Tusk: prokuratura to nie tabloid. Działa dobrze

Tusk: prokuratura to nie tabloid. Działa dobrze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk, fot. Wprost 
- Prokuratura działa w warunkach nadzwyczajnych, bo katastrofa ma charakter nadzwyczaj dramatyczny i budzi takie emocje. Prokuratura to nie jest tabloid. Dla mnie liczy się, żeby pracowała rzetelnie i w mojej ocenie tak działa - mówi Donald Tusk odpowiadając na pytanie, czy podoba mu się prowadzenie śledztwa smoleńskiego przez prokuratorów.
- Prokurator Generalny informował mnie, że śledztwo toczy się również przy użyciu nowoczesnej aparatury, która może stwierdzić obecność materiałów wybuchowych. Informował mnie, że badania są w fazie wstępnej i że będą prowadzone dalsze analizy, więc nie można wyciągać żadnych wniosków - wyznaje Tusk odnosząc się do teorii o trotylu i nitroglicerynie na wraku Tu-154M.

- Prokuratura działa w warunkach nadzwyczajnych, bo katastrofa ma charakter nadzwyczaj dramatyczny i budzi takie emocje. Prokuratura to nie jest tabloid. Są takie oczekiwana, że miałaby informować codziennie w sposób barwny i prosty, w czarno-białych barwach. Żeby były komunikaty zadowalające wszystkie gusta. To niemożliwe - przyznaje premier. 

- Osoby pracujące nad wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej uprzedzały, że w takich sytuacjach nie ma szybkich odpowiedzi, a ustalenia nie są sensacyjne. Katastrofy lotnicze mają to do siebie, że ich przebieg ma barwy szare i wyrazisty jest skutek, a nie ciąg przyczyn. Prokuratura chce informować o ustaleniach, a nie o hipotezach - dodaje.

- Śledztwo ze swej istoty jest objęte tajemnica, każde śledztwo, nie tylko smoleńskie, Nie dziwię się, że prokuratura jest powściągliwa. Nie będę oceniał pracy prokuratury od strony medialnej. Dla mnie liczy się, żeby pracowała rzetelnie i w mojej ocenie tak działa - kończy Tusk.

Doniesienia "Rzeczpospolitej"

30 października "Rzeczpospolita" napisała, że polscy prokuratorzy i biegli badający wrak Tu-154M w Rosji odkryli na nim ślady trotylu i nitrogliceryny. Wyniki ich ekspertyz od kilkunastu dni ma znać prokurator generalny Andrzej Seremet. Polscy biegli pojechali do Rosji ponieważ ich zastrzeżenia wzbudziła rosyjska ekspertyza pirotechniczna, której nie chcieli podpisać bez ponownego przebadania wraku. Prokuratorzy tłumaczyli, że eksperci z Polski mieli wcześniej do dyspozycji zbyt małą liczbę próbek, by wykluczyć obecność materiałów wybuchowych.

Pierwsze badanie na obecność materiałów wybuchowych dało wynik pozytywny - na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Ich ilość była bardzo duża. Ślady obecności materiałów wybuchowych nosiły również nowo znalezione elementy samolotu - pisała "Rz".

Prokuratura wojskowa zaprzecza

Płk Ireneusz Szeląg z Naczelnej Prokuratury Wojskowej zaprzeczył doniesieniom "Rzeczpospolitej" jakoby biegli i prokuratorzy stwierdzili obecność trotylu i nitrogliceryny na wraku Tu-154M. - Nie jest prawdą, że na elementach Tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny - podkreślił płk Szeląg. Prokurator zaznaczył, że wnioski z działań śledczych w Smoleńsku, jakie przedstawił autor artykułu w "Rzeczpospolitej", może "sformułować jedynie laik".

Szeląg dodał też, iż nie mówił, że na miejscu nie było trotylu lecz tylko że nie stwierdzono jego obecności.

Oświadczenie redakcji "Rz"

Po południu redakcja "Rzeczpospolitej" oświadczyła, że pomyliła się pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. "To mogły być te składniki, ale nie musiały" - napisała "Rz". Aby ostatecznie przekonać się, czy to materiały wybuchowe, okazuje się, że potrzeba aż pół roku badań laboratoryjnych. Dopiero wtedy, czyli ponad trzy lata po katastrofie, mamy dowiedzieć się, czy doszło do eksplozji, czy nie" - czytamy w oświadczeniu redakcji. Redakcja napisała też, iż według prokuratury wojskowej, nie wykryto na wraku Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku, śladów trotylu i nitrogliceryny, ale że nie można "wykluczyć obecności materiałów wybuchowych na pokładzie z uwagi na obecność wysokoenergetycznych zjonizowanych składników".

"Na wraku odkryto coś, co..."

"Wiemy natomiast, że na wraku odkryto coś, co może być śladem materiałów wybuchowych. To jest pewne" - napisała też redakcja "Rz". Jak dodała, nie dowiemy się szybko, czy tak było. Redakcja "Rz" dodała, iż jej zdaniem, sprawdzenie tej informacji powinno być teraz priorytetem komisji, prokuratury i rządu.

"Pisząc to jeszcze raz podkreślamy,  że bezzasadne pozostają teorie o prawdopodobnym wybuchu na pokładzie, ale też w kontekście mnożących się teorii spiskowych, niezrozumiała jest zwłoka i chomikowanie tak ważnych informacji. Które bez naszej publikacji pewnie przez wiele jeszcze miesięcy nie zostałyby ujawnione" - kończy swoje oświadczenie redakcja "Rzeczpospolitej".