Członek zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski ks. Franciszek Longchamps de Bérier powiedział niedawno, że dzieci poczęte metodą in vitro można rozpoznać po "dotykowej bruździe" na twarzy. W TVN24 zaznaczył, że nie uważa, że dziecko poczęto in vito jest gorsze.
- Mówię tylko o zagrożeniu, a nie o człowieku - powiedział ks. Franciszek Longchamps de Bérier w TVN24. Podkreślił, że chciał zwrócić uwagę na wady genetyczne związanych z tą metodą zapłodnienia, którą określił "jako sprzeczną z godnością".
- Podstawowym problemem, przed którym stajemy, nie jest straszenie kogokolwiek czymkolwiek. Podstawowe pytanie dotyczy tego, czy nie robimy czegoś, czego natura nie wybaczy - powiedział ks. prof. Longchamps de Berier. Podkreślił, że w przypadku dzieci poczętych in vitro ryzyko wystąpienia wad genetycznych jest o 30 proc. większe niż w przypadku dzieci poczętych metodą naturalną.
eb, tvn24.pl
- Podstawowym problemem, przed którym stajemy, nie jest straszenie kogokolwiek czymkolwiek. Podstawowe pytanie dotyczy tego, czy nie robimy czegoś, czego natura nie wybaczy - powiedział ks. prof. Longchamps de Berier. Podkreślił, że w przypadku dzieci poczętych in vitro ryzyko wystąpienia wad genetycznych jest o 30 proc. większe niż w przypadku dzieci poczętych metodą naturalną.
eb, tvn24.pl