Komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński w rozmowie z Cezarym Bielakowskim i Sylwestrem Latkowskim mówi o swoich priorytetach. Do połowy 2013 roku patrolujący nasze ulice policjanci zostaną wyposażeni w najnowocześniejsze paralizatory. Lepiej je używać niż broni, zapewnia komendant. Wspomina także o innych planach: - Chcielibyśmy w latach 2012-2015 wyremontować bądź wybudować około 175 nowych obiektów policyjnych. Zamierzamy jeszcze bardziej wzmocnić Centralne Biuro Śledcze, żeby było bardziej samodzielne i niezależne. Dlatego chcemy kilku zmian organizacyjnych, wyłączenia CBŚ, a jeśli to nastąpi, to przeorganizowania Komendy Głównej.
Nadinsp. Marek Działoszyński: Będziemy permanentnie szkolić policjantów szybkiego reagowania, doposażymy ich sprzętowo – na pewno będą mieli elektryczne paralizatory. Paralizator pozwala obezwładnić chuligana. Nie trzeba się z nim szarpać.
Cezary Bielakowski, Sylwester Latkowski: I jest bezpieczny?
Oczywiście, że tak. Przypominam, że mówimy o środkach przymusu, z których każdy jest inwazyjny. Równie dobrze może być niebezpieczne wykręcanie ręki, bo można ją złamać.
Chce pan wprowadzić paralizator w policji jako standard?
Mamy ich mało. To najczęściej wyposażenie policjantów z pododdziałów antyterrorystycznych. Jak potrzebujemy obezwładnić napastnika z siekierą, który atakuje sąsiadów, to patrol musi podjąć decyzję: użyć broni, zdając sobie sprawę z nieodwracalności skutków, czy też wzywać antyterrorystę z paralizatorem. Jest olbrzymia przepaść pomiędzy bronią a pozostałymi tzw. środkami przymusu. W wielu sytuacjach, kiedy dziś policjant musi strzelać, można by z powodzeniem użyć paralizatora. Skutki użycia jednego i drugiego są diametralnie różne.
Paralizatorem można zabić.
To nowe paralizatory – X2. Działają tylko na tzw. mięśnie poprzecznie prążkowane, czyli szkieletowe. Nie działają na mięśnie gładkie organów wewnętrznych. To jest właściwie, jak mówią niektórzy znawcy tematu – siłownia w pigułce. Czyli działają tak, jakbyśmy dali człowiekowi mniej więcej 2 godz. siłowni w 5 sekund, więc mogą wywołać co najwyżej zakwasy. Te paralizatory mają kilka innych zalet. Są celne, wyposażone w celownik laserowy, dwustrzałowe. Są skuteczne od 7 do 10 m, co zapewnia policjantowi bezpieczeństwo. W rękojeści jest ewidencja elektroniczna – zapis godziny, daty, z jakiego numeru kartridża strzelono, liczba impulsów itp. Jest tam też kamera HD i rejestracja dźwięku, bez możliwości ingerencji. Mamy więc rejestrację czynności wykonywanej przez policjanta.
Kiedy policjanci patrolujący nasze ulice pojawią się z paralizatorami?
Do połowy 2013 r. Chcielibyśmy zakupić 1-3 tys. paralizatorów w pierwszym rzucie.
Jakie ma pan priorytety dla policji?
Zmniejszenie liczby wypadków na drogach i poprawa warunków pracy policjantów. Mamy ponad 340 komend miejskich, powiatowych i komisariatów. Chcielibyśmy w latach 2012-2015 wyremontować bądź wybudować około 175 nowych obiektów policyjnych. Zamierzamy jeszcze bardziej wzmocnić CBŚ, żeby było bardziej samodzielne i niezależne. Dlatego chcemy kilku zmian organizacyjnych, wyłączenia CBŚ, a jeśli to nastąpi, to przeorganizowania Komendy Głównej.
Cały materiał można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.
Cezary Bielakowski, Sylwester Latkowski: I jest bezpieczny?
Oczywiście, że tak. Przypominam, że mówimy o środkach przymusu, z których każdy jest inwazyjny. Równie dobrze może być niebezpieczne wykręcanie ręki, bo można ją złamać.
Chce pan wprowadzić paralizator w policji jako standard?
Mamy ich mało. To najczęściej wyposażenie policjantów z pododdziałów antyterrorystycznych. Jak potrzebujemy obezwładnić napastnika z siekierą, który atakuje sąsiadów, to patrol musi podjąć decyzję: użyć broni, zdając sobie sprawę z nieodwracalności skutków, czy też wzywać antyterrorystę z paralizatorem. Jest olbrzymia przepaść pomiędzy bronią a pozostałymi tzw. środkami przymusu. W wielu sytuacjach, kiedy dziś policjant musi strzelać, można by z powodzeniem użyć paralizatora. Skutki użycia jednego i drugiego są diametralnie różne.
Paralizatorem można zabić.
To nowe paralizatory – X2. Działają tylko na tzw. mięśnie poprzecznie prążkowane, czyli szkieletowe. Nie działają na mięśnie gładkie organów wewnętrznych. To jest właściwie, jak mówią niektórzy znawcy tematu – siłownia w pigułce. Czyli działają tak, jakbyśmy dali człowiekowi mniej więcej 2 godz. siłowni w 5 sekund, więc mogą wywołać co najwyżej zakwasy. Te paralizatory mają kilka innych zalet. Są celne, wyposażone w celownik laserowy, dwustrzałowe. Są skuteczne od 7 do 10 m, co zapewnia policjantowi bezpieczeństwo. W rękojeści jest ewidencja elektroniczna – zapis godziny, daty, z jakiego numeru kartridża strzelono, liczba impulsów itp. Jest tam też kamera HD i rejestracja dźwięku, bez możliwości ingerencji. Mamy więc rejestrację czynności wykonywanej przez policjanta.
Kiedy policjanci patrolujący nasze ulice pojawią się z paralizatorami?
Do połowy 2013 r. Chcielibyśmy zakupić 1-3 tys. paralizatorów w pierwszym rzucie.
Jakie ma pan priorytety dla policji?
Zmniejszenie liczby wypadków na drogach i poprawa warunków pracy policjantów. Mamy ponad 340 komend miejskich, powiatowych i komisariatów. Chcielibyśmy w latach 2012-2015 wyremontować bądź wybudować około 175 nowych obiektów policyjnych. Zamierzamy jeszcze bardziej wzmocnić CBŚ, żeby było bardziej samodzielne i niezależne. Dlatego chcemy kilku zmian organizacyjnych, wyłączenia CBŚ, a jeśli to nastąpi, to przeorganizowania Komendy Głównej.
Cały materiał można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.