Władze USA ostrzegają przed konfliktem Amerykanów przebywających w Birmie. W ubiegłym tygodniu z powodu zamieszek na tle religijnym pomiędzy buddystami a muzułmanami zginęło tam, co najmniej 40 osób. Z oświadczenia ambasady Stanów Zjednoczonych wynika, że "dotąd nie było zagrożeń dla obywateli USA".
Zamieszki wybuchły w mieście Miktila. Rozpoczęły się od kłótni na targu między muzułmańskim właścicielem sklepu jubilerskiego a dwoma sprzedawcami buddyjskimi. Awantura szybko przerodziła się w zamieszki z udziałem setek osób. Podpalono meczety, muzułmańską szkołę religijną, kilka sklepów i budynek rządowy.
Prezydent Birmy Thein Sein ogłosił w Miktili stan wyjątkowy.
jc, CNN