Jego zdaniem, ci szefowie struktur lokalnych SLD, którzy kandydowali i nie weszli do rad różnych szczebli lub nie doszli do drugiej tury wyborów bezpośrednich, powinni się podać do dymisji lub oddać do dyspozycji swoich struktur terenowych. Również we wszystkich ogniwach Sojuszu, w ramach ocen powyborczych, wszyscy szefowie struktur powinni poddać się głosowaniu o wotum zaufania.
"Szyld SLD-UP nie wystarcza, aby wygrywać; szyld SLD-UP to punkt wyjścia, resztę trzeba wygrać ofertą programową, atrakcyjnością i dorobkiem kandydata" - podkreślał sekretarz generalny Sojuszu Marek Dyduch.
Powodem niezadowalających wyników w niektórych okręgach - były jego zdaniem waśnie p miejsca na listach wyborczych. Proponował, by wyłaniać kandydatów w drodze prawyborów.
Jego zdaniem, Sojusz powinien zrobić bilans w swoich szeregach oraz bilans programowo-ideowy. On również jak Leszek Miller mówił o wymianie lokalnych liderów SLD.
Podkreślał, że bardzo ważne są tworzone w samorządach koalicje. Powinny one dawać możliwość stabilnego rządzenia i mieć więź programową i personalną. "Prosimy tych, którzy negocjują, aby nie tworzyć władzy dla władzy, koalicji dla koalicji" - apelował.
Ostrzegł, że następna kampania do wyborów samorządowych rozpoczyna się już dziś. "Tam, gdzie rządzimy, musimy mieć świadomość, że za cztery lata zostaniemy rozliczeni z tej władzy". Jednym z największych wyzwań jest przygotowanie się do UE.
"Nic nie jest dane raz na zawsze" - przypomniał Ryszard Kalisz, mówiąc, że w rok po wielkim sukcesie w wyborach parlamentarnych, w SLD pojawiło się rozgoryczenie i zaczęły wzajemne pretensje.
Jego zdaniem, w wyborach samorządowych wygrali ci, którzy przedstawili dobry program i zafascynowali wyborców swoją osobą.
Kolejne lata należy wykorzystać "nie na myślenie o sobie, ale o tym, jak zrobić, aby partia była atrakcyjna. Najważniejsze są kwestie wrażliwości, odpowiedzialności za państwo oraz "zrozumienie, że jeśli nie będziemy otwarci wówczas społeczeństwo wystawi nam rachunek w wyborach".
Wiele słów krytyki na temat funkcjonowania partii padło podczas wystąpienia Sylwii Pusz, która mówiła m.in. o "bizantyjskim sposobie zarządzania kadrami".
"Zamiast sporów programowych prowadzimy spory personalne. Niepotrzebna nam prawica, bo sami sobie strzelamy gole do własnej bramki" - mówiła.
Zarzuciła Sojuszowi brak odpowiedzi na radykalizację nastrojów społecznych. Elektorat SLD dał partii żółtą kartkę. "To jest ostrzeżenie, żeby nas nie spotkał los AWS i UW".
Zgłosiła też pretensje pod adresem wywodzącego się z SLD prezydenta. "Nasz prezydent bardzo ciężko choruje na serce - przesuwa mu się szybko z lewej strony na prawą. Mam nadzieję, że nas nie dotknie ta choroba" - zakończyła swoją wypowiedź.
Również Tadeusz Iwiński mówił o żółtej kartce i ostrzegawczym pomarańczowym świetle dla SLD. Teraz - jak mówił - chodzi o to, by wyborcy nie pokazali nam czerwonej kartki, aby na naszym przejściu nie zapaliło się czerwone światło.
Uważa on, że jest to szczególnie ważne dla Polski w obecnej sytuacji, ponieważ "żadna formacja nie poradzi sobie z takimi problemami przez 4 lata". Podkreślił, że w SLD potrzebna jest stała debata programowa.
Natomiast Józef Oleksy nawiązując do konfliktów i sporów, które miały miejsce w czasie kampanii powiedział, że one nie skończą się wraz z wyborami samorządowymi.
Jego zdaniem, przyczyną tych konfliktów jest "ewidentne osłabienie więzi wewnątrz partii" oraz to, że wąskie grupy postrzega się jak władców w terenie.
Ostatecznie w przyjętej uchwale Rada Krajowa SLD zaleciła jak najszybsze dokonanie wnikliwej oceny kampanii wyborczej we wszystkich strukturach Sojuszu.
"W miejscach, gdzie zaistniały konflikty, gdzie podjęto nietrafne decyzje personalne, które spowodowały pogorszenie wyniku wyborczego SLD-UP, należy ocenić sytuację oraz wyciągnąć konsekwencje personalne w stosunku do osób działających nieprawidłowo; odnosi się to także do tych przewodniczących ogniw SLD, którzy kandydując do samorządów, nie zdobyli mandatu radnego" - głosi uchwała.
Rada Krajowa oczekuje też od reprezentantów Sojuszu w samorządach twórczej i konstruktywnej pracy na rzecz lokalnych społeczności, rozwiązywania konkretnych problemów oraz tworzenia warunków dla rozwoju gmin, powiatów i województw. "Dobro lokalnych społeczności jest wartością ponad podziałami politycznymi" - podkreślili działacze Sojuszu.
Za najważniejsze uznano włączenie samorządów lokalnych w integrację Polski z UE, wyrównywanie szans edukacyjnych, a także aktywne działania samorządów na rzecz tworzenia miejsc pracy.
Rada Krajowa, mimo wielu wcześniej wypowiadanych krytycznych ocen, uznała, że SLD-UP osiągnęła w wyborach samorządowych korzystny wynik, "potwierdzając tym samym pozycję lewicy w samorządach lokalnych wszystkich szczebli". Zdaniem działaczy Sojuszu, kampania przebiegała w trudnych warunkach gospodarczych i społecznych, w jakich znajduje się kraj.
W innej przyjętej uchwale zapowiedziano, że kongres SLD odbędzie się nie później niż miesiąc po przyszłorocznym referendum w sprawie przystąpienia Polski do UE.
Taki termin zaproponował jej szef Leszek Miller, argumentując, że"rzeczywistość poreferendalna będzie miała istotne znaczenie dla całego naszego kraju, a także dla SLD".
SLD musi zająć polityczne stanowisko wobec wyniku referendum, ocenić władze, które prowadziły niezbędne działania; kongres pozwoli się też jak najlepiej przygotować do obecności w UE, m.in. wybrać i przygotować najlepszych kandydatów SLD do wyborów do Parlamentu Europejskiego, które mają się odbyć w czerwcu 2004 r. "Chodzi o kandydatów młodych, ale posiadających już wiedzę i doświadczenie, wnoszących do Europy to, co najlepsze z naszych tradycji i historii, a także nie obarczonych bagażem przebrzmiałych sporów".
em, pap