"Spocznie u boku kochanego mężczyzny"
Odbierając ciało matki z zakładu, w którym przeprowadzono badania, syn Anny Walentynowicz, Janusz mówił, że czuje przede wszystkim ogromną ulgę, iż wreszcie zostanie spełniona wola mamy i będzie mogła „spocząć u boku kochanego mężczyzny". - To była jej ostatnia wola. I nareszcie z czystym sumieniem mogę się położyć, wiedząc, że tę wolę wypełniliśmy - dodał. Poinformował też, że ponowny pogrzeb Anny Walentynowicz odbędzie się 28 września w Gdańsku. Najpierw, o godz. 12 odprawiona zostanie msza św. w Parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku-Wrzeszczu. Godzinę później w kaplicy cmentarnej zostanie wystawiona trumna z ciałem, a o godz. 14 rozpocznie się pogrzeb.
Pytany o identyfikację ciała matki w Moskwie Janusz Walentynowicz powiedział, że zrobił to natychmiast, kiedy pokazano mu szczątki matki - i nie miał wątpliwości co do jej tożsamości. - To była trzecia ofiara, którą pokazywano. Rozpoznałem ją bez problemu dlatego, że ciało cudem jakimś uniknęło uszkodzenia. Była w całości. Nie miała siniaków, ani zadrapań na ciele. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że to jest mama - wspominał. Dodał, że po tej identyfikacji zawierzył ówczesnej minister zdrowia Ewie Kopacz i innym specjalistom, którzy zapewniali, że dalsza procedura zostanie przeprowadzona profesjonalnie, sumiennie, a po identyfikacji ciała zostaną złożone do trumien i odesłane do Polski. - Zaznaczam, że ja mamę identyfikowałem przed rosyjską sekcją zwłok. Mama nie miała żadnych śladów posekcyjnych - mówił Janusz Walentynowicz. - Dalsze procedury, które miały tam miejsce były dla nas niedostępne - dodał.
Kto zawiódł?Wnuk legendarnej działaczki Solidarności, Piotr Walentynowicz powiedział, że rodzina nie szuka zadośćuczynienia z powodu zamiany ciał, a jedynie ludzi na najwyższych stanowiskach, którzy zawiedli. - Niech teraz poniosą konsekwencje swych czynów. To będzie najlepsza rekompensata, gdy oni z własnej kieszeni pokryją koszty wszystkich tych ekshumacji i związanych z tym czynności - mówił. Dziennikarze pytali Piotra Walentynowicza, czy w ciele jego babci znajdował się nit, jak podawały niektóre media. - Faktycznie w ciele babci znajdowała się główka nitu. To zostało zabezpieczone, dzięki uporowi mec. Stefana Hambury i ma być poddane ekspertyzom, ale nie wiemy, kiedy będą wyniki - odpowiedział.
Pełnomocnik rodziny Walentynowicz mec. Stefan Hambura zapowiedział wcześniej, że złoży do prokuratury wnioski o przesłuchanie osób, które mogłyby wyjaśnić, jak doszło do zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Przesłuchania - mówił - miałyby dotyczyć osób „z góry do dołu” - poczynając od premiera Donalda Tuska i byłej minister zdrowia Ewy Kopacz, na szeregowych urzędnikach kończąc.
PAP, arb