W ciągu pięciu dni 60-osobowa służba obsługująca telefony i pocztę elektroniczną zebrała 1,1 mln pytań, próśb i skarg rodaków. Najczęściej powtarzające się pytania zostały zadane gospodarzowi Kremla przez prowadzących dziennikarzy.
Większość z kwestii dotyczyła spraw bytowych, jednak nie brakowało także osób chcących dowiedzieć się czegoś więcej o możliwościach rozwiązania konfliktu czeczeńskiego, integracji z Białorusią czy reformie samorządowej. Pytano nawet o choinkę w jednym z miast - dlaczego zamiast naturalnej na placu postawiono sztuczną.
Odpowiadając na pytania o wojnę w Czeczenii powiedział, że Rosja walczy ze światowym terroryzmem, którego celem jest stworzenie światowego imperium - państwa muzułmanów. Mówiąc o Czeczenii gospodarz Kremla odrzucił możliwość rozmów z przedstawicielami czeczeńskich separatystów, zapowiadał jednak poszukiwanie politycznego rozwiązania i uznał za niepotrzebne wprowadzanie w republice stanu wyjątkowego. Dwukrotnie podkreślał także, że "w Czeczenii nie ma zakrojonych na szeroką skalę działań zbrojnych".
Mówiąc o gospodarce prezydent przede wszystkim chwalił się wysokimi wskaźnikami i oceniał rok 2002 jako okres, w którym Rosja i Rosjanie stali się bogatsi.
"Wzrost gospodarczy planowano na 3,5 proc., dziś można śmiało powiedzieć, że osiągniemy 4 proc., a może ponad cztery" - stwierdził Putin.
Według niego wzrost realnych płac wyniósł 8,5 proc. (planowany wskaźnik to 6,5 proc.), zaś Rosja dokonała wszystkich planowanych na 2002 rok spłat zadłużenia.
Prezydent jednoznacznie i stanowczo zapewnił, że w 2003 roku Rosji nie grozi załamanie się gospodarki podobne do tego, jakie kraj przeżył 17 sierpnia 1998 roku. Jego zdaniem jest to efekt zmniejszenia zadłużenia oraz wysokich rezerw w złocie i walutach.
Poruszano także inne sprawy - korupcję w szeregach milicji, biurokratyzację życia, rasizm i ksenofobię panującą na ulicach rosyjskich miast, zimno w syberyjskich domach, głodowe emerytury i nie płacone miesiącami pensje.
Nie brakowało także pytań w sprawach nie dotyczących prezydenta. Putin odpowiadał m.in. na pytanie dlaczego w telewizji jest tak dużo przemocy, a dziewczynka, która zadzwoniła z Birobidżanu pytała, dlaczego na centralnym placu dalekowschodniego miasta stoi sztuczna, a nie naturalna choinka.
Po trwającym ponad 2,5 godziny wystąpieniu, w czasie którego łączono się z punktami nadawczymi na placach miast i miasteczek oraz odbierano pytania przez telefon i e-mail (w pewnym momencie dzwoniło 81 osób na sekundę) Putin był wyjątkowo zadowolony.
sg, pap