Oczyszczanie skażonego rejonu będzie trwało co najmniej pół roku. Rejon ten zostanie ogłoszony strefą klęski żywiołowej. Straty w samej Hiszpanii szacuje się na prawie 150 mln euro.
Wicepremier Mariano Rajoy bronił decyzji odholowania tankowca na pełne morze, zamiast opróżnić jego zbiorniki w którymś z portów hiszpańskich. Gdyby wybrano inne rozwiązanie, mogłoby dojść do jeszcze większej katastrofy - twierdził.
Od zatonięcia tankowca, w odległości 250 km od wybrzeża, nie wydostała się z niego nowa porcja ropy. Według ocen, w sumie wypłynęło jej do morza 10-15 tys. ton. Statek przewoził ok. 77 tys. ton ropy. Jest szansa, że ropa w zbiornikach zatopionego tankowca zestali się i nie wypłynie na powierzchnię.
Na "wybrzeżu śmierci" w Galicii tysiące ratowników i żołnierzy walczą ze skażeniem ropą. Rozstawiono dodatkowe zapory, uniemożliwiające jej rozprzestrzenianie się. W pracach pomagają specjalistyczne statki z Francji i Holandii. Dołączają się również miejscowi rybacy, którzy w miejscowości Arousa utworzyli zaporę ze swych łodzi.
Na wybrzeżu zebrano już setki martwych lub zabrudzonych ropą ptaków wodnych. W skażonym ropą regionie może zginąć 40 proc. ptaków.
W Portugalii okręty marynarki wojennej i samoloty kontrolują wielką plamę oleju na morzu. Z powodu burzliwej pogody na wodzie nic nie da się zrobić. Dopiero na lądzie możliwa będzie walka z zanieczyszczeniem, jeśli ropa dotrze do niego - powiedział admirał Vidal Abreu w Lizbonie. Ale stanie się to najwcześniej za dwa dni.
Hiszpania podjęła już kroki prawne przeciwko greckiemu armatorowi, właścicielowi "Prestige". Od firmy, w której ubezpieczono statek, zażądała 60 mln euro na pokrycie pierwszych szkód.
mg, pap