkich ekshumacji - jak informowała prokuratura - były wątpliwości i rozbieżności między dokumentacją sądowo-medyczną otrzymaną z Rosji a innymi dowodami, np. zeznaniami świadków. Prokuratura podkreślała wtedy jednocześnie, że nie ma wątpliwości dotyczących tożsamości ciał tych trzech ofiar katastrofy.
ja, PAP