Przemówienie to było głównym punktem krótkiej wizyty Busha w Wilnie. Wcześniej w sobotę, po odebraniu z rąk prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa Wielkiego Krzyża Witolda Wielkiego, Bush spotkał się z prezydentami trzech krajów bałtyckich, które w czwartek na praskim szczycie Sojusz Atlantyckiego zostały zaproszone do NATO.
W ocenie Busha, "dzisiejszy dzień jest ważnym dniem w historii Litwy, w historii państw bałtyckich, w historii NATO, w historii walk o niepodległość".
"Cieszymy się, że zapraszamy Litwę do NATO. Wiele osób wątpiło, że państwo to odzyska niepodległość. Jednakże Stany Zjednoczone Ameryki zawsze uważały Litwę za państwo niepodległe. Wierzyliśmy, że na tym kontynencie zostaną zlikwidowane sztuczne linie podziału, które stworzyli dyktatorzy. Nie będzie już nigdy Monachium, nie będzie Jałty. Skończyła się długa, ciemna, pełna strachu i niepewności noc".
"Doznaliście okrutnego ucisku i nie ulegliście mu. Byliście podlegli imperium, ale przetrwaliście, a ono upadło. Wy, którzy zapłaciliście wysoką cenę za wolność, znacie jej wartość. Zasłużyliście na szacunek mego narodu i szacunek innych narodów" - mówił Bush.
Zapowiedział także zwycięstwo nad terroryzmem. "Nasz sojusz zetknął się z nowym niebezpieczeństwem. Nazizm i komunizm to już przeszłość, a terroryzm - teraźniejszość. Jednakże wolne narody sprzeciwiają się terroryzmowi, tak jak sprzeciwiały się nazizmowi i komunizmowi, i dlatego terroryzm zostanie zwyciężony".
Przemówienia prezydenta, przerywanego częstymi owacjami zebranych, wysłuchali też prezydenci Litwy, Łotwy i Estonii.
Z Placu Ratuszowego Bush udał się na lotnisko, skąd odleciał do Bukaresztu. Dwa dni wcześniej na szczycie NATO w Pradze Rumunia - podobnie jak Litwa, Łotwa i Estonia - została zaproszona do Sojuszu.
W Bukareszcie z rąk prezydenta Rumunii Iona Iliescu otrzymał najwyższe rumuńskie odznaczenie - Wielki Krzyż z Gwiazdą.
"To odznaczenie zostało przyznane na znak szacunku i wdzięczności narodu rumuńskiego dla wielkiego i wiernego przyjaciela", powiedział Iliescu odznaczając Busha w pałacu prezydenckim Cotroceni.
"USA stoją u waszego boku jako przyjaciele i jesteśmy dumni z tego, że możemy was nazwać sojusznikami - powiedział na to Bush. - Złączmy swe wysiłki na rzecz otwartej gospodarki, budowy nowych stosunków z Rosją, walki z globalnym terroryzmem i zakończenia rozprzestrzeniania broni masowego rażenia", zaapelował podkreślając, że "Europa i Ameryka stanęły w obliczu bezprecedensowego zagrożenia bezpieczeństwa, któremu muszą razem stawić czoło".
Rumuński prezydent chwalił amerykańskiego gościa za "strategiczną wizję przyszłości Europy i wsparcie jej zjednoczenia, a także za poparcie w ostatnich latach integracji Rumunii z NATO i rozwój stosunków z USA".
W czasie przemówienia wygłoszonego do ponad 100 tys. osób na Placu Rewolucji w Bukareszcie prezydent Bush po raz kolejny ostrzegł Irak i prezydenta Saddama Husajna, nazywając go "agresywnym dyktatorem".
"Rada Bezpieczeństwa ONZ i teraz NATO wypowiedzieli się jednym głosem: reżim iracki musi się sam pozbyć broni masowego rażenia, a jeśli nie, to my, Stany Zjednoczone, stworzymy koalicję zdeterminowanych narodów, aby w imieniu pokoju rozbroić ten reżim".
Słowa prezydenta spotkały się z żywiołową aprobatą zgromadzonych.
Wezwał do zdecydowanej, wspólnej walki z terroryzmem.
"Jeśli ktoś zagrozi Rumunii, wtedy my, USA i NATO, staniemy po jej stronie" - zapewnił Bush Rumunów, słuchających mimo deszczu jego przemówienia.
Mówił też, że rozszerzenia NATO na wschód nie powinna się obawiać Moskwa.
Serię krótkich kilkugodzinnych wizyt w kilku krajach europejskich po szczycie NATO w Pradze, której ostatnim etapem jest Rumunia, prezydent George W. Bush rozpoczął od Petersburga, gdzie spotkał się z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.
em, pap