PiS chce realizować testament... Bronisława Komorowskiego?

PiS chce realizować testament... Bronisława Komorowskiego?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marsz PiS 13 grudnia 2012 (fot. TOMASZ OZDOBA / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Podczas zorganizowanego w Warszawie marszu z okazji wprowadzenia stanu wojennego związany z Radiem Maryja i PiS Zbigniew Sulatycki przywoływał słowa stryja obecnego prezydenta. Nie wymienił jednak jego nazwiska - pisze "Gazeta Wyborcza".
- My chcemy zrealizować nasz obowiązek, testament naszych ojców, dziadów, pradziadów, dla których położyli niejednokrotnie swoje życie. Ta polska ziemia jest tak mocno skropiona krwią na każdym kroku - mówił Sulatycki. - My chcemy również zrealizować testament młodego chłopaka, 16-letniego gimnazjalisty zamordowanego na Ponarach, na Wileńszczyźnie. Jego testament, jego przekazanie było następujące: "Po ciężkich można powiedzieć makabrycznych przesłuchaniach wiemy, że jutro zostaniemy zgładzeni, ale wiemy również, że naszym życiem kieruje opatrzność. I wiemy, co najważniejsze, że po nas przyjdą inni i Polska będzie Polską". Jakże wielu takich młodych ludzi oddało swoje życie po to, żebyśmy tu żyli normalnie. My chcemy, żeby młodzież właśnie kierowała się tym przesłaniem - zaznaczył Sulatycki.

Jak tłumaczył w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pan Stanisław, w 6. Samodzielnej Brygadzie Dyspozycyjnej okręgu wileńskiego Armii Krajowej, dowodzoną przez mjra Franciszka Koprowskiego, było dwóch szesnastolatków. - Mój brat Roman i Bronek Komorowski. Mój brat zginął w walce, jest pochowany na Rossie w Wilnie, mama odnalazła jego grób. A Komorowski został właśnie zamordowany w Ponarach. Kapitan Sulatycki mógł mówić tylko o nim - stwierdził.

Informacje te potwierdziła także rodzina prezydenta. Bronisław Komorowski odziedziczył imię po stryju. - Opowieść o zamordowanym przez Niemców stryju towarzyszyła mi od wczesnego dzieciństwa. To była rodzinna świętość. Bolesna rana, jaka została po tym chłopcu, który oddał życie za ojczyznę w tak młodym wieku, nigdy się nie zabliźniła - mówił kilka lat temu Komorowski w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

ja, "Gazeta Wyborcza"