Premier Key wydał oświadczenie, w którym przeprasza za „niezgodne z prawem przechwytywanie komunikacji pewnych osób zaangażowanych w sprawę Megaupload”. Przyznał, że Nowa Zelandia zawiodła w sprawie zapewnienia Kimowi Dotcomowi odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.
Raport, który premier Key otrzymał od inspektora generalnego ds. bezpieczeństwa i wywiadu Paula Neazora, nadzorującego pracę nowozelandzkich agencji wywiadu, wyraźnie stwierdza, że podsłuchy, które Rządowe Biuro Bezpieczeństwa Komunikacji (GCSB - Government Communications Security Bureau) założyło Dotcomowi, były niezgodne z prawem.
- Obowiązkiem GCSB jest działanie w ramach obowiązującego prawa i bardzo dużym rozczarowaniem jest to, że w tej sprawie działania biura wyszły poza jego granice – powiedział Key, dodając, że w sprawie popełniono „podstawowe błędy”.
Wyniki dochodzenia Paula Neazora to kolejna przeszkoda w sprawie ekstradycji Dotcoma do Stanów Zjednoczonych. Waszyngton domaga się jej, zarzucając założycielowi Megaupload prowadzenie nielegalnej wymiany plików i narażenie właścicieli praw autorskich na straty rzędy 500 milionów dolarów.
W Nowej Zelandii Dotcoma osadzono w areszcie, ale później zwolniono go za kaucją, zabraniając mu korzystania z internetu. Sąd cofnął jednak ten zakaz, podzielając argumentację adwokata, który wskazywał, że dostęp do internetu jest Dotcomowi niezbędny do przygotowania się do obrony. W czerwcu Sąd Najwyższy Nowej Zelandii uznał, że nakaz przeszukania posiadłości założyciela Megaupload oparty był na wadliwych przesłankach, a akcja zabezpieczenia danych z komputerów - niezgodna z prawem.mp, pap