Brytyjska policja prowadząca śledztwo w sprawie śmierci rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego poinformowała, że jak na razie nie ma żadnych dowodów na to, by za śmiercią Rosjanina stały osoby trzecie.
Wcześniej w rezydencji oligarchy, gdzie 23 marca znaleziono jego ciało, pracowali policjanci szukający śladów użycia m.in. radioaktywnych substancji. To sygnał, że policja podejrzewała iż Bieriezowski - przeciwnik Władimira Putina - mógł zostać zamordowany, podobnie jak Aleksandr Litwinienko, był pułkownik FSB, który uciekł na Zachód i został w Wielkiej Brytanii zatruty radioaktywnym polonem. Policja nie znalazła jednak śladów niebezpiecznych substancji w domu Bieriezowskiego.
arb, BBC
arb, BBC