Felieton optymistyczny

Felieton optymistyczny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prymas Glemp powiedział, że homoseksualizm jest chorobą. Bardzo jestem ciekaw, czy w związku z tym homoseksualiści będą mogli brać zwolnienia lekarskie i nie chodzić do pracy
Wicepremier Balcerowicz opracował dokument - "Strategia finansów publicznych i rozwoju gospodarczego Polska 2000-2010". Przedstawił w nim trzy warianty i wytłumaczył, co z każdego z nich wynika. Inne są bowiem zagrożenia przy szybkim rozwoju, inne przy wolniejszym. Zyski też są różne. Trzeba to wszystko porządnie przemyśleć i zdecydować. Krótko mówiąc - trzeba się zastanowić. Oczywiście, aby się zastanowić, trzeba mieć to, co przy zastanawianiu się jest niezbędne.

Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności dokument Balcerowicza trafił do rąk prezesa Jarosława Kalinowskiego. Kalinowski przeczytał tekst wicepremiera i powiedział, że ten dokument "potwierdza, że wicepremier nie jest już w stanie niczego sensownego wymyślić". Pan Kalinowski nie tak dawno sensownie wymyślił i oficjalnie zgłosił projekt, by Andrzej Trądzik (lépre po francusku znaczy trąd) - otóż, by Trądzik i jego wiejscy koledzy, którzy blokowali drogi - zresztą przy pełnej aprobacie rządu udającego, że jest temu przeciwny - aby ci blokujący otrzymali uprawnienia kombatanckie i wynikające z tych uprawnień przywileje. Jedno trzeba uczciwie przyznać: poziom wypowiedzi prezesa Kalinowskiego jest niezmiennie nadzwyczaj wyrównany. Rozmawiałem niedawno z pewnym murarzem, który wyjaśnił mi, że takie wyrównanie betonowej szlichty jest praktycznie nieosiągalne i niemożliwe. A jednak...
Prymas Glemp (co powtarzam na odpowiedzialność telewizora, który mi taką wiadomość podał) wypowiedział się na tematy medyczne. Krótko, bo krótko, ale jednak. Powiedział, że homoseksualizm jest chorobą. Skoro prymas tak mówi, widocznie wie. Zauważyłem, że księża w ogóle dość często mówią o sprawach seksualnych, widocznie się na tym znają. A zatem - jest chorobą. Bardzo jestem ciekaw, czy w związku z tym oświadczeniem homoseksualiści będą mogli brać zwolnienia lekarskie i nie chodzić do pracy. A może chorzy będą izolowani od zdrowych? Kto wie? Z miłości bliźniego, tolerancji i z szacunku do osoby ludzkiej różne piękne pomysły mogą się narodzić.

Szczęście, że to nie Waldemar Łysiak rysuje polityczną mapę świata, bo krew by się lała od równika po oba bieguny


Byłem w Sandomierzu, który szykuje się do przyjęcia papieża. Pod skarpą budowany jest ołtarz, a od ołtarza aż do Wisły wycięto ostatnio wszystko, żeby teren był przejrzysty i dobra widoczność. I wszystko bardzo dobrze, tylko dlaczego wycięto te brzozy, topole, dęby, wierzby i krzaki właśnie teraz, na wiosnę, w kwietniu, gdy już wszystko puściło się do życia, gdy się zazieleniły liście i ptaki uwiły już swe gniazda w dziuplach i konarach? Dlaczego nie wycięto tego wszystkiego w lutym? Czy święty Franciszek jest patronem wszystkich skrzydlatych i kicających tylko czwartego października? Czy w pozostałe 364 dni ten patronat nie obowiązuje?
Przeczytałem w gazecie kolejny artykuł o mafii taksówkowej. "Mafia nadal czuje się dobrze, za nic ma władze stolicy, policję i straż miejską. Czuje się bezkarna (...). Prezydent Warszawy Paweł Piskorski uznał niedawno mafie taksówkowe za jedną z najgorszych plag stolicy". Dotychczas, przynajmniej przez kilka ostatnich lat, najgorszą plagą stolicy był jej prezydent Marcin Święcicki, członek Unii Wolności. Facet nie zrobił nic. Literalnie - nic. Doprowadził miasto do zawału. W Warszawie w tej chwili ciężko żyć. Jeśli nowy prezydent Warszawy, też członek Unii Wolności, pójdzie w ślady swego partyjnego poprzednika, Warszawa udusi się w sensie jak najbardziej dosłownym. Fatalna zabudowa, permanentny korek komunikacyjny, brak jakiejkolwiek całościowej myśli urbanistycznej... Takie piękne, wspaniałe miasto - teraz pełne domów i wieżowców z lusterek, w których się te domy wzajemnie odbijają i zachwycają się sobą, że takie są śliczne i połyskliwe. Stolica architektonicznego kiczu, ale za to bez mostów. I kolejny prezydent miasta, który gada, zamiast się brać do roboty.
Waldemar Łysiak pisze książki. Ostatnio, zaproszony do telewizji, wypowiedział się o sytuacji w Jugosławii. Powiedział, że "my, Polacy, mamy mniejsze prawo do niektórych ziem zachodnich niż Serbia do Kosowa". Powiedział też, że "rdzennie polskie ziemie, Lwów, nam odebrano, a przydzielono obce ziemie". Mówił też inne rzeczy. Ogólnie mówił dobrze o Serbach i źle o Albańczykach. Ma prawo. W moim przekonaniu w tej tragedii zwanej II wojną światową zdarzyła się jedna rzecz szczęśliwa - że Lwów poszedł do Ukrainy, a Wilno do Litwy. Mielibyśmy w środku Europy teraz drugie Bałkany, gdyby Ukraińcy i Litwini zażądali autonomii. Ciekawe, co by na to powiedział nasz rząd, czyli AWS. Pan Piłka z ZChN na przykład, dla którego już samo wprowadzenie podwójnych napisów (czyli litewskich i polskich) w Puńsku jest nie do przyjęcia. Łysiak może uważać, że nie mamy prawa do ziem zachodnich, do Szczecina, Wrocławia i Zielonej Góry. Ale nie wszystko, co się myśli, należy wypowiadać, bo ze słowami różnie bywa i ktoś, kto pisze książki, powinien to wiedzieć. Całe szczęście, że to nie Łysiak rysuje polityczną mapę świata, bo krew by się lała wszędzie - od równika po oba bieguny.
I tak dalej, i tak dalej. A przecież teraz dopiero trzeba by zacząć wyliczać kolejne przykłady - że tu policjant napadł na kiosk, tam kasjer obrabował kasę, której pilnował, pijany wójt przejechał mieszkańca... Ja jednak chcę zakończyć dziś optymistycznie. Otóż w pewnym polskim miasteczku zamaskowany facet, z kominiarką na twarzy, napadł na listonoszkę, by zrabować jej pieniądze. Listonoszka okazała się nieczuła na gaz napastnika, zdarła mu kominiarkę ze łba i zobaczyła, że to jej sąsiad, dobry znajomy, udzielający się społecznie i praktykujący katolik, ojciec rodziny. Listonoszka stała jak wryta, a facet dostał zawału serca i wprost z miejsca napadu przewieziono go na "erkę". I czy to nie jest optymistyczne, że są u nas jeszcze ludzie, którzy ze wstydu i ze strachu mdleją i dostają zawału? Biedak. Myślał, że jeśli zasłoni twarz, to już mu wszystko wolno. Nie, kochany, nie ma tak łatwo. Trzeba umieć robić to wszystko bez kominiarki. I się nie wstydzić.
Więcej możesz przeczytać w 18/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: