Piotr Staruchowicz, "Staruch" od czterech miesięcy siedzi w areszcie, posiedzi jeszcze dwa. Pisano o nim: bandyta, herszt neonazistowskich bojówek, lider kiboli. Tymczasem prokurator ma niewiele dowodów na to, że Staruch popełnił jakiekolwiek przestępstwo.
W aktach, w uzasadnieniu zarzutów i postanowieniach o areszcie są tylko słowa świadka koronnego - bywa, że niekonkretne i sprzeczne z jego wcześniejszymi zeznaniami. Świadkiem, który pozostaje pod ochroną prokuratury i policji jest Marek H., pseudonim Hanior. To, karany wcześniej odsiadkami, handlarz narkotyków z warszawskiej Woli. Kilka lat temu krążył po obrzeżach grupy Teddy Boys 95. "Tedki" to ekipa chuliganów Legii, która umawiała się na walki z kibicami z innych miast. Na gołe pięści.
- Był na kilku wyjazdach. Krewki, lubił się bić, ćpał – opowiada kibic dobrze zorientowany w sytuacji na Żylecie. W zeszłym roku Hanior "wysypał" przez policją kilkudziesięciu członków "TB95" – postawiono im zarzuty udziału w grupie przestępczej o charakterze zbrojnym . Hanior wskazał, że członkowie grupy brali udział w handlu narkotykami na dużą skalę. Niektórzy mają np. zarzuty udziału w obrocie toną amfetaminy! Akta sprawy mają tysiące stron. Tylko, co to ma wspólnego ze Staruchem, który nie był członkiem "TB95", odpowiadał za kibicowskie oprawy na meczach i kierował dopingiem?
Otóż, w obszernych zeznaniach, "Hanior" w kilkunastu zdaniach wspomniał o Staruchowiczu. Zeznał, że Staruch kupił od niego kilogram amfetaminy. Miało do tego dojść w nieustalonych dniach maja 2010 roku. Ta otwarta formuła "nieustalonych dni" utrudnia Staruchowiczowi obronę. Trudno znaleźć alibi na "nieustalony dzień".
Panów miał ze sobą skontaktować jeden z liderów "TB95" Marcin S., ps. Norweg (ten w zeznaniach zaprzecza, że tak było). Do narkotykowej transakcji miało dojść na tyłach stacji benzynowej na warszawskim Gocławiu, tuż przy Wale Miedzeszyńskim. Wedle Haniora, Staruch kupował amfetaminę, by przerzucić ją do Szwecji, a towar pochodził od Marcina M., ps Gruby vel Czejen i Jarosława B., ps. Balon (w aktach nikt taki nie zeznaje przeciw Staruchowiczowi).
Sama transakcja na stacji benzynowej wyglądała dość dziwnie. Staruchowicz miał podjechać toyotą corollą (nie miał takiego samochodu). Co ciekawe, Hanior opowiedział, że wcale nie przekazał Staruchowi amfetaminy i nie wziął od niego pieniędzy. Panowie mieli ustalić, że za godzinę w to samo miejsce podjedzie Rafał S., pseudonim Hrabia i przekaże Staruchowi narkotyki, a ten zapłaci za nie 7 tysięcy złotych. Krótko mówiąc, świadkiem przekazywania narkotyków i pieniędzy koronny nie był.
Co ma do powiedzenia ten, który narkotyki przekazywał, czyli Hrabia? Nie wiadomo, bo zapadł się pod ziemię i nikt specjalnie intensywnie nie szuka. Pojechaliśmy do siłowni, gdzie kiedyś trenował S. Opiekun, który szykował go do zawodów kulturystycznych: - Farmazon. Nic dobrego nie mogę o nim powiedzieć. Zniknął. Mówił, że ma brata w Londynie. Chciał do niego jechać. Ostatni karnet Hrabiego wystawiony jest na maj 2010 roku. - Policja, prokuratura? Nie, nikt nas o niego nie pytał - mówią w siłowni.
- Należy podkreślić, że Marek H. (Hanior - red.) w wyjaśnieniach bardzo dokładnie przedstawił okoliczności transakcji, której przedmiotem był 1 kg amfetaminy - napisała pani sędzia w uzasadnieniu przedłużenia aresztu dla Piotra Staruchowicza. Spytaliśmy w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie, czy są jakieś nowe dowody. - Proszę napisać pismo, udzielanie odpowiedzi trochę potrwa - uprzedził prokurator Zbigniew Jaskólski. Mecenas Krzysztof Wąsowski, obrońca Starucha: - Przetrzymywanie mojego klienta sprawia wrażenie aresztu wydobywczego znanego w państwach totalitarnych.
Więcej o sprawie Staruchowicza w w najbliższym numerze "Wprost" który od niedzielnego południa( 12.00) jest już dostępne w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne też na Facebooku.
- Był na kilku wyjazdach. Krewki, lubił się bić, ćpał – opowiada kibic dobrze zorientowany w sytuacji na Żylecie. W zeszłym roku Hanior "wysypał" przez policją kilkudziesięciu członków "TB95" – postawiono im zarzuty udziału w grupie przestępczej o charakterze zbrojnym . Hanior wskazał, że członkowie grupy brali udział w handlu narkotykami na dużą skalę. Niektórzy mają np. zarzuty udziału w obrocie toną amfetaminy! Akta sprawy mają tysiące stron. Tylko, co to ma wspólnego ze Staruchem, który nie był członkiem "TB95", odpowiadał za kibicowskie oprawy na meczach i kierował dopingiem?
Otóż, w obszernych zeznaniach, "Hanior" w kilkunastu zdaniach wspomniał o Staruchowiczu. Zeznał, że Staruch kupił od niego kilogram amfetaminy. Miało do tego dojść w nieustalonych dniach maja 2010 roku. Ta otwarta formuła "nieustalonych dni" utrudnia Staruchowiczowi obronę. Trudno znaleźć alibi na "nieustalony dzień".
Panów miał ze sobą skontaktować jeden z liderów "TB95" Marcin S., ps. Norweg (ten w zeznaniach zaprzecza, że tak było). Do narkotykowej transakcji miało dojść na tyłach stacji benzynowej na warszawskim Gocławiu, tuż przy Wale Miedzeszyńskim. Wedle Haniora, Staruch kupował amfetaminę, by przerzucić ją do Szwecji, a towar pochodził od Marcina M., ps Gruby vel Czejen i Jarosława B., ps. Balon (w aktach nikt taki nie zeznaje przeciw Staruchowiczowi).
Sama transakcja na stacji benzynowej wyglądała dość dziwnie. Staruchowicz miał podjechać toyotą corollą (nie miał takiego samochodu). Co ciekawe, Hanior opowiedział, że wcale nie przekazał Staruchowi amfetaminy i nie wziął od niego pieniędzy. Panowie mieli ustalić, że za godzinę w to samo miejsce podjedzie Rafał S., pseudonim Hrabia i przekaże Staruchowi narkotyki, a ten zapłaci za nie 7 tysięcy złotych. Krótko mówiąc, świadkiem przekazywania narkotyków i pieniędzy koronny nie był.
Co ma do powiedzenia ten, który narkotyki przekazywał, czyli Hrabia? Nie wiadomo, bo zapadł się pod ziemię i nikt specjalnie intensywnie nie szuka. Pojechaliśmy do siłowni, gdzie kiedyś trenował S. Opiekun, który szykował go do zawodów kulturystycznych: - Farmazon. Nic dobrego nie mogę o nim powiedzieć. Zniknął. Mówił, że ma brata w Londynie. Chciał do niego jechać. Ostatni karnet Hrabiego wystawiony jest na maj 2010 roku. - Policja, prokuratura? Nie, nikt nas o niego nie pytał - mówią w siłowni.
- Należy podkreślić, że Marek H. (Hanior - red.) w wyjaśnieniach bardzo dokładnie przedstawił okoliczności transakcji, której przedmiotem był 1 kg amfetaminy - napisała pani sędzia w uzasadnieniu przedłużenia aresztu dla Piotra Staruchowicza. Spytaliśmy w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie, czy są jakieś nowe dowody. - Proszę napisać pismo, udzielanie odpowiedzi trochę potrwa - uprzedził prokurator Zbigniew Jaskólski. Mecenas Krzysztof Wąsowski, obrońca Starucha: - Przetrzymywanie mojego klienta sprawia wrażenie aresztu wydobywczego znanego w państwach totalitarnych.
Więcej o sprawie Staruchowicza w w najbliższym numerze "Wprost" który od niedzielnego południa( 12.00) jest już dostępne w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne też na Facebooku.