Miller podkreślił też, że nie rozumie celu, w jakim premier wniósł o wotum zaufania dla swojego rządu. - Nic pan nie zostawił na czarną godzinę, a może ona jest dopiero przed panem - powiedział szef SLD w Sejmie. Przekonywał, że aby Polska poprawiała stan życia mieszkańców i doganiała mieszkańców UE potrzebny jest wzrost gospodarczy znacznie wyższy niż obecne 2,2 proc. - Niezbędny jest zatem powrót na ścieżkę szybkiego rozwoju gospodarczego; mówię powrót, bo za rządów SLD Polska zawsze na tej ścieżce była - zaznaczył.
"Do Polski już dotarł kryzys"
Teraz - zdaniem Millera - do Polski już dotarł kryzys. - Rząd z nim nie walczy, tylko zajmuje się obsługą kryzysu" - ocenił. Wyliczał, że w kraju rośnie bezrobocie, maleją inwestycje, zwiększają się różnice w dostępie do edukacji, służby zdrowia i pracy, podczas gdy Sejm zajmuje się projektem ws. aborcji.
- Trzeba budować taką Polskę, w której śmietniki służą do wyrzucania śmieci, nie do szukania pożywienia; dziś, mimo miliardów napływających do nas z Unii Europejskiej muszę powiedzieć to samo: śmietniki nadal służą to szukania pożywienia, a także do porzucania niemowląt w wyniku nieludzkiej ustawy antyaborcyjnej, którą sejmowa czarna sotnia ma jeszcze zamiar zaostrzyć - powiedział.
"Największym problemem jest rozwarstwienie"
Oceniając pomysły gospodarcze premiera, szef Sojuszu wyraził zadowolenie, że chociaż część pomysłów SLD została wykorzystana. - Szkoda tylko, że tak mało - zaznaczył i zapowiedział, że SLD poprze wszystkie inicjatywy, które wpłyną korzystnie na wzrost gospodarczy.
Miller ocenił, że największym problemem społecznym Polski jest "olbrzymie rozwarstwienie społeczne". - Tylko w ubiegłym roku przybyło w Polsce 1,5 tys. nowych milionerów, a jednocześnie 2,5 mln ludzi znalazło się w skrajnym ubóstwie - alarmował. Zaznaczył, że sytuację społeczeństwa mierzy się według najgorzej sytuowanych.
Polsce potrzeba więcej solidarności - zaznaczył Miller. Jak powiedział, przesłał w czwartek do marszałek Sejmu projekt ustawy przywracającej trzecią, 40-proc. stawkę podatkową. Jego zdaniem jej likwidacja przez PiS była "prezentem dla bogatych", a PO, chcąc wyrównać braki w budżecie spowodowane tą obniżką, podwyższyła podatek VAT, co uderzyło w najbiedniejszych.
"Z rządu nadziei zostały już tylko nadzieje rządu"
Kontynuując krytykę gabinetu Tuska, szef SLD ocenił, że "z rządu nadziei zostały już tylko nadzieje rządu". Jako przykłady patologii społecznych, z którymi nie umiał poradzić sobie rząd, przytoczył głośne medialnie sprawy bicia i zabójstw dzieci w rodzinach zastępczych i "dramatyczną" sytuację Centrum Zdrowia Dziecka. - 67 lat po wojnie państwo nie jest w stanie leczyć swoich dzieci, a przecież nie ma większej hańby dla rządzących niż chore dzieci odganiane od drzwi szpitali - mówił.
Także edukacja - zdaniem Millera - ucierpiała wskutek działań obecnej Rady Ministrów. - Parę lat temu Polskę zalały billboardy z podobizną Tuska z napisem: nie róbmy polityki, budujmy szkoły; dziś wiadomo, że był to żart, tamto hasło powinno brzmieć: róbmy politykę, zamykajmy szkoły - ironizował, dodając, że rząd koalicji PO-PSL zamknął bardzo dużo szkół. Ocenił, że propozycje premiera dotyczące budowy nowych żłobków czeka prawdopodobnie taki sam koniec.
"W polityce grzechy widać gołym okiem"
Nawiązując do własnego doświadczenia jako premiera, mówił: "podobnie jak dziś premier Tusk, w czerwcu 2003 r. złożyłem wniosek o wotum zaufania dla Rady Ministrów". Dodał, że w dniu głosowania nad wotum zaufania dla jego rządu ówczesny wicemarszałek Sejmu i szef PO Donald Tusk oświadczył w radiu, że Sejm nie jest najlepszym miejscem do spowiedzi. - Jeśli pan premier ma poczucie grzechu, to niech idzie do spowiedzi. Sejm jest najgorszym miejscem do spowiadania się ze wszystkich grzechów. Z tym, że w polityce akurat grzechy, szczególnie jeśli jest się premierem, widać gołym okiem - cytował Miller ówczesne słowa Tuska. - Miał pan rację, panie premierze, rzeczywiście widać - skwitował szef Sojuszu.