- Sprawców trzeba identyfikować. Ja byłam w szpitalu u policjantów i to naprawdę są poranieni ludzie, którzy długo nie będą mogli funkcjonować. Jeśli prezydent ponowi swoją propozycję (ustawy - red.), żeby zakazać zasłaniania twarzy na takich demonstracjach to ja go poprę - komentuje w TokFM działania policji i oskarżenia o prowokację w trakcie Marszu Niepodległości prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
- Po pierwsze nie lekceważyłabym tego, bo niektórzy właśnie tak podchodzą, że jakaś tam Młodzież Wszechpolska, młodzi ludzie sobie wyszli (na ulicę - red.). Te hasła, które padały, zwłaszcza na Agrykoli były bardzo niebezpieczne - odnosi się do pomysłów delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej i ONR wiceprzewodnicząca PO.
- Najgorsze, co mogłoby się przytrafić, to jakby te grupy, tak jak o tym marzą, doszły do władzy, choć nie bardzo wiem jak, bo nie widać, żeby miały chęć zmierzyć się w wyborach. Jest podejrzenie, że w jakiś inny sposób chcą zdobyć tę władzę - dodaje.
- Z drugiej strony, państwo żeby działało musi działać skutecznie, bo inaczej narusza swój autorytet. I była już taka sytuacja, że wniosek był złożony w roku 2006 dotyczący Młodzieży Wszechpolskiej i w roku 2007 prokurator stwierdził, że nie ma przesłanek (do delegalizacji - red.). Przesłankami mogłyby być rażące i uporczywe naruszanie prawa, ale prokurator stwierdził, że ich nie było - zaznacza.
Gronkiewicz-Waltz zdradza także, że w innych krajach policja działa ostrzej. - U nas jest nieco inne działanie policji. We Francji, czy innych miasta, gdzie miałam możliwość osobistej obserwacji działa po prostu ostrzej - mówi.
- U nas ciągle jest obawa, że komisja sejmowa wezwie, że trzeba będzie opowiadać, czy wszystko zgodnie z prawem było. Nikt z demonstrantów nie ucierpiał, tylko policjanci. Proszę zobaczyć jak agresywne były te osoby, które atakowały, skoro jeden (funkcjonariusz - red.) ma dziurę w nodze, drugi ma dziurę w nodze, trzeci ma naruszony kręgosłup i wstrząśnienie mózgu - podkreśla.
- Proszę mi wierzyć, że w Paryżu np. jak są demonstracje, to jest obóz zbrojny wokół miasta i jeśli ktoś się tam znajdzie przypadkowo, to nie ma wytłumaczenia. Każdy, który tam wchodzi, robi to na własną odpowiedzialność - kończy Gronkiewicz-Waltz.
mp, TokFM
- Najgorsze, co mogłoby się przytrafić, to jakby te grupy, tak jak o tym marzą, doszły do władzy, choć nie bardzo wiem jak, bo nie widać, żeby miały chęć zmierzyć się w wyborach. Jest podejrzenie, że w jakiś inny sposób chcą zdobyć tę władzę - dodaje.
- Z drugiej strony, państwo żeby działało musi działać skutecznie, bo inaczej narusza swój autorytet. I była już taka sytuacja, że wniosek był złożony w roku 2006 dotyczący Młodzieży Wszechpolskiej i w roku 2007 prokurator stwierdził, że nie ma przesłanek (do delegalizacji - red.). Przesłankami mogłyby być rażące i uporczywe naruszanie prawa, ale prokurator stwierdził, że ich nie było - zaznacza.
Gronkiewicz-Waltz zdradza także, że w innych krajach policja działa ostrzej. - U nas jest nieco inne działanie policji. We Francji, czy innych miasta, gdzie miałam możliwość osobistej obserwacji działa po prostu ostrzej - mówi.
- U nas ciągle jest obawa, że komisja sejmowa wezwie, że trzeba będzie opowiadać, czy wszystko zgodnie z prawem było. Nikt z demonstrantów nie ucierpiał, tylko policjanci. Proszę zobaczyć jak agresywne były te osoby, które atakowały, skoro jeden (funkcjonariusz - red.) ma dziurę w nodze, drugi ma dziurę w nodze, trzeci ma naruszony kręgosłup i wstrząśnienie mózgu - podkreśla.
- Proszę mi wierzyć, że w Paryżu np. jak są demonstracje, to jest obóz zbrojny wokół miasta i jeśli ktoś się tam znajdzie przypadkowo, to nie ma wytłumaczenia. Każdy, który tam wchodzi, robi to na własną odpowiedzialność - kończy Gronkiewicz-Waltz.
mp, TokFM