Podróż prezydenta Bronisława Komorowskiego do Stanów Zjednoczonych wywołała u niego niemałą frustrację. Powodem była konieczność lotu samolotem rejsowym, wynikająca z braku rządowych samolotów o takim zasięgu.
- Gdybym miał forsę w kieszeni, to bym kupił od razu, ale nie mam, więc mogę powiedzieć tyle, że jest to źródło doświadczeń bardzo przedziwnych. No bo ja chodzę po tych kabinach, przesiadając się od jednego do drugiego ministra, widzę zdziwione, zdumione oczy pasażerów, którzy też z tego nic nie rozumieją. Im się wydaje, że jakieś ważne sprawy się dzieją w sposób mało poważny - żalił się po spotkaniu z przywódcami państw, którzy na 67. sesję Zgromadzenia Ogólnego przylecieli własnymi samolotami Bronisław Komorowski.
Szans na szybki zakup nowych maszyn nie widzi Grzegorz Schetyna. - Decyzja o zakupie samolotów dla rządu oznacza wydanie pieniędzy budżetowych. Przy trudnym budżecie to kłopot. Jednocześnie to nie jest sprawa, którą można załatwić od ręki. To by trwało kilka lat i musiałaby być na to zgoda całego Sejmu. Nie ma zgody, więc nie ma decyzji - wyjaśnił Schetyna.
mp, Radio Zet
Szans na szybki zakup nowych maszyn nie widzi Grzegorz Schetyna. - Decyzja o zakupie samolotów dla rządu oznacza wydanie pieniędzy budżetowych. Przy trudnym budżecie to kłopot. Jednocześnie to nie jest sprawa, którą można załatwić od ręki. To by trwało kilka lat i musiałaby być na to zgoda całego Sejmu. Nie ma zgody, więc nie ma decyzji - wyjaśnił Schetyna.
mp, Radio Zet