Bohater filmu (i powieści) "Dzień świra" Marka Koterskiego bardzo przypomina postaci opisane przez Brayfield. Bije je nawet na głowę pod względem liczby natręctw i quasi-magicznych czynności, które musi codziennie wykonywać, żeby normalnie funkcjonować. To typowa ofiara syndromu wieku średniego. Podobnie jak bohaterowie wyświetlanych u nas kilka miesięcy temu filmów "Niejaki Joe" (USA) i "Time out" (Francja). W obu mężczyźni po czterdziestce stracili pracę i sens życia, co doprowadziło do serii tragicznych wydarzeń. Dziesięć lat temu podobną postać stworzył Michael Douglas w filmie "Upadek". Wręcz kliniczny przykład syndromu wieku średniego prezentuje bohater grany przez Kevina Spaceya w filmie "American Beauty". Nudzi go żona, rodzina i sąsiedzi. Nie może znieść mieszczańskiego stylu życia i wiążącego się z nim zakłamania. Praca wydaje mu się grą pozorów. Pociąga go koleżanka córki. Zaczyna eksperymentować z narkotykami. Ma kompleks sprawności fizycznej i seksualnej. Jedynym stanem, w którym dobrze się czuje, jest nicnierobienie.
O pułapkach czyhających na dojrzałego mężczyznę dobrze wie Kościół, dlatego już w 1966 r. w Holandii wydano "Katechizm dorosłego człowieka", który miał pomagać przechodzącym kryzys mężczyznom. Od dawna zakonnicy uczą się, jak radzić sobie z acedią - uczuciem pustki, którego doznają mężczyźni w drugiej połowie życia. Kłopoty wieku średniego od dawna są też tematem dzieł literackich. Podejmowali go m.in. Goethe, Conrad i Balzak. Opisem cierpień mężczyzny w tym wieku są "Śmierć w Wenecji" i "Czarodziejska góra" Tomasza Manna. Gdy Mann pisał "Śmierć w Wenecji", miał 38 lat, jednak na początku XX wieku mężczyźni żyli krócej niż obecnie, więc kryzys wieku średniego już dotyczył pisarza. Nauka zajęła się tym problemem znacznie później niż literatura. Termin "andropauza", oznaczający męskie przekwitanie, jest używany dopiero od dziewięciu lat. Podczas andropauzy spada poziom męskiego hormonu - testosteronu. Mężczyźni stają się mniej agresywni, więcej czasu zaczynają poświęcać sobie, a mniej światu zewnętrznemu, mnóstwo rzeczy ich irytuje. Wielu nie radzi sobie z takim stanem rzeczy - mają kłopoty w pracy, popadają w konflikty z żonami i dziećmi, niektórzy cierpią na depresję. Z danych francuskiego instytutu Credes wynika, że najwięcej prozacu, leku na depresję, zażywają właśnie panowie w wieku 38-45 lat. Poczucie nieokreślonego dyskomfortu psychicznego ma w tym okresie życia co najmniej jedna trzecia mężczyzn - wynika z badań prof. Piotra Olesia, psychologa z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - Tak naprawdę to więcej mężczyzn przeżywa kryzys wieku średniego, ale sobie tego nie uświadamiają. Nie szukają pomocy, lecz leczą się na własną rękę, najczęściej alkoholem. W ten sposób tylko potęguje się ich poczucie lęku - stwierdza prof. Piotr Oleś. Według Daniela Levinsona, amerykańskiego psychoanalityka, autora książki "Etapy w życiu mężczyzny", 70-80 proc. panów w wieku 40-55 lat przechodzi poważny kryzys. Levinson powtarza za Jungiem, że "po przekroczeniu połowy życia mężczyźni coraz częściej zaczynają myśleć o własnej śmierci", co wywołuje permanentny stres.
Jacques Gauthier, autor książki "Kryzys czterdziestolatka", uważa, że współcześni mężczyźni w wieku średnim są także ofiarami tyranii młodości. Z jego badań wynika, że nigdy wcześniej mężczyźni nie starali się tak bardzo powstrzymać procesu starzenia. Widać to szczególnie w gabinetach kosmetycznych i na siłowniach, gdzie pełno czterdziestoparolatków chcących zachować młodzieńczą sylwetkę. By utrzymać młodzieńczy wygląd i siłę, dwa miliony Amerykanów po czterdziestce zażywa sterydy - poinformował "Fitness Magazine".
Kiedy mężczyzna zaczyna się starzeć, opada jego seksualny zapał i nuży go życie z dotychczasową partnerką. Jeden z bohaterów powieści Celii Brayfield wygłasza monolog na temat tego, jak bardzo nie podoba mu się własna żona. Podobnie monologował Kevin Spacey w "American Beauty". U co piątego mężczyzny znudzenie partnerką kończy się skokiem w bok bądź porzuceniem jej dla młodszej kobiety. - Decydując się na młodszą partnerkę, dojrzały mężczyzna uważa, że się odmładza. Udowadnia sobie, że jest wciąż sprawny i aktywny - mówi Zofia Milska-Wrzosińska, psychoterapeutka. Większość mężczyzn nie porzuca jednak rodziny dla młodszej kobiety. Raczej przez jakiś czas - dwa, trzy lata - prowadzi podwójne życie. Mężczyźni czterdziestoletni wnoszą prawie trzykrotnie mniej pozwów rozwodowych niż trzydziestolatkowie.
Rafał Geremek
Współpraca: Piotr Krzyżanowski
Pełny tekst w najnowszym, 1054 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 3 lutego.