"Szlag mnie trafia, jak po raz kolejny widzę, jak buduje się wizerunek rodzin wielodzietnych, jako patologii, szaleństwa i biedoty. A bezdzietność przedstawia się jako racjonalny wybór" - pisze w swoim najnowszym komentarzy na fronda.pl redaktor naczelny tego portalu Tomasz Terlikowski.
Przedstawiają bezdzietność jako racjonalny wybór "nawet nie wspominając, że owa racjonalność oznacza, że obecni rozumni dostaną figę zamiast emerytury, a starość spędzą samotnie, plując sobie w brodę, że nie mieli dzieci" - zaznacza publicysta.
Prosi on swoich czytelników, by "Wyobrazili sobie, co by się wydarzyło, gdyby gdzieś ukazał się wielki tekst pod tytułem „Im mniej dzieci, tym większy egoizm i moralna nędza”". "Jaki byłby wrzask i jakie oburzenie? Ale, gdy to samo pisze się o wielodzietnych na stronach „Gazety Wyborczej” („Polska bieda 2012. Im więcej dzieci, tym jej więcej”) nic takiego się nie dzieje" - oburza się.
"Dla wszystkich jest przecież oczywiste, że wielodzietność to patologia, a bezdzietność wybór racjonalny. W końcu: „Najmniej biednych jest wśród bezdzietnych małżeństw - nieco ponad 1 proc. Im więcej dzieci, tym więcej biedy. Wśród rodzin z czwórką (i więcej) dzieci odsetek biednych wynosi 44 proc.!”" - cytuje "Gazetę" Terlikowski.
Uważa on, że jeśli autorzy artykułu w "Wyborczej" mają rację, "to oznacza to, że jako Polska wymrzemy". Naczelny portalu fronda.pl przypomina, że "stabilna praca i pewne zatrudnienie, to mogło być w komunizmie, a wolny rynek i kapitalizm oznaczają, że ani jednego, ani drugiego nie ma"
"Powinny być wyższe płace, ale nasze kochane postkomunistyczne państwo zabiera nam, także rodzinom wielodzietnym, ogromną część dochodów, i w ogóle nie zauważa wkładu tych szaleńców, którzy mają dużo dzieci w gospodarkę. VAT dociska nas o wiele mocniej niż bezdzietnych czy jednodzietnych. A PIT czy CIT płacimy w takim samym stopniu, jak inni" - podkreśla.
Publicysta uważa, że "zamiast wydłużać urlopy macierzyńskie i tacierzyńskie, trzeba stworzyć realny system ulg podatkowych, taki, by duże rodziny zwyczajnie nie płaciły podatków, i by VAT ich nie dobijał". Dodaje też, że "państwo czy media mogą , bez wątpienia, zrobić w tej sprawie trochę".
"Wystarczy przestać stygmatyzować wielodzietnych, opisywać ich jako biedoty, która wciąż wymaga pomocy, a spojrzeć jako na ludzi szczęśliwych, którzy wybierając inaczej niż większość, decydując się na mniej rzeczy, a więcej dzieci, wybrali lepiej nie tylko ze społecznego punktu widzenia (emerytury, głupcy), ale także z własnego. Dzieci są bowiem rzeczywiście szczęściem, a ich obecność daje więcej, niż nawet największy telewizor, najbardziej zarąbisty samochód i wycieczki na Teneryfę, co roku" - kończy Terlikowski.
mp, fronda.pl
Prosi on swoich czytelników, by "Wyobrazili sobie, co by się wydarzyło, gdyby gdzieś ukazał się wielki tekst pod tytułem „Im mniej dzieci, tym większy egoizm i moralna nędza”". "Jaki byłby wrzask i jakie oburzenie? Ale, gdy to samo pisze się o wielodzietnych na stronach „Gazety Wyborczej” („Polska bieda 2012. Im więcej dzieci, tym jej więcej”) nic takiego się nie dzieje" - oburza się.
"Dla wszystkich jest przecież oczywiste, że wielodzietność to patologia, a bezdzietność wybór racjonalny. W końcu: „Najmniej biednych jest wśród bezdzietnych małżeństw - nieco ponad 1 proc. Im więcej dzieci, tym więcej biedy. Wśród rodzin z czwórką (i więcej) dzieci odsetek biednych wynosi 44 proc.!”" - cytuje "Gazetę" Terlikowski.
Uważa on, że jeśli autorzy artykułu w "Wyborczej" mają rację, "to oznacza to, że jako Polska wymrzemy". Naczelny portalu fronda.pl przypomina, że "stabilna praca i pewne zatrudnienie, to mogło być w komunizmie, a wolny rynek i kapitalizm oznaczają, że ani jednego, ani drugiego nie ma"
"Powinny być wyższe płace, ale nasze kochane postkomunistyczne państwo zabiera nam, także rodzinom wielodzietnym, ogromną część dochodów, i w ogóle nie zauważa wkładu tych szaleńców, którzy mają dużo dzieci w gospodarkę. VAT dociska nas o wiele mocniej niż bezdzietnych czy jednodzietnych. A PIT czy CIT płacimy w takim samym stopniu, jak inni" - podkreśla.
Publicysta uważa, że "zamiast wydłużać urlopy macierzyńskie i tacierzyńskie, trzeba stworzyć realny system ulg podatkowych, taki, by duże rodziny zwyczajnie nie płaciły podatków, i by VAT ich nie dobijał". Dodaje też, że "państwo czy media mogą , bez wątpienia, zrobić w tej sprawie trochę".
"Wystarczy przestać stygmatyzować wielodzietnych, opisywać ich jako biedoty, która wciąż wymaga pomocy, a spojrzeć jako na ludzi szczęśliwych, którzy wybierając inaczej niż większość, decydując się na mniej rzeczy, a więcej dzieci, wybrali lepiej nie tylko ze społecznego punktu widzenia (emerytury, głupcy), ale także z własnego. Dzieci są bowiem rzeczywiście szczęściem, a ich obecność daje więcej, niż nawet największy telewizor, najbardziej zarąbisty samochód i wycieczki na Teneryfę, co roku" - kończy Terlikowski.
mp, fronda.pl