Tuż po wystąpieniu Leppera przemówił premier.
"To jest niedopuszczalne, panie pośle, że pan sugeruje, iż prezydent kazał mi sprzedać Polskę za jakieś judaszowe srebrniki czy judaszowe euro" - powiedział premier. "To chamstwo i bezczelność. Tak to trzeba nazywać, prosto, po polsku" - mówił oburzony.
Błędem jest przyzwyczajanie się do retoryki szefa Samoobrony i brak reakcji na jego wypowiedzi, mówił premier.
"Jest pytanie, czy na tyle się przyzwyczailiśmy, że już nie będziemy reagować, czy też będziemy reagować. Ja uważam, że trzeba reagować. Albo będziemy przechodzić nad tym do porządku dziennego, uznając, że to jest norma, albo nie. Anormalność przewlekła staje się normą" - powiedział później dziennikarzom.
Odnosząc się do wypowiedzi Leppera, którą określił jako "wizję apokalipsy, jaka rzekomo dotknęła Polskę", premier ironizował, że "to pewnie dlatego w klubie Samoobrony jest najwięcej milionerów, odnosząc to proporcjonalnie do wszystkich posłów w Sejmie".
"Jeżeli to jest ustrój złodziejski, to dlatego jest najwięcej milionerów w klubie Samoobrony?" - pytał.
Podziękował też za dyskusję przedstawicielom innych klubów parlamentarnych, którzy wystąpili przed Lepperem. "Nawet w poglądach najbardziej skrajnych można dopatrzyć się troski o Polskę, każdy pogląd jest uprawniony, żeby go wyrazić" - ocenił szef rządu.
Nie zgodził się jednak z poglądem, że polscy negocjatorzy popełnili błąd, przyspieszając zamykanie kolejnych rozdziałów negocjacyjnych, i że to odbiło się na jakości negocjacji.
"Można znaleźć przykłady odmienne, że zamykano rozdziały i uzyskiwano bardzo dobre wyniki - np. w rozdziale swobodnego przepływu kapitału. To są wyniki, których inni pretendenci do UE szczerze nam zazdroszczą" - argumentował. - Jeśli ktoś uważa, iż warunki uzyskane w negocjacjach z 15 państwami są złe, to "warunki po negocjacjach z 24 państwami mogłyby być tylko gorsze, na pewno nie lepsze".
Spośród największych ugrupowań parlamentarnych członkostwo w UE na wynegocjowanych warunkach poparły SLD-UP - poseł Oleksy gratulował nawet wyników negocjacji Millerowi, jego koalicjant PSL oraz Platforma Obywatelska.
"Platforma Obywatelska jasno mówi +tak+ dla integracji europejskiej. Ale warunki, które zostały przyjęte oceniamy jako trudne" - powiedział szef PO Maciej Płażyński. Zadeklarował, że Platforma włączy się w kampanię przed referendum akcesyjnym.
PiS, w imieniu którego przemawiał Kazimierz Ujazdowski, nie zajął stanowiska, zasłaniając się zbyt małą wiedzą na ten temat. W jego opinii, raport rządowy zawiera sporo ogólnikowych zapewnień i określeń propagandowych.
Dopiero po zapoznaniu się ze szczegółowymi warunkami "będzie można podjąć ostateczną decyzję, która będzie brała pod uwagę niewątpliwy atut polityczny obecności Polski w UE i ryzyko społeczno-ekonomiczne" - zaznaczył Ujazdowski.
W wystąpieniu prezentującym wyniki kopenhaskich negocjacji premier podkreślał historyczne znaczenie obecnego rozszerzenia. "Z naszym pełnoprawnym udziałem Europa kładzie kres podziałowi - rozwijając zaufanie, partnerstwo i wspólne myślenie o przyszłości" - powiedział szef rządu. Parafrazując słowa Willego Brandta "można powiedzieć, że jako Europejczycy przeszliśmy ogromną drogę od ostrego podziału - bycia przeciwko sobie, poprzez współistnienie i bycie obok siebie, do bycia razem".
To w Polsce zaczęło się burzenie tych murów i podziałów - "dziś historia daje nam satysfakcję, na którą w pełni zasłużyliśmy i na którą sami zapracowaliśmy". Polska zasłużyła na UE, w takim samym stopniu jak Unia zasłużyła na Polskę - mówił Miller.
Powtórzył, że nie byłoby polskiej delegacji na szczycie w Kopenhadze, "gdyby nie polski Sierpień i polska +Solidarność+, gdyby nie okrągły stół, przy którym zaczęliśmy naszą Polaków rozmowę o lepszej wspólnej przyszłości. Od polskiej +Solidarności+ roku 1980 doszliśmy do solidarności europejskiej XXI wieku". Podziękował też antyunijnej opozycji parlamentarnej. "Dziękuję przedstawicielom antyunijnej opozycji parlamentarnej - mówię to bez ironii - państwa wątpliwości, krytycyzm, a nawet otwarta negacja były dla nas bodźcem, pomagały rozbudowywać potrzebną argumentację negocjacyjną."
Szczególnie podziękowania premier złożył prezydentowi za wspieranie kolejnych ekip negocjacyjnych i rządów, za ogromną aktywność międzynarodową, za budowanie pozycji i autorytetu Polski. Przekazał też wyrazy szacunku i podziękowania Sejmowi, obywatelom, środowiskom, instytucjom, Kościołowi. "To jest nasz wspólny sukces, bez takiej wspólnoty nie byłby możliwy".
W Kopenhadze polska delegacja była "silna życzliwością i determinacją Polaków. "Wiedziałem że mam nie tylko odpowiednie pełnomocnictwa rządu, parlamentu, poparcie pana prezydenta, wielu partii politycznych i sił społecznych, wiedziałem, że przede wszystkim działam w interesie wszystkich moich rodaków, którzy popierają integrację z UE. (...) Wiedziałem, że finalizuję proces, w który były zaangażowane wszystkie rządy po 1989 roku i wszystkie parlamenty poprzednich kadencji".
W Kopenhadze, w ostatniej chwili, Polsce udało się osiągnąć m.in. przesunięcie 1 mld euro z funduszy strukturalnych bezpośrednio do budżetu państwa. W ostatnim dniu negocjacji Unia zgodziła się też, by dopłaty bezpośrednie dla rolników w pierwszym roku członkostwa wyniosły 55 proc., w drugim 60 proc., a w trzecim 65 proc.
em, pap