Grzegorz Cieślak z Centrum Badań Nad Terroryzmem Collegium Civitas ocenił w TVN24, że eksplozje w Bostonie nie były najprawdopodobniej spowodowane przez profesjonalnie wykonane bomby. Jego zdaniem, ładunek wybuchowy mógł zostać skonstruowany na miejscu z rzeczy zakupionych np. w pobliskim sklepie.
- Dla większości specjalistów jest chyba jasne, że to nie są wojskowe materiały wybuchowe. Jest to albo proch czarny, albo niezwykle kiepsko sporządzony anfo – powiedział na antenie TVN24. Podkreślił, że gdyby był to profesjonalny ładunek wybuchowy, byłoby 200-300 ofiar śmiertelnych. - Oznacza to, że ten materiał ma na celu ograniczenie ofiar lub po prostu jest słaby konstrukcyjnie co do komponentów z których jest zrobiony – powiedział.
Agenci FBI przeszukują dwa apartamentowce stojące na przedmieściach Bostonu - w miejscowości Revere. To miejsce - według nieoficjalnych doniesień - miał wskazać anonimowy mężczyzna, który został zatrzymany po tym, jak kilka razy przejechał obok jednego z komisariatów wyglądając na "bardzo zestresowanego".
Nieopodal mety maratonu w Bostonie doszło do dwóch eksplozji - informują amerykańskie media. Słup dymu po wybuchach miał osiągnąć wysokość ok. 15 metrów. - Czyjaś noga przeleciała mi nad głową - relacjonował jeden ze świadków wybuchu cytowany przez "Boston Herald". Barack Obama zapewnił, że administracja udzieli władzom Bostonu wszelkiej niezbędnej pomocy. Według najnowszych informacji w wyniku wybuchów zginęły trzy osoby, a ponad 140 zostało rannych. 10 osób musiało poddać się amputacji kończyn. Z kolei CNN podaje, że sześć spośród hospitalizowanych osób znajduje się w stanie krytycznym .
eb, tvn24.pl, cnn
Agenci FBI przeszukują dwa apartamentowce stojące na przedmieściach Bostonu - w miejscowości Revere. To miejsce - według nieoficjalnych doniesień - miał wskazać anonimowy mężczyzna, który został zatrzymany po tym, jak kilka razy przejechał obok jednego z komisariatów wyglądając na "bardzo zestresowanego".
Nieopodal mety maratonu w Bostonie doszło do dwóch eksplozji - informują amerykańskie media. Słup dymu po wybuchach miał osiągnąć wysokość ok. 15 metrów. - Czyjaś noga przeleciała mi nad głową - relacjonował jeden ze świadków wybuchu cytowany przez "Boston Herald". Barack Obama zapewnił, że administracja udzieli władzom Bostonu wszelkiej niezbędnej pomocy. Według najnowszych informacji w wyniku wybuchów zginęły trzy osoby, a ponad 140 zostało rannych. 10 osób musiało poddać się amputacji kończyn. Z kolei CNN podaje, że sześć spośród hospitalizowanych osób znajduje się w stanie krytycznym .
eb, tvn24.pl, cnn