- Kaczyńscy wyłamali się z układu okrągłostołowego i dlatego był Smoleńsk. Gra toczy się z gangsterami. Ktoś zacierał ślady i komuś ten zamach był na rękę. PO zyskała stanowisko prezydenta, to duża korzyść. A pierwsze podejrzenie pada na tego, kto chciał "wyrżnąć watahę" - stwierdził w rozmowie z Onetem Andrzej Gwiazda współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ "Solidarność.
W opinii Gwiazdy Okrągły Stół był zdradą. - Kaczyńscy wyłamali się z układu okrągłostołowego i dlatego był Smoleńsk. Gra toczy się z gangsterami - przekonywał. Zdaniem Gwiazdy obowiązuje rzymska zasada: "Winny jest ten, kto odniósł korzyść". - Ktoś zacierał ślady i komuś ten zamach był na rękę - dodał.
Gwiazda zaznaczył, że PO zyskało po katastrofie smoleńskiej stanowisko prezydenta. - To duża korzyść. A pierwsze podejrzenie pada na tego, kto chciał "wyrżnąć watahę" - stwierdził. Dopytywany, czy chodzi mu o ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego stwierdził, że myślał, iż słowa te wypowiedział Janusz Palikot. - Nie pamiętam też, kto powiedział, że "prezydent gdzieś poleci i to się wszystko zmieni"… - zaznaczył.
- Załóżmy, że był to wypadek. Na terenie obcego państwa ginie prezydent wraz z naczelnymi dowódcami wojska i elitą polityków. Podejrzenie o zamach jest nieuniknione. Rządy obu państw, aby oczyścić się z podejrzeń, oddają śledztwo w ręce specjalistów państw trzecich i instytucji międzynarodowych. Zabezpieczają teren katastrofy i wszelkie, nawet najdrobniejsze, ślady. Żadne państwo nie zgodzi się narażać swego prestiżu w obronie jakiegoś kontrolera lotów. W Smoleńsku teren katastrofy zaorano i zasypano piaskiem. Drzewa wokół wycięto, a szczątki samolotu trzymano pod gołym niebem tak długo, aby deszcze zmyły wszelkie ślady chemiczne. Na koniec wrak umyto! To tak, jakby w miejscu zwykłego morderstwa, przed śledztwem umyto podłogi, wypucowano klamki i inne miejsca gdzie mogłyby pozostać odciski palców, zagrabiono ścieżki i trawniki. Niszczenie dowodów przestępstwa wskazuje winnego - przekonywał Gwiazda.
ja, Onet
Gwiazda zaznaczył, że PO zyskało po katastrofie smoleńskiej stanowisko prezydenta. - To duża korzyść. A pierwsze podejrzenie pada na tego, kto chciał "wyrżnąć watahę" - stwierdził. Dopytywany, czy chodzi mu o ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego stwierdził, że myślał, iż słowa te wypowiedział Janusz Palikot. - Nie pamiętam też, kto powiedział, że "prezydent gdzieś poleci i to się wszystko zmieni"… - zaznaczył.
- Załóżmy, że był to wypadek. Na terenie obcego państwa ginie prezydent wraz z naczelnymi dowódcami wojska i elitą polityków. Podejrzenie o zamach jest nieuniknione. Rządy obu państw, aby oczyścić się z podejrzeń, oddają śledztwo w ręce specjalistów państw trzecich i instytucji międzynarodowych. Zabezpieczają teren katastrofy i wszelkie, nawet najdrobniejsze, ślady. Żadne państwo nie zgodzi się narażać swego prestiżu w obronie jakiegoś kontrolera lotów. W Smoleńsku teren katastrofy zaorano i zasypano piaskiem. Drzewa wokół wycięto, a szczątki samolotu trzymano pod gołym niebem tak długo, aby deszcze zmyły wszelkie ślady chemiczne. Na koniec wrak umyto! To tak, jakby w miejscu zwykłego morderstwa, przed śledztwem umyto podłogi, wypucowano klamki i inne miejsca gdzie mogłyby pozostać odciski palców, zagrabiono ścieżki i trawniki. Niszczenie dowodów przestępstwa wskazuje winnego - przekonywał Gwiazda.
ja, Onet