Jacek Rostowski, Jan Krzysztof Bielecki i Mikołaj Budzanowski zabierają się do budowy nowej fabr yki. Na miarę czasów. Kierowcą tego „wehikułu inwestycyjnego” ma być Budzanowski. Będzie pięknie? Raczej jak zwykle.
Skończył się właśnie remont gabinetu Mikołaja Budzanowskiego. Design nowoczesny, elegancki, bez zbędnych detali. W pokoju perfekcyjny porządek, ale Budzanowski jak typowa polska gospodyni – na wejściu przeprasza za bałagan. Poza tym minister sprawia wrażenie na wskroś korporacyjnego.
Przed nim leżą netbook, tablet i telefony. W czasie rozmowy zerka jednym okiem w tablet, drugim w telewizor, gdzie kilkanaście minut wcześniej zaczął się mecz Polska – Anglia. – Naszym nieźle idzie – uśmiecha się Budzanowski.
Ale piłka nożna interesuje go umiarkowanie. Woli się wspinać i biegać w maratonach. Współpracownicy boją się z nim jeździć windą, bo natychmiast zaczyna ich przepytywać, czy też biegają. W dniu drugiego exposé Donalda Tuska Budzanowski wystartował w swoim najważniejszym jak dotąd maratonie politycznym. Ma zbudować program Inwestycje Polskie, czyli nową fabrykę finansową. Przede wszystkim po to, żeby zapełnić lukę w 2013 r., nazwaną przez Tuska pułapką czasową. Wtedy skończy się pierwszy strumień pieniędzy z Unii na inwestycje, a kryzys nie będzie zachęcał do wydawania gotówki. Meta daleko i niewyraźna. Można się wspiąć wyżej albo przewrócić.
Przed nim leżą netbook, tablet i telefony. W czasie rozmowy zerka jednym okiem w tablet, drugim w telewizor, gdzie kilkanaście minut wcześniej zaczął się mecz Polska – Anglia. – Naszym nieźle idzie – uśmiecha się Budzanowski.
Ale piłka nożna interesuje go umiarkowanie. Woli się wspinać i biegać w maratonach. Współpracownicy boją się z nim jeździć windą, bo natychmiast zaczyna ich przepytywać, czy też biegają. W dniu drugiego exposé Donalda Tuska Budzanowski wystartował w swoim najważniejszym jak dotąd maratonie politycznym. Ma zbudować program Inwestycje Polskie, czyli nową fabrykę finansową. Przede wszystkim po to, żeby zapełnić lukę w 2013 r., nazwaną przez Tuska pułapką czasową. Wtedy skończy się pierwszy strumień pieniędzy z Unii na inwestycje, a kryzys nie będzie zachęcał do wydawania gotówki. Meta daleko i niewyraźna. Można się wspiąć wyżej albo przewrócić.
Więcej możesz przeczytać w 43/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.