- Nigdy nie słyszałem, by Jarosław Kaczyński mówił, że wierzy w zamach - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" europoseł i były współpracownik Lecha Kaczyńskiego Michał Kamiński.
Od znajomych w PiS wiem, że rano zapadła decyzja, żeby artykuł o trotylu we wraku komentować na miękko. To miała być kontynuacja strategii przyjętej przez PiS - zdradza dawny polityk Prawa i Sprawiedliwości. - Ale po raz kolejny Kaczyński popełnił ten sam błąd, co Republikanie przy aferze rozporkowej Clintona. Prezydentowi USA bardzo pomógł wówczas atak opozycji, bo gdyby został sam z aferą z Moniką Levinsky, to mocno by na tym przegrał. PiS od paru miesięcy stosował mądrą taktykę zostawiania Donalda Tuska z problemami - ocenia Kamiński.
Dlaczego więc Jarosław Kaczyński nie dotrzymał ustaleń? - Został wyprowadzony z równowagi. Strategia legła w gruzach. Teraz PiS niełatwo będzie to odkręcić - twierdzi europoseł. - To jest jak syndrom alkoholika i jego żony. Za każdym razem ona wierzy, że on upił się ostatni raz, ale za każdym razem wierzy trochę mniej - wyjaśnia. - To, co się stało w tamten wtorek, pokazuje, że wystarczy nacisnąć odpowiedni guzik i prezes zaczyna się zachowywać tak, jak przewidują jego najwięksi wrogowie - kończy Kamiński.
mp, "Gazeta Wyborcza"
Dlaczego więc Jarosław Kaczyński nie dotrzymał ustaleń? - Został wyprowadzony z równowagi. Strategia legła w gruzach. Teraz PiS niełatwo będzie to odkręcić - twierdzi europoseł. - To jest jak syndrom alkoholika i jego żony. Za każdym razem ona wierzy, że on upił się ostatni raz, ale za każdym razem wierzy trochę mniej - wyjaśnia. - To, co się stało w tamten wtorek, pokazuje, że wystarczy nacisnąć odpowiedni guzik i prezes zaczyna się zachowywać tak, jak przewidują jego najwięksi wrogowie - kończy Kamiński.
mp, "Gazeta Wyborcza"