TOP 7 WPROST: o czym nie chcą mówić politycy

TOP 7 WPROST: o czym nie chcą mówić politycy

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
Politycy, nawet ci najbardziej sceptycznie nastawieni do mediów, nauczyli się jednego – z nimi źle, ale bez nich jeszcze gorzej. Chcąc nie chcąc, muszą więc z mediami rozmawiać. Nie oznacza to jednak, że równie chętnie rozmawiają na wszystkie tematy. Jest sporo kwestii, które woleliby przemilczeć. Przedstawiamy ranking najbardziej niewygodnych pytań, na które politycy nie chcą odpowiadać.
1. Życie prywatne: śluby, rozwody, romanse  

Mimo, że Polacy lubią uchodzić za otwartych i tolerancyjnych, w gruncie rzeczy w sprawach związków, są jednak dość dużymi tradycjonalistami. To m.in. z tego względu, po latach związku partnerskiego Donald Tusk w czasie kampanii wyborczej zdecydował się na jego sformalizowanie. Wyborcy patrzą niechętnie zwłaszcza na rozwody i romanse swoich faworytów. Boleśnie przekonał się o tym były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Dość długo próbował ukrywać swój romans z młodszą o 22 lata Isabel. Bezskutecznie. Afera wokół prywatnego życia premiera odbiła się negatywnie na jego politycznym poparciu. Zyskał za to popularność plotkarskich mediów. Sporo problemów ze zdementowaniem plotek o romansie (i ewentualnej ciąży) mieli również ministrowie rządu Tuska – Joanna Mucha i Jarosław Gowin. Kłopotliwe romanse i kłopoty małżeńskie to jednak domena nie tylko polskiego politycznego podwórka. Romans z młodą stażystką kosztował Billa Clintona prezydencki stołek. O mały włos z tego samego powodu nie stracił go również Nicolas Sarkozy.  

2. Nałogi: zwłaszcza uzależnienie od alkoholu

"Małpki” zawierające wysokoprocentowe napoje proponował Lechowi Kaczyńskiemu Janusz Palikot, sugerując, jakoby prezydent miał problemy z alkoholem. Nie tylko zresztą on. Na tajemniczą „chorobę filipińską” cierpiał Aleksander Kwaśniewski, który w ten sposób usprawiedliwiał swoje niestosowne zachowanie na cmentarzu w Charkowie. Dopiero w ostatnim wywiadzie, już na zakończenie drugiej kadencji przyznał, że zmogły go nie tajemnicze dolegliwości a…ukraińska gościnność. Znany z zamiłowania do mocnych trunków był również były premier Józef Oleksy, który podczas wizyty u Aleksandra Gudzowatego w mocnych męskich słowach przekonywał, że dużo czyta więc będzie „ostry, k…, jak brzytwa”, parodiując jednocześnie Jolantę Kwaśniewską, uczącą jak powinno się jeść bezę. Przyłapany w stanie wskazującym zostali również: Ludwik Dorn i Elżbieta Kruk. Ten pierwszy, nie był w stanie przejść przez kabel. Posłanka miała natomiast problem ze składnym odpowiadaniem na pytania dziennikarzy. To dzięki niej polityczny słownik nowomowy wzbogacił się o wymowne „coś tam, coś tam”.  

3. Stan konta: oświadczenia majątkowe 

Posłowie nie lubią przyznawać się do tego jak grube są ich portfele. Z oświadczeń majątkowych z 2012 roku wynika, że aż 400 z nich nie ma…praktycznie nic. Teoretycznie, posłowie powinni przyznać się do wszystkiego, co w ich posiadaniu ma wartość wyższą niż 10 tys. zł, co pozwala wyborcom kontrolować czy majątki posłów nie rosną szybciej, niż wynikałoby to z wysokości ich zarobków. Jednak chyba nie wszyscy sugerują się tym przepisem, co więcej, niektórzy wyraźnie go krytykują. Zdaniem szefa klubu PO, Rafała Grupińskiego, przepis nakazujący przyznawanie się posłom do majątku jest dziwny i może stanowić przewodnik dla złodziei. Łukasz Gibała kupił nawet broń by uniknąć ewentualnego napadu na siebie lub swój majątek. Do biblioteki o wartości prawie pół mln zł przyznał się na przykład Janusz Palikot, a Ryszard Kalisz wypisał w oświadczeniu "zegarek i wyposażenie mieszkania". Oświadczenia składane przez posłów sprawdza CBA, ale żeby mieć 100 proc pewności, czy są one zgodne z prawdą funkcjonariusze musieliby przeprowadzać politykom rewizje. A tego przecież nie zrobią…
 
4. Ile kosztuje chleb/mąka/mleko/ziemniaki? 

Od czasu do czasu politycy lubią podkreślać swoje prosocjalne zainteresowania i to, że bardzo martwią się o portfele podatników. Swoją troskę manifestują wtedy zwykle kłócąc się o koszyki z podstawowymi produktami spożywczymi. W efekcie tych starań zazwyczaj jednak zamiast zyskiwać sympatię wyborców, tylko się przed nimi ośmieszają. Okazuje się, że politycy są tak dalece oderwani od realiów, że dziwią ich nawet ceny mąki, mleka czy chleba. Chcąc udowodnić Donaldowi Tuskowi jak bardzo za jego kadencji wzrosły ceny żywności, Jarosław Kaczyński wybrał się na zakupy jak „zwykły” obywatel. W sklepie Społem ubierał koszyk o wartości 55 zł 60 gr. Rachunek za pieczywo, cukier, piersi z kurczaka, warzywa i jabłka postanowił przesłać premierowi. Mógł wprawdzie zaoszczędzić, kupując w Biedronce, ale tam przecież zakupy robi „tylko biedota”. 

5. Jakie ma pan wady? 

Wyborcy wytykają politykom egoizm, chciwość, niekonsekwencję i częste zmiany poglądów, w zależności od prywatnych interesów, przekonanie o swojej wyższości i nieomylności przy jednoczesnym braku wiedzy. Denerwuje ich również brak obycia, niekompetencja językowa i nieznajomość języków obcych, zwłaszcza angielskiego. Sami politycy jednak niechętnie przyznają się do swoich wad, a pytani o nie wprost zazwyczaj kluczą, próbując zmienić temat.  

6. Pytania dotyczące wiedzy ogólnej: historia najnowsza, wiedza związana z polityką 

Wydawać by się mogło, że to właśnie politycy powinni być grupą najlepiej zorientowaną w przepisach (za których ustalanie osobiście odpowiadają). Powinni również dysponować wiedzą z historii najnowszej (zwłaszcza Polski) i przede wszystkim – związaną z pracą Sejmu. Niestety, mają w tym zakresie spore braki. Dariusz Joński, rzecznik klubu SLD, zapytany o datę powstania warszawskiego wydukał, że… w 1989. Reszta posłów w historycznym quizie wziąć udziału nie chciała. Pocieszyć się możemy jedynie tym, że braki w edukacji mają nie tylko rodzimi politycy. Podstawowych wiadomości na temat historii politycznej Wielkiej Brytanii, nie ma również jej premier David Cameron, czym wykazał się niestety w jednym z najpopularniejszych telewizyjnych talk show. 

7. Zdrowie: przebyte choroby, schorzenia 

Dość głośno o zdrowie tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gdy ten jeszcze żył pytał Janusz Palikot. Domagał się nawet ujawnienia raportu dotyczącego jego zdrowia, ponieważ, prezydent zdaniem przewodniczącego Ruchu Palikota, „nie sprawiał wrażenia człowieka całkiem zdrowego”. Jego żądania doprowadziły do tego, że swój raport opublikował premier Donald Tusk. Upublicznił m.in. skany wyników echa serca, prześwietlenia klatki piersiowej, badania krwi i cholesterolu. Inni politycy nie zachęcili się jednak zachowaniem premiera i nie poszli w jego ślady. Tusk to, jak do tej pory, jedyny z polskich polityków, który zdecydował się na taki krok. Nie zrobił tego nawet Janusz Palikot.