Senator PO, Jan Rulewski zrezygnował z zasiadania w Komisji Rodziny i Polityki Społecznej. W rozmowie w portalem stefczyk.info powiedział, że "praca w tej komisji powodowała, że czułem się grabarzem ludzi biednych, słabych i samotnych, opuszczonych".
Rulewski dodał, że z pracy w komisji zrezygnował po 5 latach zasiadania w niej i 16 latach zajmowania się polityką społeczną, "którą nabył z mlekiem związkowym". - Wydawało mi się, ze to jest miejsce, w którym nadal będę służył „Solidarności”, tylko już w czasach państwa demokratycznego. Niestety nie mogłem dłużej wytrzymać. Uznałem po pierwsze, że to strata czasu, marnowanie pieniędzy podatników i stwarzanie fałszywych wyobrażeń wobec tych wszystkich ludzi, z którymi konsultowałem sprawy polityki społecznej - powiedział Rulewski.
- Miałem być gwarantem pewnych procesów demokratycznych, ale to złudzenie. W naszej demokracji, a zwłaszcza w polityce społecznej społeczeństwo teoretycznie ma prawo głosu. Już pomijam, czy ma prawo wpływu, ale prawo głosu mieć musi. Można słuchać, a nie wdrażać, a można nawet nie słuchać. Nie ukrywam, że w ten sposób chciałem sprzeciwić się tej tendencji, która ma miejsce w Senacie, a zwłaszcza w naszej komisji, aby stała się ona delegaturą rządu, bo stamtąd płynęły instrukcje - wyjaśnił powody jakie nim kierowały gdy podejmował decyzję o odejściu z komisji.
stefczyk.info, ml
- Miałem być gwarantem pewnych procesów demokratycznych, ale to złudzenie. W naszej demokracji, a zwłaszcza w polityce społecznej społeczeństwo teoretycznie ma prawo głosu. Już pomijam, czy ma prawo wpływu, ale prawo głosu mieć musi. Można słuchać, a nie wdrażać, a można nawet nie słuchać. Nie ukrywam, że w ten sposób chciałem sprzeciwić się tej tendencji, która ma miejsce w Senacie, a zwłaszcza w naszej komisji, aby stała się ona delegaturą rządu, bo stamtąd płynęły instrukcje - wyjaśnił powody jakie nim kierowały gdy podejmował decyzję o odejściu z komisji.
stefczyk.info, ml