Pierwsze, przeprowadzone jeszcze we wtorek, testy wykazały, że w liście znajdowały się bakterie wąglika.
Biuro w Waszyngtonie dostarczające pocztę do urzędów państwowych wstrzymało dostawy i zaczęło sprawdzać wszystkie listy na obecność przetrwalników tej śmiertelnej choroby.
Incydent przypomniał o psychozie strachu, jaka zapanowała w stolicy USA jesienią 2001 roku, niedługo po atakach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton, kiedy listy z bakteriami wąglika nadeszły do niektórych mediów, do Kongresu i biur rządu federalnego.
Pięć osób, które zaraziły się wtedy wąglikiem (w tym dwóch pracowników stołecznej poczty) zmarło. Ponad 20 osób zachorowało. Jeden z listów nadszedł do biura ówczesnego przywódcy demokratycznej większości w Senacie, Toma Daschle'a.
Tajemniczy atak do dziś pozostaje niewyjaśniony. Władze podejrzewają, że sprawcą był samotny zamachowiec-psychopata, a nie terroryści islamscy. Nikogo dotychczas nie aresztowano.
sg, pap