Grzegorz Hajdarowicz lubi podkreślać, że „Rzeczpospolita” to jego prywatna gazeta. Kupił ją zaciągając ogromne kredyty. Przeprowadził ostre zwolnienia. Do organizacji „nowej” redakcji sprowadził ludzi spoza "Rzepy". Jak wyszło?
Po aferze trotylowej, sam musiał wydać dodatek „Rzecz o mediach”. Napisał główny tekst, w którym ocenił zreformowaną „Rzeczpospolitą”. Jak? Zdaniem właściciela redakcja jest źle zorganizowana, kierownictwo ma niejasne kompetencje, panuje brak przywiązania do warsztatu i standardów pracy dziennikarskiej.
W sprzątaniu „po trotylu” pomagał Hajdarowiczowi jego znajomy Andrzej Długosz. Doradzał, podsuwał pomysły wyjścia z kłopotu. Długosz to lobbysta z doskonałymi relacjami wśród polityków (głównie Platformy) i menadżerów spółek skarbu państwa. W jego zamkniętej dla postronnych i położonej obok sejmu restauracji Demeter spotykają się przedsiębiorcy i politycy. Długosz ma z Presspubliką umowę na stosunkowo niewielką kwotę. Dodatkowe wynagrodzenie to procent od ogłoszeń, które przyniesie do "Rzepy".
Wiadomo, że sytuacji wokół interesów Hajdarowicza przygląda się Leszek Czarnecki, właściciel Getin Banku. Hajdarowicz pożyczył Getinie ok. 60 mln złotych na kupno "Rzepy". Znany z bardzo zasadniczego charakteru Czarnecki z tego jak idzie interes Hajdarowicza nie może być zadowolony, ale o kredyt raczej nie musi się martwić. Pożyczka jest zabezpieczona na udziałach "Rzepy" i nieruchomościach NFI Jupitera. Jeden z menadżerów wydawnictwa: - Hajdarowicz na wewnętrznych spotkaniach przyznaje, że nie są spełniane parametry biznesowe i że za chwilę może przyjść Czarnecki, by egzekwować swe prawa.
Hajdarowicz w rozmowie z nami zapewnia, że chce by tygodnik „Uważam Rze” rozwijał się w ramach wydawnictwa. A krytyka jego poczynań ze strony zatrudnionych tam publicystów? Jak ją znosi?
- To są wolni ludzie i to nie jest więzienie. Ja też mam prawo do indywidualnych poglądów - tłumaczy.
Jednak tytuł mu ciąży, bo w ostatnim czasie składał innym wydawcom propozycje przejęcia tygodnika.
O interesach Grzegorza Hajdarowicza można przeczytać w w najnowszym wydaniu „Wprost”, który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.
W sprzątaniu „po trotylu” pomagał Hajdarowiczowi jego znajomy Andrzej Długosz. Doradzał, podsuwał pomysły wyjścia z kłopotu. Długosz to lobbysta z doskonałymi relacjami wśród polityków (głównie Platformy) i menadżerów spółek skarbu państwa. W jego zamkniętej dla postronnych i położonej obok sejmu restauracji Demeter spotykają się przedsiębiorcy i politycy. Długosz ma z Presspubliką umowę na stosunkowo niewielką kwotę. Dodatkowe wynagrodzenie to procent od ogłoszeń, które przyniesie do "Rzepy".
Wiadomo, że sytuacji wokół interesów Hajdarowicza przygląda się Leszek Czarnecki, właściciel Getin Banku. Hajdarowicz pożyczył Getinie ok. 60 mln złotych na kupno "Rzepy". Znany z bardzo zasadniczego charakteru Czarnecki z tego jak idzie interes Hajdarowicza nie może być zadowolony, ale o kredyt raczej nie musi się martwić. Pożyczka jest zabezpieczona na udziałach "Rzepy" i nieruchomościach NFI Jupitera. Jeden z menadżerów wydawnictwa: - Hajdarowicz na wewnętrznych spotkaniach przyznaje, że nie są spełniane parametry biznesowe i że za chwilę może przyjść Czarnecki, by egzekwować swe prawa.
Hajdarowicz w rozmowie z nami zapewnia, że chce by tygodnik „Uważam Rze” rozwijał się w ramach wydawnictwa. A krytyka jego poczynań ze strony zatrudnionych tam publicystów? Jak ją znosi?
- To są wolni ludzie i to nie jest więzienie. Ja też mam prawo do indywidualnych poglądów - tłumaczy.
Jednak tytuł mu ciąży, bo w ostatnim czasie składał innym wydawcom propozycje przejęcia tygodnika.
O interesach Grzegorza Hajdarowicza można przeczytać w w najnowszym wydaniu „Wprost”, który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.