- Będę teraz dochodził zadośćuczynienia, jeszcze nie wiem od kogo, zastanowię się nad tym, bo zszargano moje dobre imię. Przez to, że się rozniosły informacje o mojej rzekomej współpracy nie zostałem m.in. radnym sejmiku. Będę też chciał sprostowań od mediów, które przed dwoma laty informowały, że prawdopodobnie byłem tajnym współpracownikiem służb - powiedział po wyroku Kowalski. Dziś jest on wiceprzewodniczącym warmińsko-mazurskiego SLD.
Oskarżony o kłamstwo lustracyjne
Kowalski składał oświadczenie lustracyjne w 2007 roku, kiedy jako kandydat SLD startował w wyborach do Sejmu. Napisał, że nigdy nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Jego oświadczenie z urzędu weryfikował białostocki IPN, który odnalazł w archiwach oświadczenie o współpracy podpisane przez Kowalskiego w 1981 roku, gdy był on szeregowym żołnierzem I warszawskiej dywizji zmechanizowanej. Oskarżono Kowalskiego o kłamstwo lustracyjne, a sądy dwóch instancji przed dwoma laty skazały go na 5 lat zakazu zajmowania publicznych stanowisk.
Kowalski wniósł kasację do Sądu Najwyższego. Ten nakazał rozpoznać sprawę ponownie stwierdzając m.in., że zgromadzone w tej sprawie dowody nie wskazują jasno na współpracę Kowalskiego. - Dowody w tej sprawie się zasadniczo nie zmieniły, bo mamy podpisane oświadczenie o współpracy pana Kowalskiego, ale nie mamy już podpisanego przez niego oświadczenia o zakończeniu tej współpracy. To, które jest, zostało podpisane przez kogoś innego niż pan Kowalski. Nie ma też teczki pracy - powiedział podczas poniedziałkowej rozprawy przed Sądem Okręgowym sędzia Adam Barczak.
Podpisanie oświadczenia nie przesądza o współpracy
Jak dodał, orzecznictwo w tzw. sprawach lustracyjnych wykazuje, że samo podpisanie oświadczenia o współpracy ze służbami PRL nie przesądza o tej współpracy.
Obecny na ogłoszeniu wyroku prokurator białostockiego IPN przyznał, że nad wniesieniem apelacji od tego orzeczenia zastanowi się po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia.
Kowalski to znany w regionie działacz SLD. W latach 2002-2006 kierował Warmińsko-Mazurską Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, przez jedną kadencję był radnym wojewódzkim, nie zdobył ponownie mandatu po doniesieniach mediów lokalnych, że był tajnym współpracownikiem. - Karierę polityczną mi ta sprawa nadszarpnęła, ale zdrowia kosztowała jeszcze więcej - powiedział Kowalski.
Kowalski jest pierwszą na Warmii i Mazurach osobą lustrowaną, której sprawa oparła się o Sąd Najwyższy.
ja, PAP