"Za późno jest na działanie, gdy rakieta leci już w kierunku Japonii" - powiedział minister.
"Nasz kraj użyje siły zbrojnej jako środka samoobrony, jeśli (Korea Północna) zacznie sięgać po broń przeciwko Japonii" - oświadczył Ishiba, dodając, że Tokio może uznać za początek ataku moment, gdy Północni Koreańczycy zaczną napełniać paliwem swe pociski rakietowe. Ishiba, kierujący resortem obrony od września ubiegłego roku i uważany za głównego "jastrzębia" w japońskim rządzie, powiedział też, że Japonia powinna przyłączyć się do amerykańskich planów budowy "tarczy antyrakietowej", gdyż sama nie zdoła obronić się przed atakiem rakietowym ze strony Korei Północnej.
Korea Północna kilkakrotnie dowiodła już, że jest w stanie razić rakietami terytorium Japonii. W 1993 roku jedna z północnokoreańskich rakiet spadła do Morza Japońskiego, a w 1998 roku inna przeleciała nad Hokkaido i zatonęła w wodach Pacyfiku.
Natomiast Korea Północna ostrzegła, iż w razie "prowokacji" może wykorzystać swe "możliwości zaatakowania amerykańskich celów na całym świecie".
Jak powiedział cytowany przez agencję France Presse przedstawiciel północnokoreańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, działania takie zostałyby podjęte "w ramach prawa do samoobrony" Phenianu.
Ten sam urzędnik oświadczył także, iż to nie Korea lecz Stany Zjednoczone winny stać się obiektem dochodzenia w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w związku z naruszaniem Karty Narodów Zjednoczonych. Wypowiedź ta stanowiła reakcję na środową decyzję MAEA o przekazaniu Radzie sprawy naruszenia przez Phenian zobowiązań, wynikających z układu o nierozprzestrzenianiu broni atomowej.
Z kolei w Waszyngtonie szef CIA George Tenet ujawnił, że Korea Północna posiada rakiety, które mogą bezpośrednio razić cele na terytorium USA. "Korea Północna ma też prawdopodobnie jedną lub dwie głowice z plutonem" - powiedział Tenet przed Komisją Sił Zbrojnych amerykańskiego Senatu, potwierdzając wcześniejsze oceny CIA.
sg, pap