Niedoszła pani inżynier, socjolożka, filozofka, filolożka klasyczna i italianistka, dziennikarka i tłumaczka odnalazły sens życia w maszynie do szycia. Tworzone przez nie ciuchy powoli stają się przedmiotem kultu, choć nie reklamują się w modowych magazynach i nie mają sieci butików.
Są młode. Przed trzydziestką albo tuż po niej, ale już od paru lat świetnie sobie radzą na trudnym modowym rynku. Tworzone przez nie ubrania są rozpoznawalne i charakterystyczne i co najbardziej istotne – pożądane. Nauczyły się nie tylko projektowania i szycia, ale też wykorzystywania nowych mediów do promocji i sprzedaży. Żyją i coraz więcej szyją dzięki blogom modowym i serwisom społecznościowym. Jako jedna z pierwszych zrozumiały, że to, co najciekawsze dzieje się teraz w sieci, nie w eleganckich, ale też kompletnie sztucznych magazynach kobiecych. I nie w sieciówkach szyjących miliony sztuk identycznych ciuchów w Chinach czy Bangladeszu.
Modą interesowały się od zawsze, choć nie zawsze z niej żyły. Próbowały tak normalnie: jakieś studia, jakaś normalna praca. Stanęło na szyciu. - Jako trzynastolatka trafiłam na warsztaty projektowania ubioru. To było moje marzenie – wspomina Małgosia Bochenek, właścicielka firmy Boho. - Po drodze nawracana przez otoczenie zmieniałam zdanie i chciałam być np. inżynierem. Przez jakiś czas zajmowałam się freelancem. Pracowałam chwilę przy stylizacjach, trochę przy kostiumach filmowych. Robiłam zdjęcia do stron internetowych, tworzyłam playlisty. Przeznaczenie dopadło mnie, kiedy w ciąży postanowiłam się dookreślić.
Dookreśliła się szyjąc kwieciste bluzy z zasłon i pościeli. Mąż namówił ją, by wrzuciła je na facebooka. Poszły w parę minut. Było to zaledwie dwa i pół roku temu.
Antonina Samecka, współwłaścicielka marki Risk. Made In Warsaw, przez ponad 10 lat zajmowała się modą. Teoretycznie. Pracowała dla wielu tytułów modowo-lifestylowych. - Robiłam wywiady z dyrektorami kreatywnymi, projektantami Gucci, Loeve, Diesel etc. Gdzieś między słowami sprzedali mi przepis na markę, a filologia klasyczna nauczyła mnie logicznie myśleć. Przy robieniu biznes planu to lepsze niż studia marketingowe, biznesowe, a italianistyka dała mi język dzięki któremu w dobrej cenie kupuję świetne materiały – podsumowuje Antonina. Jej wspólniczka i przyjaciółka, Klara, skończyła filozofię, ale od studiów ważniejsze okazało się jej wykształcenie krawieckie.
Ewelina Kustra, założycielka i właścicielka SHE/S A RIOT przez lata była dziennikarką. Pisała o kulturze, robiła wywiady w gwiazdami.
- Zaczęło się od tego, że koleżanki komplementowały moje stroje i prosiły: zrób dla mnie coś podobnego. Pewnego dnia szłam ulicą i jakiś chłopak krzyknął za mną, że w spodniach, które mam na sobie znakomicie wygląda mój tyłek. Byłam akurat ubrana w kombinezon własnego projektu. Na początku przez chwilę byłam w szoku, potem zaczęłam się śmiać. Niby przypadkowe spotkanie, a miesiąc później była gotowa pierwsza kolekcja mojej marki SHE/ S A RIOT. To był moment, w którym postanowiłam zacząć robić fajne ciuchy na większą skalę. I już niedługo później pojawiły się szyfonowe sukienki, a zaraz po nich charakterystyczne koszulki z zawadiackimi nadrukami, na punkcie których oszalała cała Polska. Najpierw Polska, a teraz już i Wielka Brytania, Niemcy. Kolejne zamówienia spływają ze Szwecji i z Kanady – wylicza Ewelina. Początkowo godziła szycie z uprawianiem zawodu dziennikarza. We wrześniu zrezygnowała z pracy dla medialnej korporacji. Teraz pracuje już tylko dla siebie.
Natalia Maczek i Kasia Kotnowska, właścicielki marki Misbehave, też robiły różne rzeczy zanim zajęły się modą. - Kiedy przy pierwszym podejściu nie dostałam się na psychologię – wspomina Kasia - skończyłam szkołę, gdzie nauczyłam się szyć, robić formy i zdobyłam tytuł Technika Technologii Odzieżowej. Potem ukończyłam socjologię na UJ. Ale zawsze ciągnęło mnie, żeby robić coś więcej. Kiedy poznałam Natalię postanowiłyśmy, że stworzymy coś razem. Pracą i pomysłem od zera zbudowałyśmy naszą markę – mówi Kasia. Natalia była typową nastolatką, która spędzała miło i lekkomyślnie czas z koleżankami i jeździła na snowboardzie. Potem wszystko się zmieniło: - Projektować, a w zasadzie prowadzić markę odzieżową zaczęłam praktycznie równo z pójściem na studia. Prawo ocuciło mnie na tyle, że podjęłam kreatywne działania i pomimo, że skończyłam studia, nie przestałam zajmować się Misbehave – wyjaśnia Natalia.
Więcej o modzie w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”, który jest już dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.
Modą interesowały się od zawsze, choć nie zawsze z niej żyły. Próbowały tak normalnie: jakieś studia, jakaś normalna praca. Stanęło na szyciu. - Jako trzynastolatka trafiłam na warsztaty projektowania ubioru. To było moje marzenie – wspomina Małgosia Bochenek, właścicielka firmy Boho. - Po drodze nawracana przez otoczenie zmieniałam zdanie i chciałam być np. inżynierem. Przez jakiś czas zajmowałam się freelancem. Pracowałam chwilę przy stylizacjach, trochę przy kostiumach filmowych. Robiłam zdjęcia do stron internetowych, tworzyłam playlisty. Przeznaczenie dopadło mnie, kiedy w ciąży postanowiłam się dookreślić.
Dookreśliła się szyjąc kwieciste bluzy z zasłon i pościeli. Mąż namówił ją, by wrzuciła je na facebooka. Poszły w parę minut. Było to zaledwie dwa i pół roku temu.
Antonina Samecka, współwłaścicielka marki Risk. Made In Warsaw, przez ponad 10 lat zajmowała się modą. Teoretycznie. Pracowała dla wielu tytułów modowo-lifestylowych. - Robiłam wywiady z dyrektorami kreatywnymi, projektantami Gucci, Loeve, Diesel etc. Gdzieś między słowami sprzedali mi przepis na markę, a filologia klasyczna nauczyła mnie logicznie myśleć. Przy robieniu biznes planu to lepsze niż studia marketingowe, biznesowe, a italianistyka dała mi język dzięki któremu w dobrej cenie kupuję świetne materiały – podsumowuje Antonina. Jej wspólniczka i przyjaciółka, Klara, skończyła filozofię, ale od studiów ważniejsze okazało się jej wykształcenie krawieckie.
Ewelina Kustra, założycielka i właścicielka SHE/S A RIOT przez lata była dziennikarką. Pisała o kulturze, robiła wywiady w gwiazdami.
- Zaczęło się od tego, że koleżanki komplementowały moje stroje i prosiły: zrób dla mnie coś podobnego. Pewnego dnia szłam ulicą i jakiś chłopak krzyknął za mną, że w spodniach, które mam na sobie znakomicie wygląda mój tyłek. Byłam akurat ubrana w kombinezon własnego projektu. Na początku przez chwilę byłam w szoku, potem zaczęłam się śmiać. Niby przypadkowe spotkanie, a miesiąc później była gotowa pierwsza kolekcja mojej marki SHE/ S A RIOT. To był moment, w którym postanowiłam zacząć robić fajne ciuchy na większą skalę. I już niedługo później pojawiły się szyfonowe sukienki, a zaraz po nich charakterystyczne koszulki z zawadiackimi nadrukami, na punkcie których oszalała cała Polska. Najpierw Polska, a teraz już i Wielka Brytania, Niemcy. Kolejne zamówienia spływają ze Szwecji i z Kanady – wylicza Ewelina. Początkowo godziła szycie z uprawianiem zawodu dziennikarza. We wrześniu zrezygnowała z pracy dla medialnej korporacji. Teraz pracuje już tylko dla siebie.
Natalia Maczek i Kasia Kotnowska, właścicielki marki Misbehave, też robiły różne rzeczy zanim zajęły się modą. - Kiedy przy pierwszym podejściu nie dostałam się na psychologię – wspomina Kasia - skończyłam szkołę, gdzie nauczyłam się szyć, robić formy i zdobyłam tytuł Technika Technologii Odzieżowej. Potem ukończyłam socjologię na UJ. Ale zawsze ciągnęło mnie, żeby robić coś więcej. Kiedy poznałam Natalię postanowiłyśmy, że stworzymy coś razem. Pracą i pomysłem od zera zbudowałyśmy naszą markę – mówi Kasia. Natalia była typową nastolatką, która spędzała miło i lekkomyślnie czas z koleżankami i jeździła na snowboardzie. Potem wszystko się zmieniło: - Projektować, a w zasadzie prowadzić markę odzieżową zaczęłam praktycznie równo z pójściem na studia. Prawo ocuciło mnie na tyle, że podjęłam kreatywne działania i pomimo, że skończyłam studia, nie przestałam zajmować się Misbehave – wyjaśnia Natalia.
Więcej o modzie w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”, który jest już dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.