"Gazeta Polska Codziennie" napisała, że Paweł Deresz - mąż Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej - był agentem wywiadu wojskowego PRL - podaje wyborcza.pl. Deresz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" zaprzeczył tym doniesieniom.
- Nie byłem tajnym współpracownikiem wywiadu wojskowego PRL. Mam na to glejt z IPN. Instytut badał zgodność z prawdą mojego oświadczenia lustracyjnego, bo w 2011 r. kandydowałem do Senatu. Orzekł, że jest zgodne z prawdą, a napisałem, że nie byłem tajnym współpracownikiem - podkreślił Deresz.
Deresz odniósł się także do zarzutów "GPC", że IPN sprawdzał go w 2011 r., kiedy kwerenda nie objęła wszystkich archiwów. - To kłamstwo. Pismo IPN nosi datę 25 lutego 2013 r., ostatni raz byłem przesłuchiwany przez prokuratora IPN 12 lutego tego roku. Instytut posiadał więc wszystkie dokumenty - podkreślił.
Mężczyzna przyznał, że podpisał zobowiązanie do "udostępnienia wywiadowi wojskowemu PRL swojego adresu", ale doszło do tego w październiku 1989 roku, w III RP. - Zobowiązanie podpisałem na prośbę mjr. Ryszarda Barskiego z wywiadu wojskowego. Był mężem przyjaciółki mojej żony, która była świadkiem na naszym ślubie. Tłumaczył, że jeśli je podpiszę, będzie miał większe szanse na awans - tłumaczył.
ja, "Gazeta Wyborcza"
Deresz odniósł się także do zarzutów "GPC", że IPN sprawdzał go w 2011 r., kiedy kwerenda nie objęła wszystkich archiwów. - To kłamstwo. Pismo IPN nosi datę 25 lutego 2013 r., ostatni raz byłem przesłuchiwany przez prokuratora IPN 12 lutego tego roku. Instytut posiadał więc wszystkie dokumenty - podkreślił.
Mężczyzna przyznał, że podpisał zobowiązanie do "udostępnienia wywiadowi wojskowemu PRL swojego adresu", ale doszło do tego w październiku 1989 roku, w III RP. - Zobowiązanie podpisałem na prośbę mjr. Ryszarda Barskiego z wywiadu wojskowego. Był mężem przyjaciółki mojej żony, która była świadkiem na naszym ślubie. Tłumaczył, że jeśli je podpiszę, będzie miał większe szanse na awans - tłumaczył.
ja, "Gazeta Wyborcza"